ZWL numer dwa, runda pierwsza

May 25, 2008 18:43

Chcę powiedzieć, że miałam pisać zupełnie inne „Pięć…” (tu macham Kubisiowi).
Gorzej. Nie wiem, jak można ominąć prompt w temacie „Pięć…”, ale chyba właśnie to zrobiłam, mimo trzech różnych "pięć" w środku.

Prompt: II - Pięć...
Autor: mlekopijca
Fandom: Dark Angel
Spojlery: 2x01 "Designate This", 2x02 "Bag 'Em", bardzo ogólnikowo finał sezonu. Postacie epizodyczne z "Bag ‘Em".
Ostrzeżenia: Moja piaskownica i wszystko jasne.
Ilość słów: 1414

Dziękuję idrilka za przegląd i opinię.



Z objaśnień: żołnierzom z Manticore, gdy byli dziećmi, wpajano kilka podstawowych zasad, m.in.: lojalność, posłuszeństwo, obowiązek, dyscyplinę i szacunek wobec dowództwa. Kto oglądał, zna te sceny z wyświetlaczem ze wspomnień Max.

Kanada, październik 2024
X6-787 Bullet

(OBOWIĄZEK)

Budzę się w jednym łóżku z Ralph.
Czuję się dziwnie, jakbym przeleciał własną siostrę. Okej, może jedyne, co mamy wspólne, to geny z tego samego kota, ale Max powtarzała: jesteście rodziną. I jesteśmy. Trudno inaczej nazwać ludzi, z którymi spędziłeś całe swoje życie.

Powiedziałem to Ralph. Odpowiedziała, że to chrzani i że ja też powinienem.

Mieliśmy czternaście lat, gdy zdradziło nas własne dowództwo, a nasz trening nie przewidywał takiej opcji, więc musieliśmy nauczyć się sami podejmować decyzje. I, rany, to chyba właśnie jedna z nich. Wciąż nie jestem w tym zbyt dobry, zawsze wolałem rozkazy.

Zero odszedł i Bóg mi świadkiem, prawie poszedłem wtedy z nim, tam wszystko miało być jasne, wojna i rozkazy, to, do czego zostaliśmy stworzeni. Ale Ralph mi nie pozwoliła. Powiedziała, że skręci mi kark, jeśli wyjadę, i jak rany, wiem, że by to zrobiła, widywałem, jak to robiła. Więc zostałem. Zero chyba nie miał mi za złe, był tylko trochę rozczarowany, byłem ich dowódcą - wtedy, kiedy jeszcze nie podejmowaliśmy wszystkich decyzji razem.
Potem zaczęliśmy podejmować je indywidualnie. To chyba jedna z tych lekcji o myśleniu o sobie jako jednostce, nie jako żołnierzu.

W każdym razie to jedna z takich decyzji, tak sądzę. Więc patrzę na Ralph, na te jej śmieszne włosy, które ciągle jej się plączą, rozsypane na poduszce, na jasną skórę, uśmiecha się przez sen. Pod niezmytym makijażem widać niewyraźnie kod kreskowy na jej karku.
Zakrywam go ręką.

Kanada, luty 2023
X6-809 Fixit

(SZACUNEK)

Uczę się gotować, bo wszyscy mamy dosyć tego jedzenia, które Ralph ciągle przynosi do domu. W Manticore uczyli nas, jak przeżyć bez jedzenia i wody, w skrajnych warunkach, ale nikt nie pomyślał o tym, by nauczyć nas, JAK zrobić jedzenie, przynajmniej takie, które byłoby jadalne. Bugler twierdzi, że bardzo lubi moją kuchnię, ale sama słyszałam, jak dyskutowali z Bulletem o mojej pizzy i jej zastosowaniu jako tarczy.

