Fandom: Battlestar Galactica
Spoilery: Do 4x09 włącznie. Także do naszych mózgów.
AU od 4x10.
Ostrzeżenia: WSZYSTKO. I inne fetysze też. Oraz palenie nałogowe.
Autorstwo:
girlupnorth i
novin_haW tym rozdziale występują: Laura Roslin i Xena Trójka, Szóstka i Kara, Lee i Sam, Gaius i Gaeta, Helo, Saul Tigh i inni.
Słów: ~1700.
Sequel do Wystarczy miłość, a prequel do Kochajmy się!11!. Dzieje się też przed Idyllami porannymi.
W poprzednich odcinkach: Wszystko i seks w dziewiątym miesiącu.
3.
Gaius Baltar stał oparty o żelazne pręty ogrodzenia otaczającego urząd, starając się wyglądać nonszalancko, palił kolejnego papierosa i dyskretnie zerkał na zegarek.
Feliksa wciąż nie było.
Gaius niebezpiecznie zbliżał się do granicy histerii.
Żeby zająć czymś myśli, zabrał się za obserwację znajdującego się tuż przy urzędzie ogródka przedszkolnego, gdzie kapitan Agathon prowadził właśnie na spacer grupkę ubranych w kolorowe kurteczki dzieci. Ogródek wkrótce wypełnił się radosnym gwarem.
Gaius czuł się samotny.
Zdążył właśnie zapalić swojego ostatniego papierosa, gdy z szalonym piskiem opon w ulicę wjechał czarny, zdezelowany samochód, łamiąc wszelkie ograniczenia prędkości. Samochód skręcił gwałtownie na lewy pas, przejechał kawałek pod prąd, wjechał na trawnik i w końcu zatrzymał się przed bramą przedszkola.
Wypadła z niego Kara Thrace.
Gaius patrzył, zafascynowany, jak Starbuck wbiega na teren przedszkola i z płaczem rzuca się na szyję skonsternowanemu Agatonowi.
- Ona ciągle rodziiii - wyła Kara, podczas gdy Agathon bezskutecznie starał się postawić ją na ziemi. - Ja już nie mogę, ile to jeszcze potrwa?
- Dobre pytanie - mruknął znajomy głos w uchu Gaiusa i Baltar nie musiał się nawet odwracać, by wiedzieć, że stoi za nim, po raz pierwszy od miesięcy, Szóstka. - Czemu cię tam nie ma, Gaius? To prawie jak twoje dziecko.
Gaius spojrzał na nią z przerażeniem, podczas gdy wymowa jej słów gwałtownie docierała do jego zmęczonego umysłu.
- Szóstka rodzi? O, Boże - jęknął, spanikowany.
A następnie malowniczo zemdlał.
*~*~*
Lee i Sam zamarli w bezruchu jak dwa posągi. A właściwie jeden, prawdopodobnie przeznaczony do czyjejś bardzo prywatnej kolekcji.
Tigh mrugał swoim jednym okiem, jakby miał nadzieję, że pozbędzie się w ten sposób powidoku. Sam i Lee odskoczyli od siebie gwałtownie, usiłując zasłonić strategiczne miejsca.
- Brak trójwymiarowego widzenia wcale nie pomaga - stwierdził wreszcie Tigh z niemal filozoficznym spokojem. - A wódkę będziecie mi odkupywać.
*~*~*
Szóstka rodziła tymczasem w relatywnym spokoju i ciszy. Wysłanie Kary z sali było genialnym pomysłem - jej entuzjazm nie był zaraźliwy, a tylko irytujący. Może te jej okrzyki nadawały się do nauki latania viperem, ale Szóstka nie zamierzała rodzić „szybciej, mocniej, teraz” tylko dlatego, że Kara pokrzykiwała na lekarzy.
- Zajebiste to znieczulenie - oznajmiła jeszcze do położników, z których jeden był Simonem, a drugi człowiekiem.
- To jeszcze trochę potrwa - uprzedził Simon.
Szóstka ułożyła się wygodniej na łóżku.
