Gwiazdka LJa #3: Chwała zwycięzcom [prezent dla Akzs; Avatar]

Dec 23, 2010 00:01

Kochana akzseinga! Zanim dostałam życzenie do napisania zastanawiałam się, komu mogłabym coś sensownego napisać, biorąc pod uwagę sympatie fandomowo-shipperskie, i doszłam do wniosku, że dwóm czy trzem osobom. Między tymi imionami było Twoje, więc gdy dostałam moderatorskiego emaila, szczerze się ucieszyłam. A potem przeczytałam życzenia i ucieszyłam się bardziej.

Potem doczytałam, że nie chcesz ciąż i mnie to zbiło z tropu, no ale trudno! ;D

Takiej zimy, jaką lubisz i żeby Ci się ten fik spodobał choć trochę!

Fandom: Avatar, Ostatni Władca Powietrza.
Autorka: novin_ha
Obdarowana: akzseinga
Beta i pomoc oraz zachęta (Zuko sam się nie zmolestuje!): Żona girlupnorth.
ŻYCZENIE NR 5: Avatar. Azula/Zuko.
Ostrzeżenia: Kazirodztwo, różne seksualne konfiguracje. Achronologia i ogólny postmodernizm. Bardzo nieletni seks.
Słów: 2300.
Streszczenie: AU. Azula jest dobrą władczynią i kochającą siostrą.



CHWAŁA ZWYCIĘZCOM

Robi to trochę dla siebie, gdyż nienawidzi Ozaia, i trochę dla niego, gdyż Zuko nienawidzi go także. Głównie jednak dlatego, że ciekawa jest, czy może jej się udać. Oto wyzwanie godne Azuli, ogniowładnej księżniczki Narodu Ognia, najbardziej utalentowanej w swoim pokoleniu. Napawa się brzmieniem słów, które za chwilę powie, nawet bardziej, niż dotykiem jego palców.

― Zdrada i ojcobójstwo, braciszku.

*~*

Powietrze na morzu wokół bieguna południowego jest tak zimne, że nawet ogniowładanie nie stanowi wystarczającej obrony przed chłodem. Zuko owija się grubymi futrami i ogrzewa tańczącymi wokół płomieniami. Od mrozu schodzi mu skóra z ust - zgodnie z radą jednego z marynarzy smaruje je sobie foczym tłuszczem. Pomaga na tyle, że przestają łuszczyć się do krwi.

Układa w myślach listy do Mai i Azuli, opowiadające im o jego podróży. Na południu zimno. Wszystko wskazuje na to, że jeśli nawet urodził się nowy awatar, to idąc za przykładem z przeszłości, zamrozili go w bryle lodu i zakopali gdzieś głęboko.

Azula, poinformowana o marynarskich sposobach na mróz, pyta Zuko o inne, mniej oficjalne pożytki z foczego sadła. Tyle miesięcy na statku z marynarzami, przyznaj się, Zuzu, musiało Ci to przejść przez tę piękną głowę. Im na pewno przeszło.

Mai przemilcza wulgarny temat i opowiada o urodzie jesieni na północnych wyspach. Między wierszami wysyła Zuko potajemne wiadomości. Azula dotrzymuje mi towarzystwa, ale obie tęsknimy. Rozmawiamy o Tobie bardzo często.

*~*

Kilka dni po swojej koronacji na Ogniową Władczynię Zjednoczonych Królestw i Ziem, Azula odwiedza Mai w jej rodzinnym pałacu. Ojciec przyjaciółki został oskarżony o okupacyjne nadużycia i oczekuje na proces w areszcie. Prośba matki Mai o pozwolenie na wyjazd z pogrążonej w zamieszkach stolicy została rozważona nieprzychylnie.

― Mam dla Waszej Wysokości tylko chwilę ― oznajmia Mai spokojnie, gdy jej służąca wychodzi wreszcie z pokoju, zamykając za sobą drzwi. ― Mniej więcej co godzinę muszę aplikować matce środki uspokajające, żeby nie zaraziła swoją paniką Tom-Toma. Histeryczni dwulatkowie nie ułatwiają pisania próśb o amnestię do Waszej Wysokości.

