09x07

Oct 07, 2010 21:25

Mój pierwszy fick do Merlina. W zasadzie miał w sumie nie powstać, a ja miałam nie pisać do tego fandomu(bo nie chciałam go bluźnić). No ale.

autor: rysiaczek
tytuł: Pszczoła
fandom: Merlin BBC
pairing: Artur/Merlin
ilość słów: 1200
ostrzeżenia: seks, przemoc, angst, fluff.
Niebetowane.
gdybym się nie wstydziła to bym zadedykowała pellamerethiel <3



Artur patrzy z przerażeniem jak jego ojciec wymierza najgorszą możliwą karę kilku „upolowanym” w tym tygodniu magom. Książę czuje jak kropelki słonego potu mieszają się ze skrzepniętą krwią, którą wciąż jeszcze ma na rękach. Bezwiednie zaciska dłonie w pięści i beznamiętnym wzrokiem obserwuje Uthera.

***

Król nie powinien mieć litości. Król powinien budzić szacunek. Uther Pendragon uwielbia te dwie zasady.

Z szyderczym uśmiechem obserwuje jak kolejni czarodzieje giną na szafocie. Publiczne egzekucje to, to co lubi najbardziej. W końcu jak inaczej gawiedź ma się nauczyć, że czary to zło? Jeżeli kilka tysięcy ludzi zobaczy śmierć paru żałosnych magów i czarownic, na pewno następnym razem nie zawahają się wydać sąsiada, jeśli tylko zaobserwują coś podejrzanego.

Król stanowi prawo. Cokolwiek powie król jest prawem. Uther Pendragon nie wierzy w rządy rozumu. Gdyby okazało się, że każdy jeden mieszkaniec Camelotu jest czarodziejem kazałby wszystkich wybić. Usta Uthera układają się w pełnym zadowolenia uśmiechu. Ludzie muszą go szanować, tylko w ten sposób zapewni Arturowi godne rządy po swojej śmierci.

Ludzie muszą wierzyć w króla, ale przede wszystkim król musi wierzyć w siebie.

Merlin już dawno opuścił plac, gdzie odbywała się egzekucja. Znalazł jedno ze swoich ulubionych miejsc niedaleko blanek i obserwuje jak niebo zmienia swój zwykły wieczorny szarobury kolor w coraz ciemniejsze odcienie błękitu.

Boi się. Już dawno nie zginęło tylu niewinnych ludzi. Uther wydaje się mieć naprawdę dobrą passę w „polowaniu na magię”.

Czuje się też winny. Jest to najbardziej irracjonalnie wywołane uczucie winy. Czasami, kiedy widzi jak kolejny przerażony człowiek wspina się po schodkach szafotu, ma ochotę krzyczeć, że on też jest czarodziejem, że on też zasługuje na karę. Spogląda wtedy na Artura i widzi jak ten patrzy prosto przed siebie, jakby obserwując egzekucje z zupełnym spokojem. Merlin wie, że ten spokój jest udawany. Kiedyś po jednym z tych strasznych polowań, poszedł przygotować Arturowi łóże. Już wychodził kiedy wszedł Artur. Tak się złożyło, że Merlin akurat kucał na podłodze i książę go nie zauważył. Pewien że jest sam, przysiadł na skraju świeżo pościelonego łoża i skrył twarz w dłoniach. Merlin czuł jak ściska mu się serce, kiedy usłyszał jęk rozpaczy wydobywający się z ust Artura. Miał wtedy tak wielką ochotę go przytulić, położyć rękę na ramieniu, cokolwiek. Wiedział jednak, że jeżeli tylko wyjdzie z ukrycia, Artur go zabije. A już na pewno ukarze i będzie to kara bardzo dotkliwa. Dlatego przeczekał wybuch i ze ścierpniętymi kończynami skulony między łóżkiem a szafą modlił się, żeby Artur wreszcie poszedł spać. Gdy tylko usłyszał równy, miarowy oddech swojego pana, wstał i umierając z bólu uciekł stamtąd. W głowie jednak na długo jeszcze pozostał mu obraz bezradnego Artura, który płakał kiedy myślał, że jest sam.

Artur nienawidzi swojego ojca. Nie rozumie jak można tak bezmyślnie zabijać ludzi tylko dlatego, że robią coś co nie mieści się w zakresie możliwości większości. Oczywiście nigdy nie powie tego Utherowi. Kiedyś wierzył w ojca, wierzył, że zawsze ma rację, że magia to największe zło jakie mogło przydarzyć się światu. A potem zobaczył najstraszniejszą chyba rzecz w swoim całym krótkim życiu. Do tej pory pamięta niebieskie, przeraźliwie przenikliwe oczy małego chłopca, który nie do końca wie co się dzieje. Ktoś(jak się później okaże, mylnie) wskazał to dziecko jako czarodzieja niszczącego plony wszystkim sąsiadom. Artur pamięta jak Uther bez chwili zastanowienia wtrąca chłopca do lochów, każe poddać torturom a w końcu skazuje na śmierć. Książę załamuje się dopiero w momencie kiedy widzi małego, mizernego dzieciaka, któremu zakładają na kurczakowatą szyję gruby pleciony sznur. Zamyka oczy, ale trzask pękającej kości dociera do niego z podwójną siłą. Będzie go potem słyszał wciąż i wciąż w powtarzających się koszmarach.

