Filmy 2012

Feb 28, 2013 03:48

Miałam dodać jeszcze opisy filmów, ale postanowiłam, że dobrze by było się wyrobić przed tegorocznymi Studenckimi Konferencjami Filmowymi, które już za dwa dni! Tegoroczny repertuar też nieźle się zapowiada.
I tak oto w zeszłym roku udało mi się (cudem) obejrzeć sto filmów. Nie powiem, że dla mnie jest to wynik dość duży, zwłaszcza biorąc pod uwagę moją ilość seriali, khm, khm. Większość to produkcje nieambitne, wyłączając z tego oczywiście większość filmów z marca, które obejrzałam w kinie na Studenckich Konfrontacjach Filmowych (oznaczyłam je jako SKF, gdyby ktoś był zainteresowany). Poza tym literą K zaznaczyłam inne filmy, na których byłam w kinie.
Niektóre opinie są bardzo pobieżne, ale doszłam do wniosku, że lepsze takie niż żadne. Nie sądzę, żebym w tym roku obejrzała więcej filmów niż 100, póki co dobiłam do 12 przez dwa miesiące, więc jest raczej źle. Trafiłam na kilka perełek, ale na zdecydowanie więcej gniotów. Najwyższa ocena dla filmu w 2012 roku to było 10, ale trafił się też jeden film, który oceniłam na 1.
Moja Lista Filmów do Obejrzenia nigdy się nie kończy, ale gdyby ktoś chciał coś polecić, to śmiało.

Filmy, które obejrzałam w 2012 roku:

1. Dwunastu gniewnych ludzi - 3 stycznia - 9/10.
Genialna gra aktorska, świetna historia i mimo wszystko zaskakujące zakończenie. Świetny scenariusz. Ma w sobie coś takiego, że oglądałam z zapartym tchem, chociaż akcja rozgrywa się w jednym pomieszczeniu. Po prostu dobry film.

2. Sherlock Holmes - 7 stycznia - 8/10.
Mam słabość do Roberta Downey Juniora albo do Sherlocka Holmesa ogólnie. Film był zabawny, inteligentny i fajnie nagrany. Świetna muzyka.

3. Sherlock Holmes: Gra cieni - 8 stycznia - 8/10. (K) Do kina poszłam pod wpływem impulsu po obejrzeniu pierwszej części i nie żałuję. Film był zabawny, efektowny i dramatyczny w odpowiednich momentach. Sherlock i Watson oczywiście mnie nie zawiedli, a Watson strzelający z armaty był po prostu świetny.

4. Melancholia - 9/10. Wiele osób mówi, że film jest nudny, wlecze się i tak dalej, ale ja oglądałam go z przyjemnością. Pierwszą połowę faktycznie ogląda się trochę dziwnie, ale od kiedy dowiedziałam się, że wszystkie sceny na weselu kręcili bez prób, opadła mi szczęka, bo skoro tak, to i tak wyszło im niesamowicie. Kirsten Dunst dała z siebie wszystko i wypadła naprawdę przekonująco.

5. 1408 - 4/10. Nuda, panie, nuda. Właściwie oglądałam tylko jednym okiem, ale bardziej przypominało mi to Jumanji niż horror. Takie rzeczy przestały już robić na mnie wrażenie. Horror ma mnie bawić, a nie śmieszyć.

6. Dziewczyna z tatuażem - 7 lutego 9/10. Jak mogłabym to inaczej ocenić? Genialne. Muzyka powaliła mnie na kolana, świetnie dobrana do scen. Rooney była wspaniała, Craig dotrzymał jej kroku, chociaż spodziewałam się (w sumie nie wiem dlaczego), że nie spodoba mi się w tej roli. Wyglądał uroczo w tych sweterkach, muszę przyznać. Moja ulubiona scena: wybuch samochodu. Aż dreszcze przechodzą po plecach. Drobna zmiana w stosunku do książki moim zdaniem była usprawiedliwiona.

7. Misery - 26 lutego - 6/10. Ja wiem, że Kathy Bates dostała za to Oskara, ale ten film tak mnie rozbawił, że nie mogę dać więcej niż 6. James Caan wypadł bardzo dobrze, ale filmowa Annie... Nie, była dla mnie za ładna i zbyt słodka. Kompletnie mnie nie przekonała. Miała co prawda swoje momenty, ale... Nie, nie, nie. Inaczej sobie wyobrażałam książkową Annie (tak, wiem, że to głupi argument).

