autor:
aspenairetytuł: Echo
fandom: Doctor Who
postaci: Jedenasty, Amy, Rory
spojlery aż do 6x11 God Complex
słów: 280
prompt: Marching On
A/N Po pierwsze, miałam dzisiaj strasznie mało czasu na napisanie tego. Po drugie, to jest wielkie AU do całego Doktora i po tym, co przeczytałam gdzieś na tumblrze ma tak straszny, straszny sens, że nie mogłam tego nie napisać. Po trzecie, wybaczcie formę i bezsens i chaos, jaki panuje poniżej, ale padam na twarz i nie ogarniam.
(Wciąż słyszę echo w mojej głowie, narzeka Rory).
Amy śmieje się, to tylko Hitler w schowku, głuptasie, ale słowa nagle się dzielą, jest tylko raz, dwa, trzy, i cztery, to tylko echo historii w twojej głowie, Doktorze.
(To gdzie teraz? pytasz.)
Rozglądasz się po hotelu i kluczysz korytarzami, ponieważ coś jest nie tak, zawsze to czujesz.
Ogarnia cię cisza, pluszowa i przyjazna, ściany są miękkie, twoje nogi zapadają się w dywan, i Rita umiera właśnie w taki sposób, bezszelestnie.
(Amy? Amy! krzyczysz.)
Gubisz się w kolejnym labiryncie, tylko po to, żeby w końcu zrozumieć, zrozumieć, że tu chodzi o wiarę, to takie proste, to tylko drzwi, a za nimi prawda i tylko prawda, oraz raz, dwa, trzy, cztery, szorstki sygnał awaryjny, który dochodzi z Tardis.
(Oczywiście, że to ty, uśmiechasz się do siebie.)
Zamykasz drzwi. Musisz zdążyć, znów ścigać się z czasem, to dobrze znana ci rutyna, ucieczka i pogoń są wbrew pozorom prostsze niż samo życie i prostsze niż umieranie.
(O, Rory, nie zauważyłem cię.)
Znajdujecie Amy, ale jeszcze nie jest za późno, bo są te drzwi, jedne na milion. Też to czujesz, tę nieodpartą chęć złamania samego siebie, ale zamiast tego dzieje się nieuniknione, tak zawsze jest, to początek końca.
(Nie jestem bohaterem, mówisz.)
Dużo później, gdy jesteś sam w Tardis, patrzysz w lustro, i znów to widzisz, tę twarz, w kąciku oka, która jest, lecz tak naprawdę jej nie ma. Widzisz kogoś, kto był od początku, kogoś, kogo nie da się ani złamać ani zabić ani wymazać z czasu i przestrzeni, i już wiesz, co było nie tak, to raz, dwa, trzy, cztery. Wspomnienie sprzed lat nie umarło.
(Wciąż słyszę bębny w mojej głowie, powie niedługo Rory.)