Azula milczy przez chwilę dla większego efektu.

― Aresztowanie twojego ojca z całą pewnością było pomyłką. Jestem pewna, że da się to jakoś… odkręcić ― oznajmia. Mai kiwa głową. Azula siada wygodniej na poduszce. ― Właściwie to chciałam z tobą porozmawiać o Zuko.

Przed wyjściem obiecuje Mai, że dzieci, które urodzi księciu zostaną jej, Azuli, następcami. Sama nigdy nie zamierza wychodzić za mąż.

Zaręczyny zostają ogłoszone zanim jeszcze Zuko zaczyna z własnej woli wychodzić z pokoju.

~*~

Nie jest do końca pewny, czy to prawdziwe wspomnienie, czy też dopowiedział sobie część jego treści.

Azula ma może siedem lat: jest jeszcze za mała, by jej zła sława zatoczyła szerokie kręgi, i sprawia dość niewinne wrażenie, by nowy nauczyciel nie mógł pogodzić perfidii jej zachowania z pozorem ogłady. Azula potrafi zmusić prawie każdego do zwątpienia świadectwu własnego rozumu.

Mają rozmawiać o prawdziwości maksymy, zgodnie z którą „historia pisana jest przez zwycięzców”. Azula wzdycha ciężko, jakby nie rozumiała, dlaczego spadło na nią to upokorzenie.

― Prawdziwi zwycięzcy nie mają na to czasu ― oznajmia. ― Zajęci są topieniem rewolt we krwi. Albo świętowaniem. Czasami i jednym, i drugim.

Zuko prycha, zniecierpliwiony. ― Nikt ci nie każe osobiście ślęczeć nad papierem, idiotko. Chodzi o to, że to ty płacisz historykom i muszą pisać tak, żeby ci się podobało.

― Tak, jak Ojciec płaci naszym nauczycielom ― zgadza się Azula.
― To znaczy, że nie wiemy, ile kłamstw jest w historii. Zwycięzcy mogą opowiedzieć ją tak, żeby sprawiać lepsze wrażenie na potomnych.

Azula rzuca mu pełne pogardy spojrzenie, tak jakby udzielenie poprawnej odpowiedzi świadczyło o tym, że nie zrozumiał reguł gry. Stanowiło poddanie.

Zuko zastanawia się, czy nauczyciel nie usiłował ostrzec ich, że zawsze będą w rękach skrybów, ale to prawdopodobnie nadinterpretacja.

~*~

Azula przychodzi do Zuko w nocy. Tak jak przypuszczała, jest zajęty snuciem czarnych scenariuszy i użalaniem się nad sobą. Jego przewidywalność jest trochę ujmująca i trochę żałosna. Księżniczka siada na łóżku, ze skrzyżowanymi nogami. Rozpuściła włosy i zmyła makijaż - takie szczegóły mają znaczenie.

― Ojciec stracił rozum, Zuko ― mówi cicho, oferując te słowa jak prezent. Głos Zuko, gdy odpowiada, brzmi zduszenie i gardłowo, zupełnie, jakby był obrażonym dzieckiem.
― Nie zauważyłem, żebyś sprzeciwiała się jego planowi. Wręcz przeciwnie, z tego co pamiętam, sama zaproponowałaś spalenie Królestwa Ziemi.

Wzrusza ramionami. ― Oczywiście, że nie mówiłam poważnie. Skądś trzeba importować ryż dla naszego wojska. Po prostu zawsze lepiej zaproponować coś zbyt radykalnego niż zbyt zachowawczego. Ojciec ceni brawurę.

Zapala płomyk w dłoni i patrzy na Zuko. W tym świetle jego spalone oko wygląda upiornie, jakby pół twarzy zalewała mu krew. Azula czuje nagłą ochotę by polizać czerwonawą powiekę.

― Mam plan, Zuzu. Chcesz, żebym ci powiedziała?
Zuko patrzy na nią podejrzliwie. Azula waha się przez sekundę, a potem popycha go do tyłu. Prawie się nie broni; opór, który jej stawia, jest tylko na pokaz, dla jego lepszego samopoczucia rano. Nie przeszkadza jej to.
― Wydaje mi się, że chcesz.

