Fikaton 9, dzień 12

Oct 12, 2010 22:15

Autor: upupa-epops
Tytuł: Lincoln
Fandom: The Vampire Diaries
Spoilery: trzeba wiedzieć, kim jest Alaric
Ilość słów: 675
A/N: Damon/Alaric. Ani słowa...

UWAGA! Jestem w uczelnianej czarnej dupie, więc wszystko poniżej jest bez researchu, z pamięci i w oparciu o moje radosne spekulacje. Jak ktoś będzie czegoś bardzo ciekawy, to jak już się wyśpię, mogę posprawdzać jakieś fakty i tłumaczyć się z przeinaczeń.


Lincoln

Alaric miał odruch relatywizowania, irytującą manierę oglądania każdego faktu z piętnastu punktów widzenia i szukania kreatywnych rozwiązań, kiedy wystarczyło zrobić coś naprawdę prostego. Nie wierzył w dane raz na zawsze prawdy, niewzruszone zasady, sztywny kodeks moralny ani reguły bez wyjątków. Mimo to miał nieodparte wrażenie, że już sam fakt, że leżał w skłębionej pościeli, a kilka kroków dalej półnagi Damon Salvatore nalewał mu drinka, miał w sobie coś immanentnie złego.

- To jak to jest mieć niewolnika? - zapytał, ignorując sumienie. Gdy w grę wchodzi kwerenda źródłowa, nie ma miejsca na etykę.
- Jezu, kolejny wywiad z wampirem?
- Milcz. Od kiedy obejrzałem pierwszy w życiu serial o wampirach, marzyłem o tym, żeby któregoś złapać, przywiązać do krzesła...
- Robi się interesująco.
- ... i zapytać go o Lincolna.
- Czy możemy wrócić do wiązania? - zapytał znudzony Damon.

Kiedy Alaric myślał o tym zdarzeniu z perspektywy czasu, nie mógł uwierzyć, że odpowiedział to, co odpowiedział. Gdyby przeczytał o tym w jakimś liście czy pamiętniku, jego zdrowy rozsądek uznałby to za konfabulację niechętnego mu autora, a może nawet nędzną próbę propagandowej dyskredytacji.

- Mogę cię wiązać pod warunkiem, że będziesz opowiadał.
- Zgoda! - zakrzyknął radośnie Damon.

Po czym usadowił się wygodnie na krześle i opuścił wyczekująco ręce. Skurwysyn.

Oszołomiony Alaric wstał z łóżka, powodowany wewnętrznym przymusem kulturowym nałożył bokserki (Podobno jeszcze w XII wieku we Włoszech zdarzało się, że ludzie całymi rodzinami biegali nago do łaźni przez całe miasto - przemknęło mu przez myśl. - Ciekawe, czy to prawda.), westchnął głęboko, wyłowił z szafy krawat i podszedł do krzesła.

- To jak to było z tymi niewolnikami? - zapytał, odruchowo rozpoczynając wiązanie podwójnego windsorskiego na kostce Damona i nodze od krzesła. - Nie miałeś problemu z tym, że ludzka istota jest twoją własnością?
- Miałem. Wrażliwy chłopiec był ze mnie.
- I co?
- Nic. Wiąż mocniej.
- Węzły zostaw mnie, skup się na niewolnikach. I daruj sobie tę historyjkę, że byli jak dzieci i musieliście się nimi zaopiekować, bo bez was by zginęli.
- A żebyś wiedział, że tak było!

Alaric pokiwał z powątpiewaniem głową, skarcił się w myślach za nieprofesjonalną interwencję w żywy (nieumarły) tekst źródła historycznego, postanowił przejść na mniej drażliwe tematy i podniósł z podłogi skórzany pasek.

- I naprawdę tak do żywego uraziło cię ostrzelanie Fortu Sumter? - zapytał, okręcając ciasno drugą nogę Damona.
- Miałem dwadzieścia lat, wszysto mnie tak do żywego urażało. I w dodatku byłem wtedy zbyt dobrze wychowany, żeby powiedzieć wkurwiało!
- Głęboko ci współczuję.

Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, czym mógłby związać dyndające swobodnie ręce Damona. W końcu zdecydował się na delikatną apaszkę w kolorze czerwonym, którą kojarzył mgliście jako należącą do Eleny, ale wcale nie zamierzał iść w tych rozumowaniach ani o krok dalej.

- A jak się rozbiera dziewczynę z gorsetu? - pomyślał i dopiero jak usłyszał, że Damon się krztusi, skonstatował, że myślał, owszem, ale na głos.
- Nie rozbiera się - wyartykułował w końcu rozradowany Damon. - Zwizualizuj to sobie jak sardynkę w puszce. Nie musisz rozbebeszać całej puszki, żeby...
- Milcz.
- Myślałem, że mam opowiadać!

Na jedną krótką chwilę Alaric zwizualizował sobie poważne czasopismo naukowe, na którego pierwszej stronie widniałby artykuł: Życie seksualne mieszkańców Północnej Wirginii w okresie wojny secesyjnej a metafory rybne. Potem podszedł do szafy i zanim otworzył drzwi, kilkakrotnie przywalił w nie głową w celach leczniczych.

- Wiesz, one sobie wiązały te gorsety do poszczególnych sukien - trajkotał radośnie Damon. - Na tyle to a tyle cali, zależnie od tego, ile która kiecka miała w pasie.I wiem to, bo jestem degeneratem, uczciwi mężczyźni udawali, że damska bielizna nie istnieje. Nawet umiem zawiązać, pokażę ci kiedyś, jak chcesz!

Alaric zadumał się. W lewej ręce już trzymał parę zwiniętych razem skarpetek, wystarczyłoby wylać na nie kilka kropel olejku werbenowego i wetknąć całość w paszczę Damona, a miałby święty spokój. Niezakłóconą egzystencję. Ciszę i sprawdzanie kartkówek zamiast tej pieprzonej kolejki górskiej do piekła.

- To jak to było z tym Lincolnem? - zapytał, po czym podszedł do krzesła i, zrezygnowany, artystycznie zaaranżował czerwoną apaszkę w kokardkę.

autor: upupa_epops, fikaton 9, fikaton 9: dzień dwunasty, fandom: the vampire diaries

Previous post Next post
Up