8. Ja, robot - 7/10. W zasadzie nie wiem czy powinnam oceniać, albowiem przegapiłam końcówkę filmu, ale generalnie mi się podobał. Efekty specjalne robiły wrażenie, no i generalnie ostatnio bardzo lubię s-f, więc pomysł mnie kupił.

9. I że cię nie opuszczę - 4 marca - 6/10. (K) Ludzie, to nie jest komedia romantyczna! Ktokolwiek tak twierdzi, bluźni. Faktycznie, miejscami jest zabawnie, ale bez przesady. Określenie melodramat jak najbardziej pasuje. Channing grał jak drewno, ale urocza Rachel McAdams nadrabiała jak mogła. Ona uratowała ten film. Trudno mówić o fabule, skoro to film na faktach autentycznych (!), ale widać, że scenarzyści robili co mogli.

10. Elena - 11 marca - 6/10. (SKF) Praktycznie półtorej godziny ziewania. Gdzieś w połowie filmu akcja nabiera trochę tempa, ale i tak wszystko toczy się ślimaczo. Za to przekonała mnie główna bohaterka, brawa dla Nadezhdy Markiny. Świetnie odegrała rolę kobiety zmęczonej życiem i też po trosze chyba swoim mężem, dlatego łatwo było mi uwierzyć w to, co zrobiła.

11. Happy, happy - 12 marca - 8/10. (SKF) Historia dwóch par małżeńskich z problemami. Urocza mieszanka komedii i dramatu. Skandynawskie kino mnie zaskakuje. Bezpretensjonalny, ciepły film o miłości i różnych jej odcieniach.

12. Amador - 13 marca - 9/10. (SKF) Historia młodej kobiety w ciąży, która przyjmuje propozycję pracy jako opiekunka nad starszym mężczyzną. Kiedy mężczyzna umiera, kobieta postanawia.. nie mówić prawdy. Genialny film. Świetne połączenie komedii i dramatu. To film na którym dosłownie nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Naprawdę oryginalny pomysł, być może jedyny w swoim rodzaju.

13. Czarodziejka - 14 marca - 9/10. (SKF) Genialna komedia, trochę jakby slapstickowa. Humor jest prosty i nieskomplikowany, mimo to nie mogłam przestać się śmiać. Uroczy film na poprawę nastroju.

14. Obca - 15 marca - 6/10. (SKF) Kobieta walcząca o swoje dziecko z zaborczym mężem. Chciałabym dać więcej, ale jakoś nie mogę. Aktorka grająca główną bohaterkę nie do końca mnie przekonała, poza tym film był po części przewidywalny, a po części beznadziejnie nielogiczny (chociażby zakończenie i scena na weselu). Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że był po prostu sztuczny. Konkretne dialogi były napisane tylko po to, żeby widza wzruszyć.To mi się nie podobało.

15. Nawet deszcz - 17 marca - 10/10. (SKF) Film w filmie. Ekipa filmowa kręci film o Kolumbie, zmagając się przy tym z lokalną ludnością i jej problemami z wodą. Niesamowity film, który sprawił, że na chwilę oderwałam się od rzeczywistości i rzeczywiście przeżywałam daną historię. Dopiero w połowie filmu zorientowałam się, że to przecież nie dzieje się naprawdę, że to tylko film. Dawno coś takiego mi się nie zdarzyło. Wciągnęłam się, chociaż film miejscami był trochę męczący. Genialny scenariusz. I świetne zakończenie, które wycisnęło sporo łez z moich oczu (i nie tylko zakończenie). Świetnie pokazany rozwój bohaterów. I ta historia, która zatacza koło... Coś pięknego.

16. Made in Poland - 18 marca - 7/10. (SKF) Brakuje mi słów, żeby ocenić ten film. Serio. Nie wiem. Jest w nim jednakowoż coś, co mnie ujęło, chociaż trudno powiedzieć co. Miejscami bardzo zabawny, w Niemczech podobno śmieli się bez opamiętania. Moja widownia zaśmiała się kilka razy w co zabawniejszych scenach, ale raczej niemrawo. Bo to nie jest film o Krzysztofie Krawczyku czy wybijaniu szyb w samochodach, tylko o buncie. Pozornie bezsensownym, ale jednak.