Jego wahanie tylko bardziej ją nakręca. Azula czuje ucisk w mięśniach brzucha, zapowiedź przyjemności. Była podniecona zanim jeszcze przyszła do pokoju, odkąd wymyśliła, co mu powie.

― To zdradzisz mi ten swój genialny plan? ― pyta Zuko, ale jego głos jest chrapliwy, zbyt łagodny, by oddał przekąs, który usiłuje okazać. Azula wie, że wygra. Że wygrała.
― Coś taki niecierpliwy, Zuzu.

Zuko odpycha ją, zrzucając z bioder. Azula kładzie się na plecach i tylko kilka sekund czeka, by przygniótł ją swoim ciężarem. Wplątuje palce w jego włosy i szarpie - Zuko jak zawsze wydaje z siebie zduszony, niski jęk.

― Zabijmy ojca, zanim wszystko zniszczy.

*~*

― Po tym, jak Ozai spalił ci twarz, przez chwilę bałam się ognia ― mówi Azula, bawiąc się płomykiem świecy. Zuko wyobraża sobie, że sięga ręką i siłą zamyka jej usta: dłoń wciskająca jej głowę w poduszki, odcinająca dopływ powietrza. To śmieszne, jak ważne jest powietrze - bez niego ogniowładca traci swoją moc. Gdyby awatar o tym pamiętał, ich spotkanie mogłoby się skończyć zupełnie inaczej.

― Ile to chwila? ― pyta wreszcie, gdyż Azula najwyraźniej czeka na jakąś reakcję. Jego palce bezwiednie gładzą jej bok. Azula zostawia świeczkę w spokoju.
― Dzień. Albo dwa.

Zuko krzywi się, zawiedziony.

― Trzeba było bać się Ozaia. ― Dawno przestali nazywać go ojcem.
― Nigdy nie przestawałam się go bać, głupi braciszku. ― Azula rozchyla nogi, trącając jego udo. Kątem oka, w półmroku, widzi ruch jej palców. Chwyta ją za nadgarstek.

Przysiągłby, że słyszy, jak się uśmiecha.

~*~

Azula nie boi się przelania rodzinnej krwi; może Ozai wolał pozbyć się Azulona, wysługując się niespokrewnioną małżonką, ale ona jest wolna od takich przesądów. Plan poczęła już dawno temu, ale wreszcie nabrał realnego kształtu. Teraz, gdy znalazła w nim miejsce dla brata.

Iroh musi zginąć pierwszy; musi też umrzeć tak, by Zuko nigdy nie posądził jej. To ważne: wuj nie może podważyć jej praw ani na korzyść własną, ani starszego brata. Jego koneksje są słabo skrywaną tajemnicą: bliźniacze służki opowiadały jej o Białym Lotusie jeszcze w kołysce.

Wina musi spaść na Ozaia. Nie publicznie - wystarczy przekonać o niej Zuko. To popchnie go w odpowiednim kierunku. Azula pogładzi brata po plecach i wsunie język do ucha, a potem on przyzna wreszcie, że karą za śmierć musi być śmierć. Wreszcie w pełni uwierzy, że to ojciec zabił matkę.

(Azula nie zna prawdy, ani nie obchodzi jej ona. Ursa nie jest jej do niczego innego potrzebna, a wina Ozaia brzmi przekonywująco.)

Na końcu musi zginąć Ozai - z jej ręki, tak by wiedziała, że teraz jej kolej i że nikt jej tego nie zabierze, bo nikt jej tego nie dał. Sama sięgnęła po to, czego chciała. Nikomu nie jest nic winna.

~*~

Późnym wieczorem docierają wreszcie do celu wyprawy - najodleglejszej jednostki wojskowej Narodu Ognia.

Oddziały stacjonujące bliżej bieguna miały czas przygotować się na inspekcję, więc Zuko nie spodziewa się raczej większych uchybień. Spędzenie nocy na stałym lądzie - nawet jeśli będącym jedynie wiecznie zamarzniętą krą - stanowi kuszącą perspektywę, ale wie też, że stanowiłby wtedy łatwy cel dla próby zamachu, więc ostatecznie nocuje na statku i dopiero rano spotyka się z generałem Kido. Generał najwyraźniej słyszał o egzekucjach; ukłonom i uprzejmościom nie ma końca. Zuko czuje wzbierający niesmak.

