Autor: Akzseinga
Tytuł: Cokolwiek
Fandom: Grey's Anatomy
Ilość słów: 180
Spoilery: Dobrze znać drugi sezon.
Uwagi: Wróciłam do domu o 20 i miałam bardzo zajęty dzień, więc wybaczcie mi toto. Napisane w pół godziny, przed chwilą, byleby było, bo nie chciałam wypadać juz tak na początku.
Ostrzeżenia: Nie dla dzieci. Ponownie?
To wcale nie jest łatwe: nie zakochać się w niej. Alexowi się udaje. Kiedy Izzie - w czerwonym płaszczu, z czerwoną szminką na ustach i z zaróżowionymi policzkami, cała kolorowa i pachnąca - stoi w jego drzwiach, on wie, że chodzi tylko o seks. Mechanicznie patrzy na zegarek (10:24), przepuszcza Izzie, i prawie rzuca się na nią, gdy ta tylko przekroczy próg. Przypiera ją do ściany i całuje jej usta, szyję, dekolt, i czuje się głodny, spragniony. Ściąga z niej płaszcz, rękami dotyka skóry pod swetrem, brzucha, piersi, a potem ściąga też sweter, spodnie, jej i swoje, w różnej kolejności. Oddychają szybko, ich puls przyspiesza gwałtownie, poruszają się w jego rytm. Szybko, szybciej, mocno, mocniej, jej oddech przy uchu, muzyka, mocniej. Głośniej. Czas przyspiesza. Spowalnia? Są jakby poza. Ale dobrze czuć, cokolwiek.
Kiedy po wszystkim Alex zostaje sam w pustym mieszkaniu, pierwsze co robi, to zmycie śladów czerwonej szminki z ciała i opłukanie twarzy zimną wodą. Patrzy na zegarek (11:08, czas nie zrobił dla nich wyjątku, skurwiel), potem w lustro i stwierdza, że to wcale nie jest łatwe: nie zakochać się w Izzie.