tytuł: Chwała Zwycięzcom
autor:
euphoria814długość: miniaturka
liczba słów: 1039
fandom: Harry Potter
rating: +12
pairing: brak
Have you heard they picked the fight?
Heard we'd be marching into glory
If we could paint it black and white?
Have you heard the visions of the blind?
Have you heard what they will find?
Have you heard?
Have you heard?*
Zaklęcia przecinały przesiąknięte zapachem krwi powietrze. Krzyki ofiar i jęki rannych mieszały się z kolejnymi czarami, które niosły ból i nicość. Zielone dotąd błonia Hogwartu niejednokrotnie niosące wytchnienie uczniom, spłynęły posoką i nasiąknęły czymś o wiele gorszym, co pozostawi trwały ślad. Czarna Magia bardzo powoli, ale skutecznie wgryzała się w nietknięte obszary i Severus po raz pierwszy zaczął zastanawiać się dlaczego Ostateczna Bitwa rozgrywa się akurat tutaj.
Mogło to być każde inne miejsce; począwszy od słabo zabezpieczonego Ministerstwa, którego zdobycie umożliwiało kierowanie Czarodziejską Wielką Brytanią, a skończywszy na ulicy Pokątnej, gdzie liczba ofiar sięgnęłaby zenitu.
Dlaczego Hogwart, skoro mieli czas na rzucenie odpowiednich czarów ochronnych i Zakon doskonale znał teren?
Odpowiedź nadeszła w bardzo nieoczekiwanym momencie, gdy Zakazany Las wręcz w oczach zaczął się rozrastać.
- Cofajcie się do zamku! - krzyknął w stronę McGonagall, która z kolei niepewnie spojrzała na Albusa.
Dyrektor ochraniał Pottera, stojącego w samym środku walki, wciąż szukającego szczeliny, przez którą mógłby się przedrzeć w stronę Czarnego Pana.
- Zamek! - ponaglił starszą kobietę. - Las zaraz zajmie błonia!
Odbił kilka klątw, starając się nie używać Czarnej Magii. Dumbledore przestrzegł ich o tym wcześniej, ale dotąd nie sądził, że to będzie stanowić aż takie zagrożenie. Rozumiał obawy Albusa dotyczące młodych, ale jego własna dusza pławiła się już w takim mroku, że kolejne krople nie przyniosłyby wielkiej różnicy.
Tymczasem Zakazany Las posuwał się coraz bardziej do przodu, pochłaniając Śmierciożerców w śmiertelnej ciszy, która zaczynała go przerażać. Sam był jednym z nich i Dyrektor zaklinał go, by nie zbliżał się do linii lasu, gdy walka się na dobre zacznie.
Czy wiedział?
Cóż umykało Albusowi Dumbledore’owi?
Jasna Strona powoli wycofywała się w stronę murów, wciąż ochranianych przez kamiennych strażników. Ich tarcze odbijały jak do tej pory wszystko, co mogłoby zagrozić istnieniu Hogwartu, choć Severus wątpił czy długo to jeszcze potrwa.
Śmierciożercy podzielili się na tych, którzy atakowali bezpośrednio obrońców i tych próbujących zrobić wyłom w obronie budowli. Nie odstępowali nawet o krok od wyznaczonych pozycji, ignorując krzyki pozostałych, wchłanianych przez las.
- Utrzymać pozycje! - krzyknął Albus Dumbledore, gdy kilku uczniów starszych klas minęło go w powolny odwrocie.
- Do zamku! - zagrzmiał Severus.
Przez chwilę ich spojrzenia się skrzyżowały i Snape zdobył pewność, że Dyrektor planował to od początku. Las rozrastał się nieubłaganie, pochłaniając kolejnych uczniów jego Domu. Goyle i Parkinson znikli w kniej przy akompaniamencie krzyków grozy. Młody Malfoy przerażony obrócił się akurat na tę chwilę, by ostatni raz spojrzeć na matkę.
Severus zamknął oczy, gdy dojrzał gałąź, która owinęła się wokół kostki Draco.
***
Na zwycięstwo nie czekali długo. Potter niemal nie musiał użyć różdżki w bezpośrednim starciu, odbijając tylko klątwę Czarnego Pana. Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, upadł w chwilę później i podzielił los swoich zwolenników. Zakazany Las przebył kolejne metry pochłaniając ciało najmroczniejszego z mrocznych i zatrzymał się na dobre, kompletnie ignorując ostatniego ze Śmierciożerców.
