fikaton 5x06

Oct 14, 2008 23:03

Okej. Kolejny kryzys, związany nie tyle z brakiem weny czy pomysłu, co totalnym brakiem czasu. School sucks. I tak ją z resztą olałam żeby to napisać, ale mniejsza. Debiut w fandomie, znów.
(Żeby nie wypaść szóstego dnia, bo to by było przykre, nie?)

autor: riell
tytuł: Szarlotka
fandom: firefly
ilość słów: 439
spojlery: brak
adnotacja: ja wiem, że nie powinnam brać się za crack, ja wiem.



- Że co? Urodziny Serenity? Kaylee, czyś ty...
- Ale kapitanie, to przecież świetny pomysł! - wyszczebiotała Kaylee. - To wspaniała okazja, żebyśmy spędzili razem trochę czasu, wiecie, zrelaksowali się, odpoczęli od tego całego stresującego uciekania...
- Kaylee. Technicznie rzecz biorąc Serenity to statek. I naprawdę, jakkolwiek... - zaczął spokojnie Simon.
- To nie jest tylko statek! - przerwała mu, oburzona. - Ona... ona ma uczucia! Nie możecie być dla niej tacy bezwzględni.
- I jak niby miałoby to wyglądać, co? Oczekujesz, że kupimy jej prezenty? Będziemy śpiewać radosne piosenki? Mam kupić kwiaty i udekorować nimi ładownię?
- Nie bądź niemądry, kapitanie, skąd my teraz weźmiemy prawdziwe kwiaty? Ale mam świetny pomysł. Bo wiecie - W tym momencie zaczęła nerwowo przeszukiwać kieszenie swoich roboczych spodni - pomyślałam o tym trochę wcześniej, i kiedy ostatnio zatrzymywaliśmy się żeby zatankować...
- Niech zgadnę, wymieniłaś część naszego drogocennego ładunku na kolorowe balony?
- Nie, Wash, jeszcze lepiej. Zdobyłam to! - powiedziała, z triumfalnym uśmiechem wyjmując z kieszeni małą torebeczkę, wypełnioną brązowawym proszkiem i wymachując nią radośnie.
- To cynamon! - rzuciła po dłuższej chwili, widząc konsternację wymalowaną na twarzy załogi, zgromadzonej aktualnie w nieco za ciasnej do tego celu kuchni. - Zamierzam upiec szarlotkę!
- Zaraz zaraz, chcesz mi powiedzieć, że masz też... jabłka? Prawdziwe, całe jabłka?
- Aleś ty zabawny, kapitanie - zaśmiała się Kaylee. Cała reszta spojrzała po sobie z rosnącym zakłopotaniem - Oczywiście, że nie. Żeby zdobyć odpowiednią ilość jabłek musiałabym chyba sprzedać całą Serenity. Nie, ale mam trochę sproszkowanych węglowodanów, trochę substytutu jajka oraz aromat cukru. No i cynamon. Czyż to nie wspaniałe, będziemy mieć prawdziwe ciasto! A potem możemy zdmuchnąć świeczki, jak na prawdziwych urodzinach! Właściwie, mam tylko trzy świeczki, a Serenity wygląda na odrobinę starszą, ale to będzie takie symboliczne. Zjemy razem szarlotkę, porozmawiamy, wszyscy lepiej się poznamy... To wspaniałe, prawda? Prawda, kapitanie?
- Tak, wspaniale, Kaylee.
- Ach, czy to znaczy, że się zgadzasz? Zgadzasz się, kapitanie? Proszę, powiedz, że się zgadzasz! - wyrzuciła z siebie z entuzjazmem Kaylee, podbiegając do kapitana i wpatrując się w niego błagalnym wzrokiem.
- Ja w tym cyrku nie będę uczestniczył - oznajmił Jayne, krzyżując ramiona.
- Kapitanie, no proszę! - Oczy Kaylee zrobiły się niebezpiecznie duże i przeszklone. Mal westchnął głucho i ostentacyjnie uniósł wzrok ku sufitowi.
- No dobrze, masz te swoje przyjęcie. Ale...
- Dziękuje kapitanie, dziękuję, jesteś najwspanialszym kapitanem jakiego spotkałam, zobaczycie, będzie niesamowicie!
- Tak, będzie uroczo. Nie mogę się doczekać - rzucił kwaśno Jayne, po czym schował za pasek pistolet, którym do tej pory się bawił i ostentacyjnie wyszedł za drzwi.
- On nie dostanie szarlotki - mruknęła urażona pani mechanik, po czym z powrotem uśmiechnęła się szeroko i z entuzjazmem wyrzuciła z siebie:
- To jak, kto porozwiesza papierowe kwiaty?

fikaton 5: dzień szósty, autor: riell, fikaton 5, fandom: firefly

Previous post Next post
Up