*~*~*
Sam i Lee ubrali się pospiesznie i podążyli za Tighem ku światu zewnętrznemu.
- Jaki ty jesteś blady - stwierdził ze zdziwieniem Lee, mierząc Sama wzrokiem od stóp do głów. - Tam w środku nie zauważyłem zupełnie.
- Ty nie wyglądasz lepiej - odparował Anders. - Ten twój wąsik to nawet nie leżał koło przystojnego.
- Na twoim miejscu nie poruszałbym tematu owłosienia na twarzy - powiedział Lee. - Nie będę kontynuował myśli, bo to wręcz za proste.
- Myślisz, że Tigh da radę jakoś nas przeszmuglować do swojego mieszkania i pożyczy golarki? - spytał z nadzieją Sam.
Lee postanowił zasięgnąć wiadomości u źródła. Przyspieszył nieco kroku, aż zrównał się z Tighem.
Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, Tigh odezwał się pierwszy.
- Nie spodziewałem się, że okażesz się tak podobny do staruszka - powiedział z jakby wzruszeniem w głosie, Lee zaś mechanicznie zasłonił wąsik ręką, myśląc z irytacją o kiepskim oświetleniu Galactiki.
- Nie, wąsy to on miał lepsze - zarechotał jednak Tigh. - Ale też tak się nam raz zdarzyło zatrzasnąć i zapomnieć o świecie. Piękne czasy - rzekł z rozmarzeniem, a Lee z wrażenia aż przystanął.
- Czy on powiedział to, co ja myślę, że on powiedział? - zapytał bezradnie Sama.
- Chyba tak - Anders otrząsnął się i obrzucił Lee pustym spojrzeniem. - Myślisz, że tej jego wódki byłoby dosyć, żeby spowodować amnezję?
- Ty przynajmniej możesz sobie obwody poprzestawiać - mruknął Lee.
Pogrążeni w stuporze, nawet nie zauważyli, że przed nimi rozpościera się ogromna, błotnista kałuża, którą Tigh sprytnie ominął.
*~*~*
Świat, w którym ocknął się Gaius, był różowo-biały, z jakby nieco zamglonymi kątami. W powietrzu unosił się zapach talku i oliwki, a gdzieś w tle grała pozytywka.
Szóstka wyjmowała ubrania z szafki.
- Kaczuszki czy misie? - zapytała, pokazując Gaiusowi dwa malutkie kaftaniki. Baltar wybałuszył na nią oczy.
Przeżył zagładę Dwunastu Kolonii, setki powietrznych bitew z Cylonami, własne rządy na Nowej Caprice i rozmowy z Hybrydą, na to jednak nic nie mogło go przygotować.
- To - powiedział głosem ociekającym zgrozą - jest szaleństwo.
Szóstka położyła palec na ustach.
- Ciszej, pobudzisz dzieci.
- Jakie dzieci? - zapytał Gaius. Szóstka uśmiechnęła się do niego i wskazała na stojące po drugiej stronie pokoju łóżeczka. W dwu z nich rzeczywiście spały dzieci, jedno z ciemnymi, a drugie z jasnymi włosami. Natomiast trzecie łóżko, biała kołyska z błękitną pościelą, stało puste.
Gaiusowi zrobiło się z lekka słabo.
- Sugerujesz, że będziemy mieć jeszcze więcej mistycznych dzieci?
Szóstka schowała ubrania z powrotem do szafki, po czym podeszła do Gaiusa i wręczyła mu butelkę ze smoczkiem.
- Jak zwykle nieufny - powiedziała, uśmiechając się drapieżnie. - Rozluźnij się w końcu. Trochę wiary dobrze ci zrobi.
- Gaius? Gaius!
Gaius otworzył gwałtownie oczy i zobaczył Gaetę.
- Och, dzięki Bogu - powiedział.
Feliks przewrócił tylko oczami i pomógł mu wstać.
- Ty to zawsze musisz zrobić przedstawienie w publicznym miejscu. Nie wiem, czemu oczekuję czegoś innego, powinienem się po prostu zacząć przyzwyczajać. Co tym razem się stało?