Ralph mówi, że powinnam szerzyć inne cnoty kobiece, to jej słowa, i zacząć się malować, bo wyglądam jak facet. Rozciągnięte spodnie, wiecznie w smarze, brudne paznokcie, dobrze, że chociaż włosy mam długie. Nie lubię ich. Przeszkadzają mi w pracy, głupie kołtuny, kiedyś wkręcą mi się w silnik.
Ralph w każdym razie uczy się malować, bo tak wypada w jej towarzystwie. Obraziła się śmiertelnie na Bulleta, który spytał, po co używa barw maskujących. Nie rozmawiają już drugi dzień. Myślę, że Bullet jest trochę zazdrosny i oczywiście jest ostatnim, który to widzi.
Trochę zazdroszczę Ralph. Wychodzi, spotyka się z ludźmi. Bullet robi jej o to awanturę przynajmniej trzy razy w tygodniu, zawsze ten sam schemat, mniej więcej taki:
- Narażasz się - ogłasza Bullet ojcowskim głosem, pełnym powagi i rozsądku, przyjmując władczą pozę w progu naszego pokoju. - Odwal się - odpowiada Ralph, ton chłodny, pociągnięcie tuszem po rzęsach. - Nie będę siedzieć pod łóżkiem. - Cmok w stronę lustra. - Jesteśmy ostrożni - znów Bullet, głos równie pochmurny co spojrzenie. - Trzęsiesz się jak baba, Bullet - odcina się Ralph, trochę mało trafnie, patrząc na to, że cóż, jest babą. - Zdajesz sobie sprawę... - Bullet zmienia taktykę, mowa o dobru wspólnym, ale Ralph kontratakuje: - Jesteś moim ojcem czy co? Umiem o siebie zadbać.
A potem jest trzaskanie drzwiami, czasem przedmioty latają, Bugler ze stoickim spokojem czyści trąbkę, a ja myślę, że Ralph ma trochę racji. Nie boi się. Też powinniśmy przestać, bo...

Czasem myślę o Zero. Nie rozmawiamy o nim, tak jak o Manticore, o Seattle, o innych transgenicznych. Rzadko mamy tu wiadomości ze Stanów. Myślę, że nie żyje. Gdyby żył, wróciłby, prawda? Bo przecież, skoro tamci przegrali i uciekli, to czemu nie miałby uciec tutaj? Nawet jeśli granica jest obstawiona, jest przecież X6, naszym bratem, prawda?

Kanada, sierpień 2022
X6-633 Ralph

(DYSCYPLINA)

Pracuję w knajpie z tradycyjnym kanadyjskim żarciem. Nie cierpię kanadyjskiego żarcia. Jemy je tydzień w tydzień, bo w ramach wypłaty mogę zabierać posiłki do domu. Boże, tęsknie za hamburgerami. Jadłam je tylko raz, w podupadłym barze na granicy z Kanadą i smakowały obrzydliwie, stary tłuszcz i nieświeża sałata, ale wciągnęłam wtedy chyba z pięć.

Co innego Fixit. Pracuje w warsztacie. Facet najpierw nie chciał jej zatrudnić, bo za młoda i niby co potrafi, zjeżdżaj, smarkata. Ale gdy naprawiła samochód, którego nie mógł złożyć do kupy od tygodnia, zmienił zdanie i zatrudnił ją po godzinach, a potem na stałe. Jego strata, powiedział, niech i ścigają go urzędy, gdy ma takiego mechanika.

To takie fajne. Coś lubić, a czegoś nie lubić. Parę lat temu nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Jadłam żarcie, które nam dali, hej, nie znałam nawet takich słów jak „żarcie”, nigdy nie przeszłam zajęć z mowy potocznej. Spałam na pryczy. W naszych celach nie mieliśmy niczego więcej, tylko cegły.

Teraz mam plakaty porozwieszane w całym pokoju, większość kradnę, a Bullet krzywo na mnie patrzy. I firanki w kwiaty. Są ładne. Chodzę na koncerty, czasami. W sumie to oglądam je głównie z dachów, Bullet ma paranoję, jeśli chodzi o przebywanie w tłumie. Ciągle ma wrażenie, że jest naszym dowódcą i zapomina, że jesteśmy w Kanadzie, nie w Ameryce, tu nie gonią nas z pochodniami. Poza tym, halo, podstawowa zasada ukrywania się, to nieukrywanie się, a twierdzą że to ja mam gdzieś nauki Manticore, świeć Ktokolwiek nad popiołami.
Koleżanki z pracy pytają, dlaczego prawie nigdy nie wychodzę i raczej nie wierzą w te wszystkie bzdury, które im wciskam.

