Autor:
miss-magratFandom: Firefly
Spoilery: Dobrze jest znac całośc, ale żadnych specjalnych nie ma.
Ilość słów: 325
Ostrzeżenia: Pierwszy raz w fandomie. Moja własna interpretacja sekretów postaci, szczególnie we fragmencie Simona (pisanie tekstu o tajemnicach postaci do serialu, który ledwo zdążył je zaznaczyc? ROTFL, że tak się wyrażę). I tekst mi się nie podoba: jakbym miała więcej czasu, skasowałabym to i napisała od nowa, ale dziś wieczorem nie będę miała ani czasu, ani możliwości skupienia, więc wrzucam to, co jest.
Mal ucieka.
Przed rządem, przed prawdziwym życiem, przed przeszłością - ma całą paletę opcji do wyboru, czasem aktualna jest tylko jedna z nich, czasem wszystkie. Nie ma to większego znaczenia, liczy się sam akt ucieczki.
Dawno już przestał patrzeć za siebie, kryje się tam zbyt wiele pułapek. (Czasem przeszłość go jednak dopada, i te momenty utwierdzają go w przekonaniu, że dobrze robi). Spoglądanie tylko przed siebie jest zdecydowanie łatwiejsze i bezpieczniejsze. Nie trzeba pamiętać rzeczy, które się zrobiło.
Ma swój statek, swoją załogę, niezależność. To wystarcza. Da się żyć.
***
Inara uważnie dobiera planety, na których może przyjąć pracę. Niewiele jest takich, na których mogłaby wpaść w prawdziwe kłopoty, ale odrobina ostrożności jeszcze nikomu nie zaszkodziła. I tak wzbudza wystarczająco dużo podejrzeń tam, gdzie się pojawia.
Słysząc o Towarzyszce podróżującej statkiem takim jak Serenity, ludzie zaczynają oczywiście zadawać pytania. Zbywa to zazwyczaj historyjką o korzystnym dla obu stron układzie biznesowym, i momentami nawet zaczyna w nią wierzyć. W sumie jest ona prawdziwa, do pewnego stopnia, dla określonej wartości słowa „prawdziwa”.
Nikt poza nią samą nie potrzebuje wiedzieć więcej.
***
Simon nie pamięta, kiedy ostatni raz przespał spokojnie całą noc. Musiało to być jakoś po tym jak River odeszła do Akademii, ale przed rozszyfrowaniem ukrytych wiadomości w jej listach. Nigdy potem już nie obudził się bez wspomnienia koszmaru.
To nie tak, że żałuje czegoś, co zrobił, żeby uratować River. Jego sny nie mają z tym nic wspólnego. Ale dostrzega w nich ewolucję, i nie wie, czy podoba mu się jej kierunek. Kiedy planował porwanie, kiedy podczas pierwszych miesięcy po nim - to może zrozumieć, spodziewał się snów, w których mu się nie udaje, River zostaje mu znów odebrana, umiera.
Od jakiegoś czasu pamięta ich jednak coraz mniej, robią się coraz bardziej abstrakcyjne, coraz mniej jest w nich codzienności, coraz więcej dziwnie znajomego otoczenia, scen, w których przysiągłby, że brał udział. Te sny zdają się być jedyną rzeczą na statku, której River nie odczuwa.
To chyba martwi go najbardziej.