to nigdy nie powinno było się zdarzyć
autor:
aspenairefandom: Incepcja
pairing: Artur/Eames
prompt:
banksysłów: wychodzi 337 tak jak liczyłam
A/N: Ogólnie to chyba nie ma żadnego sensu, ALE. Moje zdolności w Photoshopie są znikome, zdolności w wymyślaniu zabawnych tekstów tym bardziej. Zdjęcia brałam głównie z flickrcc, jak nie wyświetla się 13 to proszę krzyczeć. I ogólnie wiem, że nie powinnam pisać pół tego po angielsku i pół po polsku, ale zorientowałam się jak już byłam przy końcu pisania po nich, więc... no, tego. Tak, to głupie z mojej strony, ale ja ostatnio mało kontaktuję więc naprawdę, naprawdę przepraszam to przez ten fikaton.
Zaczęło się od tego, że w Walentynki Artur zobaczył to:
Arthur uciekł do Paryża i zapadł się pod ziemię. Nie odbierał telefonu, ignorował smsy, nie wchodził na pocztę. Potem, w drodze do Luwru, zobaczył to:
A potem to:
Arthur nie dotarł do Luwru; uciekł do Budapesztu pierwszym samolotem. Kiedy wylądował, stwierdził, że musi się napić. Kiedy wyszedł z baru, zobaczył na ścianie to:
Arthur wsiadł w najbliższy samolot do Los Angeles.
Potem do Rio de Janeiro.
W końcu uciekł do Sydney.
W Wenecji było jeszcze gorzej:
Załamany, uciekł do jakiejś zapadłej wioski pod Olsztynem. Wszystko na nic.
Odpisanie mu tylko pogorszyło sytuację. Był naprawdę zdesperowany kiedy wylądował w Madrycie. Eames wciąż nie dawał za wygraną. Arthur prawie zemdlał, kiedy zobaczył to:
Ewakuował się do Londynu, co było jeszcze gorszym pomysłem. Arthur już naprawdę nie miał siły.
Więc skapitulował.
A Eames był wniebowzięty.
I żyli długo i szczęśliwie.