― Słyszeliśmy, że żona generała to miejscowa kobieta.

Kido blednie.

― Cieszy nas, że poważnie potraktowano nasze nakazy utrzymywania przyjaznych stosunków z miejscową ludnością. Cieszy nas też, że mając za żonę kobietę z Plemienia Wody, generał z pewnością trzyma rękę na pulsie wydarzeń.

Zgodnie z poleceniem Azuli, Zuko daje Kido rok na odnalezienie awatara.

― Jeśli go nie znajdziesz, stracisz coś więcej niż honor ― ostrzega. Spalone oko przeszywa mu drobna błyskawica bólu.

~*~

Zaprowadzenie pokoju po śmierci Ozaia i awatara zajmuje Azulę na wiele miesięcy.

Gdy wraca do stolicy na swoją oficjalną koronację, po pierwszych kilku tygodniach spędzonych na kontrolowaniu sytuacji w podbitych terenach byłego Królestwa Ziemi, teraz znanego pod nazwą Protektoratu Ziemskiego, zastaje brata zamkniętego w swoim pokoju.

Od progu mówi mu, że śmierdzi. Zuko patrzy na nią, jakby nie rozumiał.

― Powinieneś się umyć. Albo nie dotknę cię kijem. ― Mówiąc to, wsuwa mu rękę za koszulę. Odpycha ją, tym razem naprawdę.

― To był tylko głupi dzieciak.

― Kto?

Oczywiście ma na myśli awatara. Przewidziała to. Wie, co powiedzieć.

― Nie dzieciak, Zuko. Wyglądał jak dziecko, ale dzielił świadomość starców. Gdyby przeżył, walki między frakcjami chcącymi jego poparcia rozniosłyby kraj w puch.

Tak mu to wtedy wyjaśniła. Jedyny sposób na trwały pokój to brak granic. Łaskawe rządy jednej dynastii.

― Teraz ty roznosisz kraj w puch, siostrzyczko.

Rzuca jej tym słowem w twarz głosem pełnym nienawiści, o którą by go nie podejrzewała. Nie szkodzi. To chwilowe.

― Bez ciebie nie będę umiała inaczej. Wiesz o tym. Dlatego jesteś mi potrzebny, Zuzu. Dopilnujesz, żebym się nie zapędzała.

Tym go wabiła. Obietnicą, że ona będzie rządziła lepiej, bo z jego pomocą. Sterowanie nim przy pomocy pochlebstw z reguły działało. Był głodny uznania w sposób, który na przemian doprowadzał ją do wściekłości i niemal rozczulał.

Ociera się o niego piersiami; czuje buzowanie w żyłach i przyspieszone bicie serce. Zuko jej nie chce - ta odmiana to niespodziewany afrodyzjak.

Zaciąga go do łazienki i wpycha do wanny. Jest stanowcza i niecierpliwa, ale Zuko i tak sprawia wrażenie, jakby odbierał jej zachowanie jako czułość. Kiedy całuje go w usta, jego ramiona drżą od powstrzymanego płaczu. Azula czuje coś na kształt wstydu, gdy wsuwa jego rękę między swoje nogi, by pokazać mu, jaka jest mokra.

*~*

Przed powrotem do stolicy Zuko zamierza jeszcze sprawdzić prawdziwość najnowszych pogłosek o tym, że na terenach Południowych Plemion Wody widziano gdzieś dawnych przyjaciół awatara. Pamięta ich jak przez mgłę - nie czuje wrogości, ale ich wolność stanowi oczywiste zagrożenie dla stabilności królestwa. Mogą udzielić poparcia następnemu awatarowi; stanowiliby też cenne narzędzia w rękach przeciwników Azuli, których nigdy nie brakuje wśród możnowładców.

Podróż na północ skraca dzień; Zuko z ulgą wita nastanie ciemności trwających dłużej niż kilka godzin podczas doby. Światło odbijające się od lodu nie daje ciepła, oślepia za to i nie pozwala mu spać. Mniej męczy go blask płomieni w kajucie, ale ogień pod pokładem nie jest przez marynarzy mile widziany. Dopiero zapadnięcie nocy pozwala mu zatem na wyjście na pokład i otoczenie się dającymi ciepło ognikami.