- Dzisiejszy dzień przejdzie do historii - powiedział ktoś stojący zaraz obok Severusa, który nie mógł powstrzymać drżenia.
Historia zatoczyła koło. Z łatwością przypomniał sobie jak młody Tom Riddle wywalczył prawa dla czarodziejów półkrwi i wilkołaków, by potem, gdy dzierżył w dłoniach nieograniczoną władzę nad masami, wykorzystać przeciwko wszystkiemu, co dobre.
- Nie widzisz, co się dzieje? - spytał Lupina, ale ten jak urzeczony wpatrywał się w przemawiającego Dumbledore’a.
- Wygraliśmy! - krzyknął wraz z innymi wilkołak, a Severus wycofał się pod drzwi.
***
Kilka dni później w Proroku ukazał się obszerny artykuł o poświęceniu Albusa dla Jasnej Strony. Szkalowany i uważany za szalonego uratował przecież całą czarodziejską społeczność.
Błonia Hogwartu powróciły do pierwotnego stanu i po ciałach poległych nie było najmniejszego śladu.
Albusa Dumbledore’a znaleziono martwego we własnym gabinecie w tydzień później.
Początkowo nie powiązał ze sobą wszystkich tych wydarzeń. Podobnie jak niechęci Pottera do zdjęć z Dyrektorem, który dotąd zdawał się być mentorem Gryfona. Jednak, gdy Chłopiec Który Przeżył zapukał do drzwi jego domu w Hogsmeade, był już pewien.
- Powstrzymałeś go - powiedział wprost, gdy Potter zajął wysłużony już fotel.
- Voldemorta? - spytał chłopak, udając że nie rozumie. - Myślałem, że wojna będzie wyglądać inaczej - przyznał po chwili milczenia. - Hermiona chciała, żebym z panem porozmawiał.
- Czasami prowadzimy wojny sami ze sobą - odparł. - Gdybym wiedział wcześniej… Zrobiłbym to sam - dodał odrobinę mniej pewnie niż chciał.
- Gdybym wiedział, że jest pan po naszej stronie, powiedziałbym panu wcześniej.
Potter przełknął głośno ślinę, jakby wciąż był tym samym jedenastolatkiem, który drżał na jego widok.
- Od jak dawna? - spytał Severus.
- Od roku. Lekcje oklumencji z panem wyciszyły wizje. Nie miałem dostępu do wspomnień Voldemorta - przyznał. - Dumbledore nie chciał, żebym zobaczył jak manipulował młodym Tomem, Trelawney, mną, a nawet panem. Ukształtował nas wszystkich… - urwał i ponownie przełknął głośno. Jego głos coraz bardziej drżał jak zauważył Severus. Sam z trudem utrzymywał emocje na wodzy.
- Co powiedział Czarnemu Panu? - spytał cicho. - Dlaczego Hogwart?
- Zakazany Las miał zwiększyć jego moc, dobierając ją jego zwolennikom - westchnął nagłe zmęczony. - Nie jestem pewien czy Dumbledore nie planował czegoś podobnego, ale z lepszym skutkiem.
- Nie ma takich czarów, panie Potter - poinformował go cicho Severus. - Sprawdziłem to, gdy tylko pojawiły się pierwsze spekulacje, że Albus może zostać wybrany nowym Ministrem Magii.
Potter odetchnął z ulgą i popatrzył na swoje trzęsące się dłonie.
- Rozumiem, że panna Granger wysłała pana po coś jeszcze - zaczął.
Chłopak przez chwilę milczał, jakby ważył słowa, wiedząc, że raz wypowiedziane zostaną między nimi na zawsze.
- Nie wiem czy powinienem robić z pana wspólnika zbrodni - wykrztusił wreszcie.
- Jasna i Ciemna Strona tej wojny, panie Potter, to tylko określenia, które nie mają nic wspólnego ze stanem faktycznym naszych serc i sumienia. Poza tym rozumiem, że interesuje pana bardziej jak usunąć wszelkie ślady po użyciu dość specyficznej trucizny, która przypadkowo zniknęła kilka dni temu z mojego laboratorium w Hogwarcie? - spytał retorycznie.
Potter skinął głową, rumieniąc się.
- Wysłałem pocztą do panny Granger substancję, którą należy rozpylić nad ciałem - dodał. - I proszę, panie Potter, zrobić sobie dłuższy urlop. Walka z dwoma Czarnymi Panami chyba wyczerpuje.
Chłopak wstał bez słowa i podał mu dłoń.
- Chwała zwycięzcom - dodał gorzko, wychodząc.
* Thea Gilmore: Have You Heard?