Wszyscy, którzy głosowali na czternaście dni, a w ogóle nie pisali/odpadli - strzeżcie się. Nie znacie dnia ani godziny. :P Przez ten fikaton nie będę otwierać Worda conajmniej do Gwiazdki... Następny czternastodniowy dopiero za jakieś pięć lat, y/y?
Tytuł: Zwyczajne życie
Autor:
pellamerethielFandom: Merlin BBC
Pairing: Artur/Merlin, Morgana/Gwen
Uwagi: Crack, modern!au, a poza tym to dodatek i kontynuacja
Motylków i bułeczek. Poza tym trochę kwit na węgiel i niezbetowane, bo nie mam już siły. Może kiedyś dopiszę coś więcej. ;)
Ilość słów: 548
Dedykuję
soriso, która znowu wrobiła mnie w napisanie tego fika i wymyśliła pierwsze zdania. XD
Zwyczajne życie
Artur również uwielbiał cipki.
Nie, tak naprawdę zdecydowanie wolał penisy. Prawdopodobnie miało to jakiś związek z jego mężem, Merlinem.
Ale cipki były jego drugą po penisach ulubioną rzeczą.
*
Uther zmarł, kiedy Artur był wciąż w Akademii Medycznej. Oczywiście, odziedziczył po nim połowę gabinetu „Pod Skrzydłami Smoka”, który wraz z upływem czasu odpowiednio wyremontował. Drugie pół należało wciąż do Gaiusa, ale wiadomo było, że zapisał je w testamencie Merlinowi, równie uzdolnionemu adeptowi sztuki ginekologicznej.
Minęło kolejnych dziesięć lat, podczas których Artur i Merlin zdążyli ukończyć studia, zrobić specjalizację, wziąć ślub i stać się bardzo wziętymi lekarzami. Merlin słynął głównie ze swoich wręcz cudotwórczych zdolności w dziedzinie in vitro, w klinice, z którą blisko współpracowali, natomiast Artur prowadził ciążę, ratował nienarodzone dzieci i pomagał kobietom w walce z ich codziennymi dolegliwościami.
Dawali sobie radę.
*
- To są Morgana i Gwen. Z Gwen znamy się od podstawówki, to jedna z moich dawnych przyjaciółek - oznajmił Merlin, a Artur przywitał się z kobietami, a następnie łypnął okiem na swojego męża.
- W takim razie jakim cudem jeszcze jej nie poznałem? - zapytał podejrzliwie.
Merlin wzruszył ramionami.
- Podróżowałyśmy - odpowiedziała Gwen za niego. Trochę mieszkałyśmy w Stanach, trochę w Czechach, trochę w Niemczech… Chciałyśmy zapoznać się z kulturą innych krajów zanim zdecydujemy się ustatkować i założyć rodzinę - dodała z uśmiechem, którego Artur zwyczajnie nie mógł nie odwzajemnić.
- Dzięki naszej klinice Morgana jest w trzecim miesiącu ciąży, ale coś jest nie tak i chciałem, żebyś rzucił na nią okiem - odchrząknął Merlin, a Artur skinął głową. Morgana przez chwilę lustrowała go wzrokiem, a następnie powiedziała:
- Wybacz, ale sprawiasz wrażenie kogoś, kto pozjadał wszystkie rozumy. Naprawdę znasz się tak na rzeczy, jak Gwen i Merlin mnie zapewniają? - zapytała unosząc brew.
Artur zamknął kartę poprzedniej pacjentki.
- Coś czuję, że się dogadamy - stwierdził z uśmiechem.
*
- Hmm, chyba już wiem, co jest nie w porządku… To nic poważnego, niewielki zabieg i będziesz jak nowa. Ale to nadciśnienie trzeba będzie kontrolować - oznajmił Artur z powagą i odsunął się od Morgany, a następnie zapisał coś w swoim zeszycie.
- O nie, czy to znaczy, że będziemy musieli się częściej widywać? - dodała Morgana z rozczarowaniem, ale Artur zauważył, jak równocześnie uśmiechnęła się do Gwen.
- Obawiam się, że tak - dodał z powagą. - No, a teraz jeszcze USG - oznajmił, włączając urządzenie i biorąc do ręki pojemnik z chłodnym, jasnoniebieskim żelem.
*
- I co?
- Wszystko w porządku?
Artur milczał.
- Gratulacje, będziecie miały dziewczynkę - oznajmił w końcu przerywając nieznośną ciszę i uśmiechnął się, a Gwen pisnęła i ucałowała Morganę, która również wyglądała na naprawdę zadowoloną.
- Babiniec - mruknął do siebie Artur, ale on również nie mógł powstrzymać się od ogarniającego go poczucia satysfakcji.
*
- Wiesz co… Powiem ci, że ładnie wyglądałbyś w ciąży - oznajmił następnego dnia Merlin, kiedy jego mąż właśnie robił sobie kawę w pomieszczeniu kuchennym. Artur spojrzał na niego ze zdziwieniem i zmarszczył brwi.
- Dlaczego właśnie ja?
- No nie wiem… Mam wrażenie, że pasowałoby to do tych koszulek, które czasem nosisz. Wiesz, tych z Batmanem. I Transformersami.
Artur poczerwieniał.
- Dobrze wiesz, że to moja piżama! - zaprotestował.
- Wiem, ale i tak wyglądałbyś uroczo - stwierdził Merlin i z rozczulającym uśmiechem podszedł do niego i położył mu ręce na brzuchu. - Kto wie, może medycyna pójdzie kiedyś tak do przodu, że… - rozmarzył się, a wtedy Artur przewrócił oczami, odstawił kawę i spojrzał na swojego męża.
- Merlinie?
- Tak?
- Słyszałeś kiedyś takie słowo: adopcja?