Autor: idrilka Tytuł: Jedenaście odcieni szarości Fandom: Buffy the Vampire Slayer Spojlery: Do 7x22 Chosen. Ilość słów: 3 525 (przepraszam i wychodzę) A/N: Tego potwora betowała mlekopijca. ♥
Omg, Idril, ten fik... o__O Jest naprawdę przezajebisty. Aż zabrakło mi słów, ale spróbuję coś z siebie wykrzesać... Przede wszystkim klimat, klimat i jeszcze raz klimat, który zwykle jest u Ciebie tak gęsty, że można go dotknąć, posmakować i zakosztować; ten właśnie klimat w fikach u Ciebie kojarzy mi się zwykle z taką szaro-czarno-białą paletą kolorów, właśnie takimi barwami, jakie można znaleźć na czarno-białych zdjęciach i nieważne, że te akurat były kolorowe. ;)
Giles, omg, Twój Giles. Ja w ogóle patrząc na całokształt serialu niezbyt przepadam za Gilesem, głównie za 7 sezon (chociaż jak dla mnie to już nie był Giles ;)) i jeszcze kilka wątków z innych sezonów. Ale ten Twój strasznie mnie zasmucił, bo w końcu przed śmiercią ze znakomitego obserwatora, który od początku nie potrafił jednak widzieć tylko narzędzia w dziewczynie, którą się opiekował, i tak samo było później z tamtą grupką - z jednej strony starał się już tak nie przywiązywać, z drugiej jednak... Czy naprawdę mu się to udało? Wątpię ;) Strasznie spodobała mi się forma tego fika - z jednej strony te zdjęcia, które opowiadają historię - niby to taki oklepany motyw, a jednak w wypadku Twojego tekstu nie miałam wrażenia powtarzalności. Byłam autentycznie ciekawa, co będzie dalej i co jeszcze Twoja bohaterka odkryje w tych kliszach. Uwielbiam zresztą jak dowiadujemy się czegoś o bohaterach, których znamy z punktu widzenia osoby trzeciej, uważam, ze wnosi to sporo świeżości i można w ten sposób ukazać wiele ciekawych rzeczy. <3
Szkoda, że w Twoim fiku wszyscy są tak strasznie skłóceni, ale z drugiej strony tak by to pewnie wyglądało... Zresztą znając komiksy *zamyka się*. XD I wróciłaś do Spuffy! A, jeszcze bardzo podobało mi się to uwielbienie, jakie u Ciebie wszystkie te slayerki okazują Faith - niby było to widać w serialu, ale na papierze/ekranie wygląda to zupełnie inaczej. Końcówka naprawdę kopie i aż przeszyły mnie ciarki, taki tam był klimat beznadziei, smutku i... sama nie wiem czego. Posmak czasów, które już nie wrócą? Nostalgia za tym, co było, ale do czego większość nie ma wcale ochoty wracać?
Nawet bez tego podpisu bym się domyśliła, że to musi być właśnie Rupert Giles, obywatel brytyjski. Facet wygląda tak, że mógłby robić w encyklopedii za ilustrację przy haśle: Angol. Tyle tweedu na jednej osobie powinno być zakazane ustawowo. Świetne podsumowanie Gilesa XD
Zajebisty fik, świetna robota! Ale teraz nie chodzi już tylko o Buffy - już dawno przestało o nią chodzić, teraz to ona jest nauczycielką, a nie podopieczną, w dodatku prawie się do niego nie odzywa, kiedy naprawdę nie musi i czasami Giles myśli, że tak, zasłużył na to, a czasami sądzi, że mimo wszystko powinna okazać więcej wdzięczności za wszystko, co robił przez te długie lata. Tylko on wie, ile siwych włosów przybyło mu z jej powodu. Ojej, Giles... Ma trochę racji jednak.
- Błędy zawsze będą się zdarzać - odpowiada chłodno Giles. - Nie mam monopolu na nieomylność.
Faith parska śmiechem, w którym nie ma ani cienia rozbawienia.
- No nie mów. - Kręci głową, jakby nie do końca wierzyła w to, co słyszy. - Wiesz co? Mam to w dupie. Rób, co chcesz. Możesz wrócić do swojego gabineciku i się ubiczować w ramach pokuty, czy cokolwiek robisz w tych rzadkich chwilach, kiedy dopadają cię wyrzuty sumienia. Ja idę dopilnować, żeby Jenna się nie wykrwawiła.) Świetna wymiana zdań *__*
Drobna blondynka, która uśmiecha się chyba trochę zbyt sztucznie, żeby wyglądało to całkiem szczerze, pojawia się tylko na jednym zdjęciu z siódmego października dwa tysiące piątego roku. Zdjęcie podpisane jest po prostu:
B.
*___* Takie zdania mówią wszystko.
Późnym popołudniem, kiedy wszystkie uczestniczki imprezy nadal dogorywają, ale tym razem już we własnych pokojach i tak dla odmiany w łóżkach, wraca Giles. Nic nie mówi, tylko kręci głową i dziewczyny wolałyby już, żeby krzyczał - najlepiej wtedy, kiedy wreszcie wyleczą się z kaca.
