Tytuł: Fala Gorąca: sceny na pewno wycięte.
Autor:
noelia_gRating: R
Pairing: Castle/Beckett
Ostrzeżenia: Erm. Prompt był o sikaniu?
Słowa: 425.
Zaczęło się dobrze.
Castle zdawał sobie sprawę z narracyjnego imperatywu, i z tego, że jeśli coś zaczęło się dobrze i od butelki tequili, to skończyć się dobrze nie mogło dla nikogo z zebranych. Albo z rozebranych.
Tak, powiedział to. Ta część o rozebraniu była głównym powodem dla którego posłał narracyjny imperatyw w cholerę i otworzył tequilę.
Cóż. Beckett miała krótką sukienkę i umiała jej używać, a potem miała też kajdanki, a tych umiała używać jeszcze lepiej. Castle był naprawdę dumny z tego, że jego podatki szły na szkolenie sił policyjnych.
Krótka wersja: tequila, krótka sukienka, krzesło, kajdanki, rozebranie. A potem imperatyw narracyjny i niewielki problem.
No, nie tak znowu niewielki, jeśli pytacie Castle’a. Nie chwaląc się.
- Nie, żeby nie było mi wygodnie, ale muszę iść do łazienki - powiedział Rick kiedy już był w stanie powiedzieć cokolwiek, i kiedy był pewien, że jego głos nie zabrzmi piskliwie. Tak się czasami działo. Po tequili. I po innych rzeczach.
- Zawsze wiesz co powiedzieć, Castle - Beckett mruknęła, uderzając go lekko w tył głowy. - Ups.
- Ups, Kate? Ups?
- Widziałeś, gdzie położyłam kluczyk do kajdanek?
Castle pomyślał, że byłoby to świetne zdanie na zakończenie rozdziału. Niestety, nie miał pomysłu jak zaczynałby się następny.
- Nie możemy ich po prostu czymś przeciąć? - zapytał po pięciu mało komfortowych minutach.
- Jasne. I ty będziesz wyjaśniał kapitanowi dlaczego ja potrzebuję nowych kajdanek.
Kapitan powiedziałby Ryanowi i Esposito. Nie. Nie. Zdecydowanie nie.
- Myślałam, że potrafisz wydostać się z bycia związanym albo skutym - Kate zauważyła słodko po następnych pięciu minutach.
- Nie działa kiedy ludzie patrzą.
Kate przerwała na chwilę proces szukania kluczy, a jej spojrzenie powędrowało trochę niżej niż twarz Castle’a. Nie, jeszcze niżej. - Widzę.
- Ha, ha. Mogłabyś…
- Co? Nie będę próbować wyłamywać zamka w własnych kajdankach.
- Muszę do łazienki.
- Podstawię ci miskę.
Castle przygryzł wargę i przemyślał sprawę. - Będziesz musiała przytrzymać - powiedział po chwili.
- Seksowne, Castle.
- Przyznaj, to nie najgorsze co robiliśmy.
- I to mnie trochę przeraża - mruknęła, wyjmując plastikową miskę z szafki kuchennej i pokazując ją Rickowi, który kiwnął głową. Przynajmniej nie była to ta, z której jadł muesli na śniadanie. - Obiecam ci jedno, Castle, jedno zdanie na ten temat w twojej książce, a wydostawanie się z kajdanek będzie twoim najmniejszym problemem. Wykopanie się z grobu jaki ci sprawię będzie ważniejsze.
- Tak jest.
- Castle - powiedziała po dłuższej chwili.
- Co?
- Nie mów, że cię to nakręca.
- Trochę?
- Boże, dlaczego ja się z tobą zadaję?
- Mogę ci podać jeden duży powód.
- Chyba już go mam.