fikaton 12, dzień 1

Apr 14, 2012 01:57

autor: soriso
tytuł: wygraliśmy
fandom: mass effect
słów: 585
prompt: nieistotny, bo potraktowany bardzo luźno... ale wyszła mi jakaś anglia.
ostrzeżenia: bardzo patetyczny, dziękuję pellamerethiel za rzucenie okiem, tak naprawdę nie mam weny, ale mam potrzebę uwolnienia all the emotions które mną targają teraz, no to trochę uwolniłam.
spoilery do me3. występują: shepard, joker i gościnnie thane.

Wygraliśmy

Joker nie odwraca głowy, chociaż jej kroki słyszy od połowy korytarza. Nie jest to szczególnie trudne - idzie w pełnej zbroi, jak zawsze po wyjątkowo ciężkiej misji. Jakby chciała osobiście upewnić się, że naprawdę odlatują z tego burdelu.

- Zabierz nas stąd, Joker.

- Już nas tu nie ma, pani komandor - zapewnia. - Gdzie teraz?

- Nexus Hadesu. Najwyraźniej znalezienie Proteańskiej Sfery jest teraz sprawą najwyższej wagi - cedzi przez zęby. - Potem Cytadela.

- Tak jest.

Shepard nie rusza się z miejsca. Joker nie jest pewien, na co czeka - i czy w ogóle na coś. Bez słowa wpisuje odpowiednie współrzędne. Czeka ich długa podróż.

- Jeśli to coś zmienia… - zawiesza głos. To, że czasami prosi o jego zdanie wcale nie oznacza, że chciałaby je usłyszeć właśnie teraz. On na jej miejscu raczej by nie chciał. - Mniejsza o to. Przykro mi. Z powodu Tali.

Zgodnie z przypuszczeniami, jedyną odpowiedzią, jaką dostaje, jest odgłos oddalających się kroków.

*

Po Rannoch ma dużo czasu dla siebie. Trochę za dużo, jeśli ktoś spytałby ją o zdanie w tej kwestii -na szczęście nikt tego nie robi. Ma dosyć podejmowania decyzji i chwilowo może sobie na to pozwolić. Wie, że ta okazja minie bardzo szybko.

Kilka dni później dolatują w końcu na Cytadelę. Doświadczenie nie pozwala jej wierzyć, że informacje, po które się wybierają, będą oznaczały koniec ich kłopotów. Nie liczy na to, ale musi przyznać, że po raz pierwszy odkąd ta pieprzona wojna się zaczęła, ma wrażenie, że znacznie posunęli się do przodu.

Priorytet: Thessia.

Tak niewiele dzieli ich teraz od sukcesu.

*



Krzyki, prośby o pomoc, na które nie może odpowiedzieć. Zawiedli. Zawiodła. To by było na tyle, Shepard bez odbioru.

Upadek Thessii różni się od podbitych już wcześniej planet i kolonii tym, że teraz upadła także idea. Symbol ostatniej ostoi w galaktyce - gdzie ma być bezpiecznie, jeśli nie tutaj? Myślami wraca do rozmów podsłuchanych na Cytadeli: mamy rodzinę na Thessii, wyślę tam moją córkę, tam będzie bezpieczna. Teraz już za późno, żeby ich ostrzec.

Kai Leng zginie bez względu na to, czy uda im się wygrać tę wojnę.

Człowiek Iluzja również. Dopilnuje tego osobiście.

*

To za Thane’a, ty skurwysynu.

Spóźniła się, ale ma to, po co przyszła. To najgorszy czas na „co by było, gdyby” - nie mają go zbyt dużo, nie mogą go tracić na bezsensowne rozważania.

Później, kiedy jest już z powrotem na Normandii, przypomina sobie jego ostatnią modlitwę . Szepty, którym nigdy nie ma końca w powtarzających się koszmarach.

Jesteś niesamowitym obrońcą, siha, ale niektórym rzeczom nie sprostasz nawet ty.

Ma rację, myśli. To prawda.

Ale pokonanie Żniwiarzy nie będzie jedną z nich. Temu sprosta.

*

Ostatnie chwile przed wyruszeniem na Ziemię Shepard spędza razem z nim w kokpicie. Joker mógłby udawać, że to misja jak każda inna, ale na jej twarzy widzi, że nie zamierza już wracać. Wie, po co tam idzie i wie, jak to się skończy.

Każdy z nas musi być gotów na śmierć, aby ocalić ludzkość. Bez tego Żniwiarze już wygrali. Nie było go tam, ale Anderson powtórzył mu te słowa. Opiekuj się nią, dodał, jakby sądził, że Joker jest w stanie.

Shepard jest już za drzwiami, na korytarzu, kiedy Joker okręca się na krześle i mówi:

- Widziałaś zdjęcia? Big Ben jeszcze stoi. Na pewno nie jest tak źle.

Dałby sobie głowę uciąć, że zobaczył cień uśmiechu. Shepard nic nie mówi, potwierdza tylko skinieniem głowy.

Widzi na jej twarzy, że nie zamierza już tu wrócić.

Widzi też, że zamierza z tym wszystkim skończyć.

Nie chce zapeszyć, ale obserwując jej oddalającą się sylwetkę wie, że właśnie wygrali tę wojnę.

fandom: mass effect, fikaton 12, fikaton 12: dzień pierwszy, autor: soriso

Previous post Next post
Up