autor:
sorisotytuł: nie
fandom: supernatural (oO)
spoilery: do 1x01
ilość słów: 320
ostrzeżenia: temat zapewne był przerabiany sto i więcej razy, ale to jedyne, co mi do tej pory wpadło do głowy. i nie wiem czy za chwilę nie będę musiała wyjść z domu, więc to może być też jedyne, co zdążyłabym dzisiaj napisać. przynajmniej nie wypadnę ;P also, debiut w fandomie.
~*~
Sny mają to do siebie, że nie muszą być sensowne. Wręcz przeciwnie.
Sam miał swoją, niezwykle naukową, opinię na ten temat - mimo że prawo i marzenia senne miały się do siebie nijak, ale Sam słynął z tego, że miał niezwykle naukowe opinie na każdy temat: począwszy od rytuałów godowych pingwinów, na efekcie cieplarnianym skończywszy.
- To podświadomość - powiedziałby. - W ten sposób manifestują się twoje ukryte pragnienia. Czyli na przykład jak śnisz o…
Wykład trwałby kilkanaście minut, a Sam zdążyłby zadziwić obecnych swoją rozległą wiedzą na temat psychologii snów, może nawet od czasu do czasu rzuciłby cytatem z „Objaśniania marzeń sennych” albo wspomniałby o różnicy poglądów między Freudem i Jungiem. Słuchacze byliby pod wrażeniem, niektórzy może znudzeni, ale nikt nie podjąłby polemiki. Wykłady Sama miały to do siebie - ludzie słuchali, bardziej lub mniej uważnie i pod koniec po prostu rozchodzili się w swoje strony. Sam miał silną osobowość, która niekoniecznie pasowała do jego chłopięcej twarzy, i przekonujące argumenty. Większości to wystarczało (Sam mógł wymienić co najmniej dwie osoby, którym to nie wystarczało, ale nie, nie chciał o tym myśleć).
Potem przychodzą do niego sny, dziwne, niejednoznaczne i Sam nie jest już taki pewien teorii na temat podświadomości. To nie jest jego życie, to nie jest jego podświadomość. To jakaś osobliwa, niewygodna pozostałość po tym drugim, dziwnym Samie. Tym, którego dawno zostawił za sobą. Tym, który w piątkowy wieczór, zamiast wyjść z przyjaciółmi do klubu, wstrzymywałby oddech gdzieś w starym magazynie, czekając cierpliwie z bronią naładowaną srebrnymi nabojami. To tylko jedna z potencjalnych sytuacji (wie, bo wspomnienia to kolejne, co pozostało mu po tamtym Samie. Niektórych rzeczy nie można się pozbyć, można je tylko ignorować).
Kiedy pojawia się Dean, wszystko zaczyna nabierać sensu, mimo że Sam bardzo nie chce przyjąć tego do wiadomości. Potem sny stają się rzeczywistością i każdy ma pewne granice, Sam też. Nie zamierza cierpieć za miliony, ale ta jedna śmierć jest jego odpowiedzialnością.
Przed tym nie zamierza uciekać.