― Co zrobisz, jeśli ich spotkasz, Zuzu? ― zapytała go Azula, zanim wypłynął. Wzruszył ramionami. ― Podobno więzienia nie są takie złe o tej porze roku ― zażartowała.

Najdziwniejsze chyba jest to, że bardzo długo czekał, aż Azula czymś się zdradzi. Jak zwykle złamie złożoną mu obietnicę i jej oszustwa wyjdą na jaw. Gdy wstąpiła na tron, bardzo szybko zrozumiał, że mówiła mu to, co musiał usłyszeć, by postąpić zgodnie z jej planem.

Pomimo to wytrwała w kłamstwie o własnej łaskawości. Pohamowała lub ukierunkowała co bardziej okrutne skłonności. W porównaniu do minionego stulecia, jej rządy są relatywnie bezkrwawe. Nawet jeśli dojdzie do ostateczności i trzeba będzie, w imię pokoju, zabić dzieci narodzone w Plemionach Wody w okolicach śmierci awatara, to obowiązek ten spadnie na Zuko.

*~*

Azula traktuje Mai jak siostrę. Pod nieobecność Zuko (i nie tylko) przychodzi do jej sypialni i budzi ją pocałunkami składanymi na wewnętrznej stronie uda lub płatku ucha.

― Czy ciebie też podnieca to, jak bardzo lud boi się naszego księcia? ― pyta, wsuwając palce między uda bratowej. ― Zabójcy awatara, postrachu południa. Naszego Zuko.

― To miło z twojej strony, że chcesz się dzielić rodziną ― odpowiada Mai, trochę zgryźliwie, bardzo bez tchu.

Mai wie, że to Azula go rozprawiczyła. Wie też kiedy - Azula opowiedziała jej wszystko ze szczegółami. Ozai miał więcej niż jeden powód by wyzwać syna do Agni Kai.

― Nie planowałam tego naprawdę zrobić ― tłumaczyła Azula. ― Ale jego mina, gdy położyłam tam rękę… Myślałam, że mnie zatrzyma. Chciałam zobaczyć, kiedy mnie odepchnie. Byłam pewna, że pierwszy stchórzy.

Mai potrafi to sobie wyobrazić. Wspólne zaskoczenie, gdy naprawdę się to stało, naprawdę poplamił prześcieradło i palce siostry. W jej wizji Azula pierwsza otrząsa się z zaskoczenia, a jej głos jest cichy i melodyjny, gdy nazywa Zuko słowami, które do dziś dźwięczą mu w uszach, wyśmiewa to, jak szybko i łatwo doprowadziła go do końca.

― Nawet nie możesz poskarżyć się Matce.

W jej wizji Azula oblizuje palce. Jest obsceniczna, teatralna i jakby smutna.

*~*

W dziesiątym roku swojego panowania Azula zabiera Zuko na Wyspę Słońca. Zostawiają orszak w dżungli i we dwoje przedzierają się do piramid. Zuko narzeka całą drogę: oboje wiedzą przecież, że wuj zabił ostatniego smoka i wyprawa to tylko kolejny jej bezsensowny kaprys, na który on musi się zgodzić.

Azula jest przygotowana na pułapki: Dai Li dostarczyli jej jakiś czas temu wszystkie istniejące zapiski na temat świątyni Władców. Razem z Zuko powtarzają gesty tańca płomieni, a przed zachodem słońca wchodzą na wzgórze.

― Podobno trzydzieści lat temu widziano dwa smoki. ― Azula mówi szeptem, jakby nie chciała zostać podsłuchana. ― Dlatego myślę, że nawet jeśli wuj rzeczywiście zabił jednego, to drugi może wciąż się tu ukrywać.

Zuko krzywi się, ale po chwili, gdy ziemia pod ich stopami zaczyna drżeć, chwyta siostrę za rękę.

.

autor: novin_ha, gwiazdka lja 3, fandom: avatar

Previous post Next post
Up