Artur uwielbia Merlina. Jego poczucie humoru, jego niewyszukane żarty, wpadki, niezdarność, brawurową głupotę, czytaj odwagę. Samo myślenie o Merlinie sprawia, że na kąciki ust wykrzywiają się w czymś na kształt uśmiechu. Oczywiście Artur nigdy nie powie tego swojemu słudze. Nie powie jak bardzo ma czasem ochotę po prostu chwycić go w objęcia i wyściskać, przeczesać ręką po tych niesfornych, czarnych kosmykach, przejechać palcem po niesamowicie pięknych kościach policzkowych a potem… Artur nigdy nie pozwoli sobie na myślenie, że Merlin mógłby być dla niego kimś więcej niż dobrym sługą, którego trzeba co jakiś czas strofować.
Egzekucja się skończyła i Artur ma wrażenie, że jeżeli jeszcze chwilę dłużej zostanie na placu, na pewno udusi się od kotłujących się w nim emocji. Ma ochotę usiąść gdzieś w cichym, spokojnym miejscu i po prostu nie myśleć. Patrzy na swojego ojca i czuje jak wzbiera w nim nieokiełzana wściekłość. Zamyka na chwilę oczy by się opanować i z największym spokojem na jaki go stać, kiwa głową Utherowi a potem odchodzi. Długi spacer to, to czego teraz najbardziej potrzebuje.
Merlina znajduje zupełnie przez przypadek. Z początku nie zauważa w ciemnościach skulonego kształtu, potem jednak kiedy jego oczy przyzwyczajają się już do ciemności widzi dokładnie smutne oczy Merlina. Być może to ten akurat moment, a być może zbyt długo skrywane emocje. Zamiast więc zbesztać swojego sługę, że nie poleruje jego zbroi albo nie zajmuje się czymś równie pożytecznym, Artur siada obok niego i obaj przez chwilę nic nie mówią. Słowa wydają się wisieć w powietrzu, ciężkie, takie które nie chcą być wypowiedziane.

Artur wciąga w nozdrza zapach nocnego powietrza zmieszanego z zapachem słomy i jakichś ziół. Merlin, myśli.

Merlin czuje jakby serce miało mu zaraz wyskoczyć z piersi. Jednocześnie czuje gwałtowną potrzebę wtulenia się w królewskie szaty swojego pana, a z drugiej powstrzymuje się ze wszystkich sił, żeby tylko nie zrobić czegoś głupiego.

Nagle wieczorną ciszę przecina cichy brzęk. Merlin podnosi głowę i zauważa sporą tłustą pszczołę, która usiadła Arturowi na ramieniu.

- Nie ruszaj się - mówi cicho. Jego głos wydaje się brzmieć dziwnie i zupełnie nie na miejscu, w tym szczególnym momencie milczenia.

Ręka Merlina dotyka delikatnie ramienia księcia. Pszczoła wystraszona odlatuje i przez chwilę słuchają oddalającego się brzęku. Merlin nie cofa jednak ręki. Po chwili delikatnie kładzie drugą na zimnej dłoni Artura. Jest cicho, niebezpiecznie cicho i Artur ma wrażenie, że jeżeli tylko któryś z nich się odezwie, stanie się coś strasznego. Żaden jednak nie ma zamiaru się odzywać. Z początku nieśmiałe ręce dotykają niezdarnie zimnego materiału szaty. Merlin czuje bicie serca Artura pod opuszkami palców. Lodowate, zaschnięte usta napotykają pełne usta księcia. Artur czuje jak z każdym kolejnym pocałunkiem jego serce napełnia się dziwną mocą i jakby oczyszczeniem. Pocałunki są gwałtowne, spragnione i niezręczne. Obaj czują narastające podniecenie, które narasta namacalnie w ich spodniach. Kiedy już osiągają dostateczny stan zapomnienia, Artur sięga do rozporka w spodniach Merlina i jednym sprawnym ruchem go rozpina. Chłopiec wydaje niezrozumiały jęk i tylko mocniej przyciska się do Artura. Ręce księcia są delikatne i bardzo zręczne. Merlin wije się z rozkoszy, a kiedy czuje, że za chwilę dojdzie wciska sobie pięść w usta, żeby nie krzyczeć zbyt głośno. Artur dochodzi chwilę później, nie musiał nawet zdejmować spodni.

Przez chwilę znowu zapada cisza, obaj ciężko dyszą, jak po bardzo długim biegu.

- Merlin? - Artur w końcu przerywa milczenie.

Chłopiec patrzy z niepokojem na księcia.

- Tak?

- Moja zbroja czeka.

Merlin przez chwilę spogląda w błękitne oczy Artura próbując coś z nich wyczytać, aż w końcu kiedy ten nie wytrzymuje i w końcu wybucha śmiechem, Merlin oddycha z wyraźną ulgą. A potem parska z dezaprobatą i w przypływie nagłej odwagi przyciska Artura do muru.

- Ktoś tutaj nie został należycie obsłużony.

fikaton 9: dzień siódmy, fikaton 9, fandom: merlin, autor: rysiaczek

Previous post Next post
Up