17. Rok przestępny - 19 marca - 5/10. (SKF) Laura prowadzi swoje nudne życie dziennikarki aż do czasu, gdy spotyka mężczyznę, który odmienia jej seksualne życie. Jak na moje oko, sam mój jednozdaniowy opis brzmi bardziej ekscytująco niż cały film. Krytyk ze mnie żadny, toteż nie jestem zapewne w stanie należycie docenić tego filmu. Jak dla mnie wszystko było takie na pół gwizdka, i fabuła, i aktorzy. Dialogi nieco drętwe, no i chyba nie przywykłam do takiej ilości scen erotycznych w filmach wyświetlanych w kinie (widownia raczej też nie, dwie osoby opuściły salę przed końcem filmu). Taaak, czytałam recenzję, tak naprawdę wcale nie chodzi o seks, mimo wszystko nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest dokładnie odwrotnie. No ale cóż.

18. Powrót do domu - 20 marca - 7/10. (SKF) Film nie powalający fabułą, ale dosyć przyjemny. Historia trzech sióstr, które mieszkają razem w mieszkaniu po babci i próbują się ze sobą dogadać. Wszystkie dziewczyny aktorsko sobie poradziły i każda stworzyła indywidualną postać. Podoba mi się optymistyczne zakończenie filmu. Nie tylko to dosłowne.

19. Zakochany Goethe - 21 marca - 9/10. (SKF) Kupił mnie ten film. Wszystkim. Aktorzy znakomicie dobrani do głównych ról, zarówno Alexander jak i Miriam byli absolutnie zachwycający. Nie wiem na ile jest to historia zgodna z prawdą, ale scenariusz był świetny. Film zabawny, ale i wzruszający (pod koniec naprawdę ściskało mnie w gardle, i to bardzo). Również Moritz w roli narzeczonego był genialny, stworzył niesamowitą postać.

20. Faust - 22 marca - 1/10. (SKF) Tak jest, okrągłe 1. Właściwie nie powinnam chyba oceniać, bo nie obejrzałam nawet do końca, wyszłam w połowie seansu (z czego pierwszy kwadrans przespałam). Nie wiem co to było i nawet nie chcę widzieć. Prócz tego że dialogi były dziwne, film był dziwacznie nagrany, przez co nie widziałam twarzy aktorów. Pewnie to wszystko było zamierzone, ale ten film po prostu mnie zmęczył.

21. Wieżowiec - 23 marca - 10/10. (SKF) Chłopak z pewnym problemem spotyka niewidomą dziewczynę, która bardzo chce przeżyć swój pierwszy raz. Świetna rola Lukasa Thornsteinssona, nigdy nie przestanę się zachwycać jego postacią. Film doskonały pod każdym chyba względem i naprawdę przyjemnie się oglądało (może poza niektórymi scenami). Kibicowałam dwójce głównych bohaterów bardzo mocno i ucieszyłam się z zakończenia (które wypadło też bardzo symbolicznie). Najsmutniejszy moment filmu należy jednak do ojca Edith - bohater uśmiechał się podczas całego filmu - za wyjątkiem pięciu sekund, które uderzyły mnie bardzo mocno w odpowiednie miejsce.

22. Nie ma tego złego - 24 marca - 10/10. (SKF) Cztery historie przeplatające się ze sobą w niezwykły sposób. Zakończenie spowodowało zbiory kwik widowni, w tym i mój. Chociaż film wcale nie był wesoły, wręcz przeciwnie. Świetnie pomyślana i wielce nieprawdopodobna historia, ale kto by się przejmował. Bardzo, bardzo dobry film. Aktorsko - wspaniale. Ostatnie sceny to już czysta poezja.

23. Igrzyska śmierci - 24 marca - 9/10. (K) Mam słabość do książek, więc to chyba zrozumiałe, że film też by mi się spodobał. Moim zdaniem Jennifer Lawrence była bardzo przekonująca w roli Katniss, niektóre sceny wręcz wyrwały mi serce. Moim zdaniem to bardzo dobra ekranizacja bardzo dobrej książki.

24. Decoy Bride - marzec - 8/10. Obejrzałam ten film wyłącznie ze względu na Davida Tennanta i nie żałuję. Banalny pomysł, ale komedia urocza, taka niewymuszona.

