(no subject)

Sep 15, 2009 18:42

autor: akinnore
fandom: buffy/doctor who
ilość słów: 1085
ostrzeżenia (i jeśli ktoś zwykle pomija ten punkt, to niech tym razem tego nie robi. Srsly, dla własnego dobra!): silnie inspirowane mackami Nelly, mpreg, slash, zło, wspominałam o mpregu? krzywdzenie bohaterów, swobodne podejście do własności intelektualnej.

Dedykowane Nelly. Zepsułaś mnie.


To wszystko nie mogło się dobrze skończyć. Nawet nie dlatego, że Spike był poetą (choć miało to pewien wpływ),  dusza nie miała nic do rzeczy, nie chodziło też o tę nieszczęsną piwnicę. Tak naprawdę winny był telewizor. Ale, żeby zacząć od początku, musimy wrócić do chwili, kiedy Spike z naprawdę zbolałą miną wyszedł z niebieskiej budki telefonicznej i… Zresztą, nie. Tak naprawdę musimy zacząć od momentu, kiedy Spike do tej budki wszedł. Jakoś niedługo po tej sprawie z kowadłami.

Spike wszedł do niebieskiej budki telefonicznej, a chwilę później budka zamigała, zabuczała i znikła. Reakcje otoczenia były skrajne - Giles i Xander głośno wyrażali nadzieję, że zdematerializowała się na dobre, a Willow i Dawn - że po prostu przeniosła się do innego wymiaru. Buffy, z typową dla siebie konsekwencją, głośno przyznawała rację Gilesowi a po cichu - Willow.

W każdym razie - Spike, razem z budką i drugim tajemniczym pasażerem budki znikli na parę lat, a Buffy, zniecierpliwiona oczekiwaniem na któregoś z dwóch nieumarłych wielbicieli, zdecydowała się wreszcie wyjść za mąż. Za Xandra. Być może pociągała ją perspektywa długich wieczorów przy kominku, spędzanych na wspominaniu dawnych apokalips. (Trudno było znaleźć kogoś innego, kto by się nadawał.)

Po długich i burzliwych przygotowaniach, w czasie których narzeczeni piętnaście razy się rozstali i szesnaście razy do siebie wrócili, nadszedł upragniony dzień.

Dziesięć minut przed ceremonią przed kościołem zmaterializowała się niebieska budka telefoniczna.

Buffy zareagowała entuzjastycznie i jest wielce prawdopodobne, że żadnego ślubu by nie było, gdyby nie to, że Xander był już wtedy w ciąży. Buffy, jak się później okazało, była trwale i nieuleczalnie bezpłodna. Wszyscy poza nią bardzo cierpieli z tego powodu, na szczęście Xander spełniał swoje obowiązki małżeńskie jak mężczyzna i w ciągu kilku lat obdarzył żonę gromadką pociech. Dziewczynki nazywały się Joyce, Anya, Tara i (nie wiedzieć czemu) Joan i wszystkie były kropka w kropkę podobne do mamusi. (Poza tym, że nie miały żadnych nadludzkich mocy. Buffy była trochę zawiedziona, Xander głęboko wdzięczny.)

Ślub się udał, wesele było huczne, jakkolwiek nikt nie ma pewności gdzie i z kim panna młoda spędziła noc poślubną. Potem przez dobrych kilka lat wszyscy żyli długo i szczęśliwie, Spike z Doktorem wpadali co jakiś czas z wizytą (przynajmniej Spike twierdził, że to ciągle ten sam Doktor, nawet jeśli za każdym razem wygląda inaczej).

Wszystko było dobrze, blizny nie bolały, dzieci rosły i nawet jeśli Buffy zaniepokoiła się odrobinę, kiedy Dawn zdecydowała się zamieszkać z Willow i Kennedy, to niepokój szybko przysłoniła radość macierzyństwa - siedmioletnia Joyce właśnie wystrugała sobie pierwszy kołek.

I tu docieramy do momentu, w którym Spike wyszedł z budki telefonicznej z naprawdę zbolałą miną i zapowiedział, że więcej tam nie wróci. Buffy szczerze się przejęła i z wrodzoną sobie delikatnością zaczęła dopytywać, co się stało. Spike milczał jak zaklęty, a powód, jak zwykle, wyjaśnił się sam.

Nowy Doktor był wysoki, blady i ciemnowłosy, a grzywkę miał postawioną na żel. Następną noc Spike spędził z Xandrem (wersja oficjalna głosi, że pili i prowadzili męskie rozmowy), a Buffy w TARDIS ( wersji oficjalnej brak).

Być może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nie literatura dziecięca. A dokładniej fakt, że Buffy właśnie czytała Tarze Piotrusia Pana. Moment, w którym Piotruś decyduje się wrócić domu i odkrywa, że w jego łóżeczku śpi już jakiś inny mały chłopiec, wzruszył do łez i córeczkę i mamę. A ponieważ Spike miał bardzo smutne oczy, Buffy dużą piwnicę, a Xander niewiele do gadania - dalej rzeczy potoczyły się same.

