Dzisiejszy dzień jest tak bardzo niemój, że to masakra. Stać mnie na więcej, ale nie dzisiaj i nie z goraczką. Bez sensu, bez puenty, ostrzegałam.
Tytuł: Zaangażowanie.
Fandom: Grey's Anatomy
Spoilery: raczej brak, a jak są, to baaaardzo mgliste; Opraś nie dostrzega.
Pairing: Alex/Izzie
Ilośc słów: 204
Chciał kupić jej psa.
Wróć. Nie chciał kupić jej psa, chciał kupić im psa - bo pies, to już coś, to już zaangażowanie. I łatwiej jest wręczyć koszyk z labradorem niż znowu powiedzieć "Kocham cię, tak na zawsze i naprawdę.", ona i tak zrozumie. Rozczuli się jak pięciolatka (zawsze rozczulała się jak pięciolatka, uśmiechała się wtedy szeroko, a przy oczach robiły jej się malutkie zmarszczki od tego uśmiechu i właśnie wtedy kochał ją najbardziej), pocałuje go w policzek i albo coś powie, albo tak po prostu spojrzy - i tyle.
(Potem przypomniał sobie, jak bardzo niedobrym pomysłem był wspólny pies Shepherda i Mer i zrezygnował z labradora.)
Czasami przychodziła do niego w nocy, siadała z impetem na łóżku i wpadała w słowotok, a on obserwował, jak wymachuje rękami, przewraca oczami, marszczy czoło w tak słodki i zabawny sposób, że mimowolnie uśmiechał się jednym kącikiem ust. Trącała go wtedy w ramię, wypowiadała z irytacją jego imię (ale nie była tak naprawdę zdenerwowana, z trudem powstrzymywała uśmiech, w jej głosie słychać było nieudolnie chowany śmiech) i kazała mu "dorosnąć w końcu".
- Ty pierwsza - odpowiadał.
- Nie ma szans.