25. Trzy - 25 marca - 8/10. (SKF) Trójka bohaterów uwikłana w trójkąt miłosny. Dałabym więcej, ale film zabiła stereotypowość. Miejscami dialogi wypadły trochę sztucznie, ale aktorzy dzielnie nadrabiali miną. O dziwo, wiedziałam jak film się skończy (z recenzji, co mnie trochę zdziwiło), ale i tak zrobiło na mnie wrażenie. Symbolizm, symbolizm. Ale ostatecznie, dobry porn nie jest zły. (Ale trzy osoby i tak wyszły w trakcie.)

26. Skóra, w której żyję - 26 marca - 8/10. Pierwszy w historii przypadek kiedy żałuję, że przeczytałam książkę przed obejrzeniem filmu. Ksiażka odebrała mi prawie całe zaskoczenie, które powinno mi towarzyszyć podczas oglądania. Banderas poradził sobie moim zdaniem zaskakująco dobrze, jak również towarzysząca mu aktorka. Zakończenie było inne, ale w zasadzie i tak się go spodziewałam. Fabuła książki została mocno nagięta, ale raczej na plus. Zrobiło się bardziej interesująco. Moją przygodę z Almodovarem uważam za dobrze rozpoczętą.

27. Ostatnia miłość na Ziemi - 26 marca - 10/10. Ryczałam jak zarzynany bawół. Od dawna nie rozpłakałam się tak haniebnie na żadnym filmie. Aktorsko świetnie, wszystkie te napady agresji/smutku/miłości były genialnie zagrane. Bardzo przygnębiająca, bardzo smutna wizja i nakręcili to naprawdę przekonująco. Podoba mi się motyw z restauracją, do której ludzie wciąż przychodzili, nawet kiedy nie mogli czuć smaków. Poza tym zupełnie bezsensownie urzekła mnie scena jedzenia mydła. Eva Green - niesamowita.

27. Biała wstążka - 27 marca - 5/10. Filmu nie skończyłam, póki co oceniam na 5, bo niestety mnie znużył.

28. Druga Ziemia - kwiecień - 10/10. Brak Oskara dla tej aktorki to chyba jakieś nieporozumienie. Świetny film. Wiarygodny psychologicznie. I intrygujący. Nad zakończeniem długo myślałam i wciąż nie jestem w stanie do końca go rozgryźć. Było kilka scen, które naprawdę zapadły mi w pamięć, między innymi opowieść Rhody o astronaucie i gra na pile (mistrzostwo świata!). Poza tym ten film powinien dostać osobną nagrodę za realizm. Potargane włosy Rhody, które nosiła przez większość filmu - co za odskocznia od tych wszystkich zawsze pięknie ufryzowanych aktorek, które wstają z łóżka z perfekcyjnymi lokami!

29. Turysta - kwiecień - 8/10. Angelina Jolie zagrała nieźle, ale głównie to chyba miała ładnie wyglądać w tym filmie. Wielki plus za zakończenie, dzięki któremu opadła mi szczęka. Johny Depp - klasa. Plus za ładne weneckie krajobrazy i śliczne sukienki Angeliny Jolie.

30. Incepcja - kwiecień - 10/10. Czuję, że muszę obejrzeć ten film jeszcze raz. Ale był świetny. Ten angst! Bardzo podobała mi się rola DiCaprio, która była niełatwa do zagrania. Podoba mi się w nim to, że można go interpretować na różne sposoby. Jeszcze długo po obejrzeniu za mną chodził. Wciąż zastanawia mnie dlaczego wątek Dona ciągle wysuwał się na pierwszy plan.. . Czyżby tak naprawdę chodziło o incepcję na nim...?
Bardzo intrygujący i wyjątkowy film. Na pewno do niego wrócę. Niedługo.

31. Ludzkie dzieci - 5 kwietnia - 8/10. Spodobał mi się ten film, mimo zakończenia, z którym się nie zgadzam, bo ponieważ. Interesująca wizja, chociaż podobno książka jest lepsza. Rozwój postaci! Uwielbiam to. Naprawdę przekonujące.

32. Moja dziewczyna wychodzi za mąż - 8 kwietnia - 6/10 Głupiutka komedia, ale przynajmniej była zabawna. Powtórka z rozrywki tak naprawdę, był już przecież film "Mój chłopak się żeni", o niebo zabawniejszy i lepiej zagrany. Za to samo zakończenie fimu jest na plus.