Gaius otrzepał marynarkę z źdźbeł trawy.
- Szóstka rodzi - stwierdził grobowym głosem.
Gaeta uniósł brwi. - I mdlejesz z poczucia solidarności z Tighem?
- Mdleję z głodu - skłamał smętnie Gaius.
- Nikt ci nie bronił zjeść naleśników. Strajk głodowy jest bardzo plebejskim sposobem załatwiania spraw.
To oczywiście przypomniało Gaiusowi o sprawach.
- I w końcu przyszedłeś się zapisać? - zapytał nieufnie. Gaeta westchnął ciężko.
- Cóż, nie mogę ci pozwolić umrzeć z głodu.
- O, a propos głodu, masz papierosa? - ożywił się Gaius.
Feliks sięgnął do kieszeni kurtki i wydobył z niej całą paczkę.
- Tak coś czułem, że twoje ci się skończą - stwierdził.
- Dziękuję.
Koszmar z łóżeczkami wciąż żywo tkwił Gaiusowi w pamięci. Wzdrygnął się lekko. Przy niemowlętach z paleniem też musiałby skończyć.
Gaeta, zamiast gałązki oliwnej, podał mu ogień.
*~*~*
Lee, Sam i Saul dotarli do mieszkania, które Tigh dzielił z przerażającymi ilościami butelek wódki, późnym popołudniem. Dwaj pierwsi byli umorusani błotem, bardzo głodni i nieogoleni.
Tigh zrobił im jeszcze na pamiątkę zdjęcia i obiecał przysłać odbitki. Ani Anders, ani Adama nie mieli zamiaru ich nigdy oglądać. Pożyczyli czyste ręczniki i poszli dokonać ablucji pod zaskakująco dużym prysznicem Tigha.
- Myślisz, że znajdziemy tu zdjęcia twojego ojca? - zapytał Sam, zrzucając z siebie zabłocone spodnie - Bogowie, to chyba idzie do spalenia…
- Daj, pomogę ci z resztą - zaproponował Lee.
- Pośpieszcie się! - krzyknął zza drzwi Tigh. - Spis kończy się za trzy godziny. Maszynki do golenia leżą zapakowane w szafce!
Lee wyciągnął maszynki i spojrzał na Sama. Sam zgarnął z półki obok piankę do golenia.
- Genialny plan - stwierdził Lee.
Oczywiście, nie zdążyli na spis. Mieli za to później bardzo gładkie nogi.
*~*~*
Gaius doszedł do wniosku, że powinien pokazać Feliksowi, jak bardzo docenia jego gest z wpisaniem się na listę Cylonów i postanowił zrobić kolację.
Założył fartuszek. Ułożył wszystkie produkty w równym rządku na blacie kuchennym. Przygotował odpowiednie naczynia i sztućce. Następnie zaś zabrał się do celebrowania sztuki gotowania.
Gaeta obserwował go z łagodnym rozbawieniem.
- Nie wysadź znowu wszystkiego w powietrze - powiedział, ale Gaius nawet go nie usłyszał. Działał.
- Taaa-daaa! - zakrzyknął godzinę później, prezentując Gaecie wypełniony potrawą rondelek. - Spróbuj i powiedz, czy nie doprawić.
W rondelku bulgotało. Gaeta sceptycznie ujął widelec, nabrał nań nieco potrawy i skosztował.
A potem nabrał jeszcze jeden widelec, i jeszcze jeden.
- Hej, to jest naprawdę dobre - stwierdził po kolejnym kęsie.
Gaius cały się rozpromienił. Było mu z tym zaskakująco do twarzy.
- Soli? Pieprzu? - zaproponował, siadając przy stole.
- Nie, jest idealnie - powiedział Gaeta i nałożył sobie na talerz sporą porcję. - Nie podejrzewałbym cię o talenty kucharskie.
- Mam wiele talentów, o które mnie nie podejrzewasz - oznajmił Gaius. Wracała mu pewność siebie.
Felix tylko się uśmiechnął.
