autor:
chandniwrcfandom: NCIS
ilość słów: 602
Spoilery: powiedzmy NCIS gdzieś na początku 1 sezonu.
Pairing: Tony/Gibbs
A/N: Miałam już nie pisać, bo przecież są tu lepsi ode mnie, ale znów dopadł mnie galopujący Wen.
ps
inez-gard dzięki :)
To, że Anthony DiNozzo uwielbiał seks nie było nowością, tak samo jak to, że praktycznie codziennie miał nową laskę - przecież był zdrowo, po bożemu, hetero, prawda?
Uwodzenie miał we krwi - zapewne wyssane z mlekiem matki. Ponoć już jako niemowlę uwodził pielęgniarki. Ale cóż tu się dziwić, skoro wyrósł na dobrze zbudowanego, wysportowanego mężczyznę o włoskich korzeniach, co oznaczało śniadą karnację i nietypowe zielone oczy.
Żadna kobieta nie potrafiła mu się oprzeć, zwłaszcza kiedy sypał komplementami i żartami jak z rękawa, a całował lepiej niż niejeden amant filmowy.
W piątkowy wieczór przebrał się szybko w czarne obcisłe spodnie i jasną koszulkę. Przylizane na żel włosy zmierzwił dłonią, chwycił perfumy przeznaczone jedynie na weekendowe imprezy i ostatni raz spojrzał na swoje odbicie w lustrze na korytarzu.
Jak miło, że w weekend nie musi być pod telefonem. Kochał swoja pracę ale... co za dużo to nie zdrowo.
W klubie usiadł wygodnie przy barze i zamówił pierwszego drinka - coś na rozgrzewkę, powoli, stopniowo - bar przecież jest najlepszym miejscem by obserwować ludzi i wyhaczać najbardziej gorące towary.
Tony miał swoja zasadę odnośnie randek - nigdy nie był z jedna osobą na więcej niż trzech. A o miłości nie było mowy - o nie!
Zbyt wiele razy widział zranione osoby - przede wszystkim jego matka najwięcej wycierpiała przez jego ojca.
Miłość zdarza się jedynie w filmach - tanich, tandentnych romansidłach, ckliwych melodramatach i pseudo zabawnych komediach.
Wypił swojego drinka i ruszył na parkiet w celu wyrwania jakiejś laski. Wszystko byłoby okej, już jedną taką z długimi nogami miał na oku, gdy poczuł na swym pośladku silną, dużą dłoń. Gdy się odwrócił, omal nie zamarł, widząc mężczyznę o budowie typowego amerykańskiego futbolisty i wzroku pitbulla.
Miał ochotę przywalić gościowi - co on do cholery sobie myśli!
Wtem stało się coś dziwnego, coś graniczące z marą - Tony nawet pokusiłby się o nazwanie tego halucynacją.
Zaraz przy nim pojawił się jego szef - srebrnowłosy Leroy Jethro Gibbs.
Gibbs chwycił kolesia za dłoń, odpychając ją z pośladka Tony’ego i boleśnie wykręcając.
- Zabieraj łapska od tego, co nie twoje - warknął groźnie. Następnie chwycił oszołomionego DiNozzo pod ramię i wyprowadził z klubu.
- Koniec tego, DiNozzo - syknął , wpychając go do samochodu.
Co Gibbs miał przez to na myśli? Przede wszystkim, co robił w klubie - bo przecież Gibbs nie odwiedza takich miejsc.
Z mętlikiem w głowie pozwolił się wprowadzić do domu Gibbsa i dopiero zreflektował się, że coś jest nie tak, gdy został posadzony na miękkim łóżku.
Był w SYPIALNI GIBBSA!!
To chyba jakieś żarty?!
- Gibbs? - zapytał niepewnie, marszcząc brwi i spoglądając na swojego szefa zmieszanym wzrokiem.
Nie spodziewał się odpowiedzi, jaką otrzymał.
Gibbs po prostu chwycił jego twarz w obie dłonie i wpił łapczywie swe wargi w wargi zszokowanego DiNozzo. W Tony’ego uderzył zapach burbona, kawy i drewna. Szorstkie, mocne dłonie tak dziwnie, a zarazem dobrze leżały na jego rozgorączkowanych policzkach. Stalowo-niebieskie oczy przenikały przez wszelkie mury jakie zbudował i tak całkiem bez problemu zaglądały w głąb jego duszy, z łatwością czytając go jak otwartą księgę.
Gibbs powtórzył pocalunek, tym razem domagając się dostępu do wnętrza ust DiNozzo, który posłusznie rozchylił wargi.
Och!
W tym pocałunku było tyle ciepła, pasji, namiętności i obietnicy na więcej, że Tony omalże nie zapomniał jak się oddycha.
Ale do cholery! Przecież on jest heteroseksualny! Nigdy w życiu nie myślał o mężczyźnie, a już na pewno nie o Gibbsie. To go przerażało! Czuł, jak serce wali mu w piersi.
- Gibbs - jęknął, kiedy przerwali pocałunek - Ja...
- Niektórzy ludzie są bi, nawet o tym nie wiedząc. Przywyknij, DiNozzo - szepnął mu do ucha rozbawionym głosem.