33. Listy do M - 9 kwietnia - 8/10. No, no. Naprawdę zabawna i ciepła polska komedia. Byłam zaskoczona. I wzruszyłam się. Świetnie zagrane, dosyć wiarygodne historie. A wszystko w klimacie świąt. Ta komedia przywróciła mi wiarę w polską kinematografię.

34. Ojciec Chrzestny - 7/10. Trochę się wynudziłam, bo film jest długi, ale mimo wszystko byłam ciekawa jak się skończy. Nie miałam pojęcia, że ten film jest tak stary. To już 40 lat! Ale skoro to film kultowy, to chyba wypada znać.

35. Nawiedzona narzeczona - 15 kwietnia - 5/10. Przyznaję, że tak wysoką ocenę wystawiłam tylko ze względu na Mishę Collinsa. Film był tak głupi, że aż nieśmieszny. Dialogi były nieco drętwe, główny bohater raczej pozostawał w cieniu przez większość filmu. I po raz pierwszy w historii nie shipowałam go z dziewczyną, z którą na końcu żył długo i szczęśliwie. O wiele bardziej do niej pasował jej przyjaciel, który spiknął się z ostatecznie z kimś innym. Fail. Ten film powinien się skończyć inaczej. Zakończenie też jest zupełnie bez sensu i w zamierzeniu pewnie miało być zabawne, ale mi zwyczajnie zrobiło się Kate żal. Tak się starała, a i tak została z niczym. Psychologia postaci leży utopiona na dnie oceanu, niestety. Jedyną prawdziwie zabawną rzeczą w tym filmie była sama Kate, brawo dla Evy Longorii.

36. Jak dwie krople wody - 16 kwietnia - 5/10. Bardzo dziwny film. A co najdziwniejsze, najlepszą rolę zagrała w niej dziewczynka. Reżyser próbował zmierzyć się z tematem klonowania, w efekcie powstała bardzo niepokojąca wizja.

37. Wasza wysokość - 16 kwietnia - 7/10. Rycerz rusza na wyprawę, żeby odzyskać księżniczkę dla swojego brata. Uwielbiam Natalie Portman. Uwielbiam rozwój postaci. Chociaż miejscami głupkowate, i tak mi się podobało.

38. Życie jest piękne - 18 kwietnia - 1000/10. Film dostał trzy Oskary. Zastanawiam się, dlaczego tak mało. Pierwsza połowa filmu to typowa komedia, w której bohaterowie się poznają i zakochują w sobie. Natomiast druga to ich pobyt w obozie koncentracyjnym. Przeraźliwie smutne, pomimo optymizmu bohatera, który wszystkich podnosi na duchu. Ryczałam. A kiedy nie ryczałam, to miałam ściśnięte gardło. Ten film jest wspaniały.

39. Drabina Jakuba - 19 kwietnia - 5/10. To nadal mam w kategorii "do skończenia", bo niestety przysnęłam w połowie. Nie wiem czy jestem w stanie zrozumieć ten film kiedykolwiek, nawet w stanie większej przytomności.

40. Milczenie owiec - 20 kwietnia - 10/10. Anthony Hopkins wywołał u mnie dreszcze. Młodziutka Jodie Foster znakomicie sobie radziła z tą dosyć trudną rolą. Świetna ekranizacja dobrej książki. Chociaż seryjnego mordercę wyobrażałam sobie kompletnie inaczej, pogodziłam się z wizją reżysera.

41. Titanic 2 - 21/22 kwietnia - 3/10. Nie było tak źle. Spodziewałam się o wiele gorszego filmu. Główna bohaterka co prawda miejscami irytowała mnie swoją mimiką, ale głównego bohatera naprawdę polubiłam. Dlaczego film musiał się tak beznadziejnie skończyć?! Ja się nie zgadzam! Efekty specjalne były marne, prawdę mówiąc, za to muzyka była całkiem dobra.