Niebieska budka telefoniczna z nowym Doktorem zaświeciła, zabuczała i znikła, a życie wróciło do swojej zwykłej, sielankowej normy. A potem Spike dostał na Gwiazdkę telewizor (LCD, 32 cale). Oraz kolekcję filmów i seriali.

Niektórzy twierdzą, że krucha równowaga zaczęła pękać jeszcze przed Gwiazdką. W listopadzie, na urodzinach Joyce, gdzieś pomiędzy tortem a odśpiewaniem Sto lat, Anya i Joan pierwszy raz pobiły się o to, która ożeni się z wujkiem Spike'iem.

To były pamiętne urodziny - Willow spędziła pół wieczoru zwijając się ze śmiechu pod stołem, Buffy obraziła się na Xandra, który (słusznie) zauważył, że w jego ustach wyrażenie „po moim trupie” brzmi znacznie bardziej definitywnie. Spike zmył się, zanim Dawn wpadła na diabelski pomysł, żeby zapytać zainteresowanego, którą pannę Harris chciałby za żonę. (Albo męża.)

Kilka dniu później Joyce przyszła do mamy z płaczem, skarżąc się, że wujek Spike nie chce jej poczytać. Buffy w pierwszej chwili trafił jasny szlag (ostatecznie udostępniła wampirowi piwnicę, mógłby się jakoś odwzajemnić, prawda?), ale na wszelki wypadek jeszcze zapytała, czego wujek Spike nie chce poczytać.

- Zmierzchu - odparła Joyce. - Dostałam od cioci Willow.

Na Gwiazdkę Spike dostał telewizor, a Joyce ekranizację Zmierzchu i wszystko zaczęło zmierzać ku katastrofie. Oczywiście na początku nikt niczego nie zauważył. Co prawda spod podłogi czasem dochodziły dźwięki tłuczonego szkła i wrzaski, co w tym dziwnego, kiedy trzyma się wampira w piwnicy? Xander zaniepokoił się, kiedy Spike ogolił się na zero. Buffy - kiedy zginął jej biały puder, tusz i czarna kredka do oczu. A kiedy Spike przyszedł na kolację w czarnej pelerynie, pełnym makijażu i z trzycentymetrowymi paznokciami, Buffy uznała, że sytuacja dojrzała do interwencji. Zainterweniować, co prawda, nie zdążyła.

- Mamo? Za kogo się przebrał wujek Spike? - zapytała Tara i to niewinne pytanie przepełniło metaforyczną czarę goryczy.

- Wujek Spike się nie przebrał. Wujek Spike kultywuje tradycję. Najwyraźniej ktoś musi to robić - wycedził Spike przez zęby.

- I dlatego się przebrałeś?

- Nie przebrałem się! Tak wygląda wampir. Ja jestem wampirem. Wampir jest zły. I groźny. Być może mama, w trosce o wasze małe dziecięce główki, opowiadała wam, jak przebijała kołkiem te żałosne wytwory popkultury, tych ślicznych Edwardów, Billów i innych pięknych Stefanów, ale to nieprawda! Prawdziwy wampir wygląda tak, jest zły, okrutny, zmienia się w nietoperza, żeby ścigać swoje ofiary...

- O? - zdziwiła się Buffy.

- Animagowie mogą się przemieniać w zwierzęta! Czy wujek Spike jest animagiem? - zapytała z fascynacją Tara.

- Wujku - Joyce dyskretnie pociągnęła zgnębionego Spike'a za skraj peleryny. - Jeśli chciałeś się przebrać za wampira - wyszeptała konfidencjonalnie - to powinieneś się świecić.

(Tu prawdopodobnie nastąpiłaby długo oczekiwana apokalipsa, na szczęście za oknem właśnie zawyły silniki i z budki telefonicznej wytoczył się Doktor - niski i rudy, ani odrobiny żelu. Spike natychmiast poszedł się umyć - dowiadując się przy okazji w praktyce, co dokładnie znaczy słowo wodoodporny, z piwnicy przez pół nocy dochodziły odgłosy awantury, a przez drugie pół odgłosy czegoś innego, a rano budka telefoniczna z dwoma pasażerami na pokładzie zabuczała, zaświeciła i znikła.

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie, Spike czasem wpadał na herbatę, Amerykanie prześcigali się w tworzeniu coraz bardziej nowoczesnych wampirów (ostatni pod wpływem słońca buczał i robił ping), ale na TARDIS nie było telewizora.)

The end

autor: akinnore, fikaton, fandom: buffy the vampire slayer, fikaton 7: dzień szósty, fikaton 7, fandom: doctor who

Previous post Next post
Up