Pół godziny później Dawn, którą najwyraźniej wysłał w charakterze siostry miłosierdzia, przynosi każdej po aspirynie i dużym kubku bulionu. Czasem naprawdę go kochają. Mimo wszystko.) Awww, jakie urocze! ♥ <3
Ostatnia fotografia, również czarno-biała, jest na wpół zamazana, ale widać na niej Faith stojącą w ciemnym korytarzu. Wygląda na starszą, smutniejszą i bardziej zmęczoną. Nie mam pojęcia, kim jest (była?), ale to zdjęcie jest jednocześnie niesamowicie przygnębiające i niesamowicie piękne. Przez chwilę mam ochotę oprawić je i powiesić na ścianie. Podpisane jest po prostu:
Faith O rany, oczami wyobraźni widzę to zdjęcie...
Giles, omg, Twój Giles. Ja w ogóle patrząc na całokształt serialu niezbyt przepadam za Gilesem, głównie za 7 sezon (chociaż jak dla mnie to już nie był Giles ;)) i jeszcze kilka wątków z innych sezonów. Ale ten Twój strasznie mnie zasmucił, bo w końcu przed śmiercią ze znakomitego obserwatora, który od początku nie potrafił jednak widzieć tylko narzędzia w dziewczynie, którą się opiekował, i tak samo było później z tamtą grupką - z jednej strony starał się już tak nie przywiązywać, z drugiej jednak... Czy naprawdę mu się to udało? Wątpię ;) Strasznie spodobała mi się forma tego fika - z jednej strony te zdjęcia, które opowiadają historię - niby to taki oklepany motyw, a jednak w wypadku Twojego tekstu nie miałam wrażenia powtarzalności. Byłam autentycznie ciekawa, co będzie dalej i co jeszcze Twoja bohaterka odkryje w tych kliszach. Uwielbiam zresztą jak dowiadujemy się czegoś o bohaterach, których znamy z punktu widzenia osoby trzeciej, uważam, ze wnosi to sporo świeżości i można w ten sposób ukazać wiele ciekawych rzeczy. <3
Szkoda, że w Twoim fiku wszyscy są tak strasznie skłóceni, ale z drugiej strony tak by to pewnie wyglądało... Zresztą znając komiksy *zamyka się*. XD I wróciłaś do Spuffy! A, jeszcze bardzo podobało mi się to uwielbienie, jakie u Ciebie wszystkie te slayerki okazują Faith - niby było to widać w serialu, ale na papierze/ekranie wygląda to zupełnie inaczej. Końcówka naprawdę kopie i aż przeszyły mnie ciarki, taki tam był klimat beznadziei, smutku i... sama nie wiem czego. Posmak czasów, które już nie wrócą? Nostalgia za tym, co było, ale do czego większość nie ma wcale ochoty wracać?
Nawet bez tego podpisu bym się domyśliła, że to musi być właśnie Rupert Giles, obywatel brytyjski. Facet wygląda tak, że mógłby robić w encyklopedii za ilustrację przy haśle: Angol. Tyle tweedu na jednej osobie powinno być zakazane ustawowo.
Świetne podsumowanie Gilesa XD
Zajebisty fik, świetna robota!
Ale teraz nie chodzi już tylko o Buffy - już dawno przestało o nią chodzić, teraz to ona jest nauczycielką, a nie podopieczną, w dodatku prawie się do niego nie odzywa, kiedy naprawdę nie musi i czasami Giles myśli, że tak, zasłużył na to, a czasami sądzi, że mimo wszystko powinna okazać więcej wdzięczności za wszystko, co robił przez te długie lata. Tylko on wie, ile siwych włosów przybyło mu z jej powodu.
Ojej, Giles... Ma trochę racji jednak.
- Błędy zawsze będą się zdarzać - odpowiada chłodno Giles. - Nie mam monopolu na nieomylność.
Faith parska śmiechem, w którym nie ma ani cienia rozbawienia.
- No nie mów. - Kręci głową, jakby nie do końca wierzyła w to, co słyszy. - Wiesz co? Mam to w dupie. Rób, co chcesz. Możesz wrócić do swojego gabineciku i się ubiczować w ramach pokuty, czy cokolwiek robisz w tych rzadkich chwilach, kiedy dopadają cię wyrzuty sumienia. Ja idę dopilnować, żeby Jenna się nie wykrwawiła.)
Świetna wymiana zdań *__*
Reply
B.
*___* Takie zdania mówią wszystko.
Późnym popołudniem, kiedy wszystkie uczestniczki imprezy nadal dogorywają, ale tym razem już we własnych pokojach i tak dla odmiany w łóżkach, wraca Giles. Nic nie mówi, tylko kręci głową i dziewczyny wolałyby już, żeby krzyczał - najlepiej wtedy, kiedy wreszcie wyleczą się z kaca.
Pół godziny później Dawn, którą najwyraźniej wysłał w charakterze siostry miłosierdzia, przynosi każdej po aspirynie i dużym kubku bulionu. Czasem naprawdę go kochają. Mimo wszystko.)
Awww, jakie urocze! ♥ <3
Ostatnia fotografia, również czarno-biała, jest na wpół zamazana, ale widać na niej Faith stojącą w ciemnym korytarzu. Wygląda na starszą, smutniejszą i bardziej zmęczoną. Nie mam pojęcia, kim jest (była?), ale to zdjęcie jest jednocześnie niesamowicie przygnębiające i niesamowicie piękne. Przez chwilę mam ochotę oprawić je i powiesić na ścianie. Podpisane jest po prostu:
Faith
O rany, oczami wyobraźni widzę to zdjęcie...
Reply
Leave a comment