Mru. Znowu SPN - trzeba ćwiczyć sie w fandomie, nie? xP
Postaci: Dean, John
Ilośc słów: 212
Spoilery: pre-series
Tekst nie jest jakoś specjalnie odkrywczy. Ot, taka impresyjka, nawet bez wyraxnej puenty ;).
- O. Orzełek. - Dean pochylił się nad odznaką, czubkiem palca wskazującego dotykając metalowego ptaka. Przejechał opuszkiem po jego krawędzi, przechylając jednocześnie odznakę w tył, tak, że słonce odbijało się teraz od niej pod kątem prostym. Dean zmrużył oczy, odchylając tarczę z orzełkiem do poprzedniego poziomu.
- Zawsze chciałem być federalnym. Naprawdę - rzucił w przestrzeń, wrzucając odznakę do schowka. Trzasnął mocno jego zamknięciem, wprawiając w chybotliwe drżenie resztę wyposażenia Impali. Przeciągnął się wygodnie, wystawiając rękę za okno i opuszczając ją wzdłuż drzwiczek samochodu, wykręcają jednocześnie kark w tył. Starał się dojrzeć przez zabrudzoną amerykańskim kurzem ulicznym tylną szybę, co, do cholery, ojciec bierze od tego podejrzanego typa ze złamanym nosem i śliwą pod lewym okiem.
John odwrócił się, żegnając faceta krótkim skinieniem głowy. Dean wyjrzał przez otwarte okno.
- Co tam masz?
Ojciec wyciągnął w jego kierunku skórzane etui na dokumenty. Dean zmarszczył brwi, sięgając niepewnie po podany przedmiot. Odchylił skórzaną okładkę, przysuwając dokument bliżej oczu i dukając pod nosem treść legitymacji.
- Jeśli myślisz, że będę się przedstawiać jako… - pochylił się niżej nad dokumentem, starając się odcyfrować nieprzepisowo małą czcionkę -…Parry Cadwygawn, to jesteś w błędzie.
- Mam jeszcze Iana Maboona, jeśli zrobi ci to jakąś różnicę..
Dean ściągnął usta w wąską linię i skinął głową.
- Opcja pierwsza.
- Tak myślałem.