W każdym razie dziś wychodzę z nory, chrzań się Bullet, chrzań się Manticore, witaj nielegalnie kupowane piwo w klubie, nomen omen, Chimera, na rogu Cheyenne i Anthem.
Nie boję się ludzi.
Nie boję się.

Kanada, czerwiec 2021
X6-621 Bugler

(LOJALNOŚĆ)

Podobno jesteśmy za mali, by mieszkać samodzielnie. Dobrze, że Zero jest taki wysoki. Brali go za starszego. Ale w końcu zapłacił jakiemuś mężczyźnie, by wynajął dla nas mieszkanie. Bardzo dużo pytał, ale pieniądze zamknęły mu usta.
Dwa pokoje i łazienka. Więcej niż w Manticore. Pokój dla dziewczyn i pokój dla nas.

Tu w ogóle wszystko załatwia się za pomocą pieniędzy. Nie mamy ich za dużo. Ralph ciągle kradnie coś ze sklepów, ale Zero mówił, żeby płacić. Nie zwracać na siebie uwagi. Tak, jak nas uczyli. Ralph twierdzi, że to przeżytek. Ralph w ogóle się zmieniła i… chyba nie lubię jej takiej. Dużo przeklina. I mówi dziwnie. Twierdzi, że uczy się języka. Chce zlać się z tłumem. Chyba lubi być poza Manticore. Ja nie.

W któryś piątek Fixit wróciła bez zakupów, z kapturem na głowie i kazała nam włączyć telewizor. Trochę to trwało. I antenę i telewizor naprawiła Fixit, nie działały jeszcze dobrze.
Wyemitowali tę wiadomości jako ciekawostkę z Seattle. Takie: ha, ha, doigrałaś się Ameryko, znowu, powiedział Bullet. Raport policyjny z linczu na transgenicznym. Potem było ich coraz więcej. Informacji. Prawie nie wychodzimy z domu.
Tam jest wojna. W Seattle. Ludzie przeciwko transgenicznym. Zabijają ich. Po prostu.

Bullet mówił coś o polowaniu na czarownice. Uczyli go o tym, wyjaśnił. Miał iść na swoją pierwszą misję, ale nie doczekał.

Potem Zero spakował swoje rzeczy. Słyszałem, jak kłóci się z Fixit. Mówił, że Manticore nas nauczyło. Że nie opuszcza się swojej jednostki. My jesteśmy jego jednostką, powiedziała Fixit.
Ale Max mówiła, że nie jesteśmy już żołnierzami.

Myślę, że Bullet też chciał iść. Nie lubi życia tutaj. Nie lubi nie być żołnierzem. Wstaje rano i trenuje. Ale został. I Ralph i Fixit i ja.
Zero wyjechał, a Fixit zaczęła zapuszczać włosy.

Waszyngton, wrzesień 2020
X6-742 Zero

(POSŁUSZEŃSTWO)

Samochód podskakuje na wybojach.
809… Fixit kiwa się na siedzeniu pasażera. 787 śpi. Jego noga wygląda parszywie, 6… Ralph robi się zielona za każdym razem, gdy na nią patrzy. Bugler zaciska ręce na tej swojej trąbce, a ja na kierownicy, chyba zaraz...
Tak, Fixit, kiepsko prowadzę, nie moja wina, że ten grat i ta droga ledwo trzymają się w całości.

Do granicy już blisko, jeszcze kilkanaście mil, niewiele więcej. Chyba powinniśmy ukraść jakieś ubrania, wyglądamy jak wyjęci z wojska, jesteśmy wyjęci z wojska.

To wszystko nie ma sensu. Jesteśmy tajnym projektem rządowym, wartym fortunę, a oni próbują nas pozabijać.
Coś zrobiliśmy, prawda? Coś musieliśmy zrobić? Był powód.

Wydali nam rozkaz i wypełniliśmy go, a na miejscu czekała banda ludzi z karabinami, po to, żeby nas rozstrzelać i uciekliśmy, i uciekamy, i...

Powiedziała, że musimy myśleć o sobie. Powiedziała, że nie jesteśmy już żołnierzami.
Powiedziała, trzymajcie się razem.

zwl 2: runda pierwsza, zabójcze wyzwanie literackie 2, autor: skye, fandom: dark angel

Previous post Next post
Up