*~*~*
- Jeszcze tylko trochę - powiedziała Kara, zaciskając mocno palce na dłoni Szóstki. - Już niedługo! Naprawdę!
Szóstka wydała z siebie głuche jęknięcie. Entuzjazm Starbuck był niemal gorszy od tej niewielkiej ilości bólu, która przedostawała się przez mgiełkę znieczulenia.
Na korytarzu przed drzwiami sali porodowej czekali przywleczony siłą Helo oraz napotkane przypadkiem Laura Roslin z Trójką, na których histeria Kary zrobiła piorunujące wrażenie.
- Kara strasznie się tym przejmuje - zauważył konwersacyjnie Helo, gorączkowo szukając tematu do rozmowy. „Hej, czy ukradłaś komuś ostatnio dziecko” rzucone pod adresem pani prezydent nie brzmiało zbyt dobrze.
Laura Roslin skinęła głową. - Gorzej, niż gdyby sama miała rodzić. Nigdy jej takiej nie widziałam.
Helo skinął głową. Trójka w najlepsze bawiła się ich skrępowaniem. Cisza przedłużała się.
W tym momencie na korytarz weszła Dee i uśmiechnęła się szeroko na widok Helo.
- Helo? Kopę lat!
Helo nigdy w życiu nie cieszył się tak na jej widok.
- Bogowie, Dee! A ty co tutaj robisz?
- A, psychoterapia. Postanowiłam dać sobie szansę na szczęście! - stwierdziła Dee radośnie. - Kończę z przejmowaniem się sprawą sam-wiesz-kogo.
Helo nie był pewny, czy wiedział, ale uznał, że lepiej nie pytać. Dee odwróciła się i dopiero teraz zauważyła panią prezydent i Trójkę.
- Pani prezydent, D’Anna. Piękny mamy dziś dzień! Wspaniały pomysł z tym spisem!
Roslin wstała i zamieniła z Dee uścisk ręki. Helo uśmiechnął się szeroko.
- My tymczasem czekamy na szczęśliwe matki - stwierdziła Trójka.
- Matki? - zdziwiła się Dee.
Drzwi otwarły się i wypadła z nich Starbuck.
- MAMY CÓRKĘ! - wrzasnęła, po czym rzuciła się na szyję osobie stojącej najbliżej, którą okazała się być Dee. Sekundę później Dee, odepchnąwszy Karę, biegła już w stronę oddziału psychiatrycznego.
- A tej co znowu? - zdziwiła się Kara. - Hej, wszyscy! Słyszeliście?! Mamy córkę! Jest piękna i ma wszystkie palce!
Simon wystawił głowę z pokoju.
- Ciszę prosimy.
- No już, już. - Kara zawisła na ramieniu Karla i zaczęła ciągnąć go w kierunku wyjścia ze szpitala. - Musimy zapalić cygara! I w ogóle świętować!
Trójka spojrzała na Karę badawczo.
- To jak nazwiecie dziecko? - spytała.
- A, nie mam pojęcia. Tym zajmiemy się później. Ten spis ludności chyba i tak już się skończył, nie?
Roslin skinęła poważnie głową.
- Trzeba będzie zorganizować jakieś urzędy, żeby rejestrowały nowonarodzonych obywateli - stwierdziła.
- Ty to nigdy nie jesteś po godzinach - stwierdziła Trójka z dumą, po czym spojrzała na Karę. - To kiedy chrzciny?
BARDZO WAŻNE OGŁOSZENIE!
Żeby więcej nie mieszać się z ZWLami i nie utrudniać czytelnikom znajdowania przeróżnych rzeczy, założyłyśmy z
girlupnorth wspaniałe community
wystarczymilosc gdzie publikowane będą następne odcinki, edycje specjalne, dodatki, ten dawno obiecany wywiad i takie tam. Ostrzegamy też, że w ciągu następnych kilku dni można się spodziewać nawału postów, gdy będziemy przeklejać stare odcinki. Wszystkich czytelników zapraszamy. Już teraz profil zawiera w sobie Nowe, Nigdzie Niepublikowane Materiały.