Fikaton 6x01

Mar 13, 2009 13:53

autor: rysiaczek
tytuł: Upadek
fandom: SPN
spoilery: z uwzględnieniem jednej sceny z 4 serii
ilość słów: 556
ostrzeżenia: slash, mój pierwszy fick na fikatonie, szalejąca interpunkcja.
Postaci: Castiel, Dean



Upadek

Budzi się zlany potem, drżą mu ręce. Przez chwilę próbuje zapanować nad oddechem, bo oddychanie w tej chwili jest najważniejsze. Wdech, pozwolić rozdygotanemu ciału na chwilę rozluźnienia, wydech. Powtarzać, nie myśleć. Ale nie czeka, żeby przeszło, bo wie, że nie przestanie. Wie, że to znowu mu się przyśniło. Unosi się na łokciach i wciąż ciężko oddychając spogląda na nagie plecy Deana, który oddycha równomiernie, pogrążony w głębokim śnie. Kiedyś budząc się przy nim, kładł dłoń na ciepłym ciele - upewniał się, że człowiek żyje. Bo aniołowie nie wiedzą co to życie. Muszą się go nauczyć.
Czuje na twarzy zimny podmuch i wstaje by zamknąć uchylone okno. Ciągle jeszcze jest noc.

Idź

Upadki bywają bolesne, czasami nawet śmiertelne. Nigdy nie wiesz, czy skręcając sobie kostkę, przy schodzeniu ze stromych schodów, właśnie nie uniknąłeś śmierci. Upadać można wiele razy. I zawsze są tylko dwa wyjścia - musisz się podnieść, albo zostać i poczekać. Dla anioła upadek zawsze jest czymś, co ludzie nazywają ekstazą. Nie ma nic pomiędzy. Radość, z nagle uwolnionej duszy.

Strach, nienawiść do samego siebie - to wszystko pojawia się dużo, dużo później.

Na początku się wahał. Spędzał godziny na tamtej ławce, gdzie ostatni raz z nim rozmawiał. Niekiedy pojawiał się Uriel. Przyjaciel go nie rozumiał, wiedział jedynie, że coś się zmieniło i, że jedyne co może teraz zrobić, to być. Więc był - siedzieli na tej ławce razem i milczeli godzinami. Wtedy właśnie zrozumiał co musi zrobić.

Pan milczał. Tak jakby z góry wiedział co się stanie i, że nie zatrzyma wydarzeń. A przecież mógł. Nie musiał milczeć, mógł wezwać go do siebie, wydać rozkaz. Castiel był zawsze posłusznym aniołem, Pan wiedział, że wykona wszystkie jego rozkazy. Jednak tego najważniejszego nie wydał.

Wiedział, że musi wybrać sam. Że droga, którą wybierze, będzie drogą bezpowrotną. I przez długi, długi czas starał się Deana unikać. Tylko, że zazwyczaj jeśli nie wyjdziesz naprzeciw przeznaczeniu, przeznaczenie odnajdzie Ciebie.

I odnaleźli się, na gruzach po długiej bitwie z Lilith, kiedy Castiel dostał wyraźne rozkazy. Wracać, bez względu na wszystko. I nie złamał rozkazu, nie złamał, pomimo tego, że widział jak skórzana kurtka Deana pokrywa się ciemną krwią i jak kolor oczu człowieka niknie za zasłoną bólu. Słyszał zawiedziony jęk przyjaciela, widział nienawidzący wzrok Sama. Ale wrócił, mimo wszystko.

Dopiero wtedy dowiedział się, że to była próba. Że Pan z niego zakpił i chciał tylko sprawdzić jego lojalność.

(…)są światy inne niż ten

Jakiś zbłąkany moskit siada mu na ręce. Nie ma serca go zabijać, więc spokojnie czeka aż owad napije się trochę jego krwi. Usta anioła wykrzywiają się na myśl na reakcję Deana. Przyjaciel już tyle razy mu tłumaczył, że zabić komara to nie jest to samo co zabić człowieka. Tylko, że on jeszcze nie potrafi.

Koszmary gnębią go niemal każdej nocy. Spadanie, niekończące się spadanie w czarną jak smoła czeluść, która próbuje go wchłonąć w swoją paszczę.

Niebo na ziemi jest niebieskie i każdego dnia inne. Wargi Deana za każdym razem wyginają się pod innym kątem. Nigdy dwa razy tak samo. Na ziemskim świecie nie ma doskonałości. Są komary, brzecące denerwująco, piskliwe dzieciaki, skwar, lepkie popołudnia i ciężkie noce. Jest sok wiśniowy w dzbanku na parapecie i jest Dean. Właśnie dlatego warto było upaść.

fikaton 6: dzień pierwszy, autor: rysiaczek, fandom: supernatural, fikaton 6

Previous post Next post
Up