42. Jak upolować faceta - 23 kwietnia - 8/10. Film na podstawie książki z serii "Jak upolować faceta", dlatego polski tytuł wydaje mi się kompletnie bezsensowny. Pierwszy tom tak naprawdę nazywa się "Po pierwsze dla pieniędzy", więc nie wiem jak zamierzają nazwać drugi (o ile powstanie). Komedia była zabawna, trochę akcji, trochę fajnych dialogów i przystojnych facetów - to wszystko, co mi wystarczy, żeby się dobrze bawić. Katherine podbiła moje serce tą rolą - uważam, że świetnie się wcieliła w rolę Stephanie (może na końcu trochę przeszarżowała, książkowa Stephanie nie była taka odważna i tak naprawdę wcale nie potrafiła strzelać, ale generalnie było ok). Zadziwiające, ale wszyscy aktorzy pasowali mi do ról. Bez wahania kupiłam zarówno Morelliego, jak i Komandosa (aka Rangera), jak i babcię Stephanie oraz jej rodziców. Poza tym moją gwiazdą jest Lula! Była niesamowita.

43. Iron Man - 26/27 kwietnia - 6/10. RDJ jest wspaniały. Uwielbiam go w tej roli. Film był zabawny i to jest główna jego zaleta. Fabuły uświadczyłam w nim niewiele, prawdę mówiąc, wolę drugą część, w której imo więcej się dzieje. Kocham Pepper, bo ponieważ. Shipuję Pepper/Stark, ponieważ są uroczy. To pierwsza część mojego przygotowywania się do obejrzenia Avengerów.

44. Hulk (2003) - 29 kwietnia - 7/10. To druga część przygotowania się do Avengersów, chociaż obejrzałam wersję nie tę co trzeba. Ale stwierdziłam, że od czegoś trzeba zacząć. O dziwo, chociaż to film o wielkim zielonym i agresywnym potworze, przypadł mi do gustu. Odpowiednia dawka angstu jak dla mnie. Aktor mnie przekonał, podobnie jak aktorka. Być może nawet się przez chwilę wzruszyłam.

45. Iron Man 2 - 4 maja - 8/10. Tę część lubię o wiele bardziej, ponieważ więcej się w niej dzieje. I jest więcej angstu. Nadal shipuję Pepper/Stark, chociaż Stark jako partner jest niemożliwy. (Truskawki!) Efekty specjalne zadowalają mój głód efekciarstwa.

46. Idealny facet dla mojej dziewczyny - 5 maja - 3/10. Okej, nie wiem czym był ten film, bo nie obejrzałam go do końca. Jak dla mnie - pomylony od początku do końca. Dałam trójkę ze względu na ładne kostiumy. (Obiektywizm jest nudny.)

47. Thor - 27 maja - 7/10. Kolejna część wiadomo czego. Natalie Portman w jednej z głównych ról była całkiem przyjemna w oglądaniu. Lubię tę aktorkę, głównie chyba po Czarnym Łabędziu, którego obejrzałam w zeszłym roku. Thoooor <333 Lokiego jeszcze tutaj lubiłam, miał pewną taką głębię psychologiczną i inteligencję, co zgubił w Avengersach *smuteczek *. Historia nie jest może superskomplikowana, ale przyjemnie się oglądało. I było zabawnie.

48. Avengers - 20 czerwca - 9/10. (K) This film! I like it! Another! Nie lubię Lokiego w tej części, po prostu nieee. Nic nie jest w stanie przekonać mnie do zmiany zdania. I nie podoba mi się jego fryzura. Za to rogi były fantastyczne. Uwielbiam wszystkich Avengersów działających wspólnie, chociaż mało było widać tego na ekranie. Trochę szkoda, ale z tego co słyszałam, wszystkich aktorów i tak trudno było ujarzmić we wspólnych scenach, więc. Cieszmy się z tego co mamy. Kocham wszystkie aluzje, a scenarzystów mam ochotę zabić za zamordowanie Coulsona. Chociaż tak właściwie, jak cały avengersowy fandom, uważam, że Coulson żyje, bo ponieważ. Według mnie były genialne efekty specjalne. Fabuły może trochę za mało, no ale bądźmy szczerzy, kto się spodziewa superfabuły w filmie o superbohaterach. Przecież wiadomo, że chodzi o to, żeby się na nich pogapić w tych obcisłych kombinezonach...

49. Nigdy więcej - 3 lipca - 6/10. Całkiem niezły film, chociaż nie zaliczyłabym go do grona edukacyjnych. Historia jest mocno naiwna, za to film wybroniła Jennifer Lopez, która wyśmienicie odegrała swoją rolę zastraszonej matki próbującej zapewnić bezpieczeństwo swojej córce. Postać męża była zbyt jednowymiarowa, żebym mogła dostrzec w nim coś więcej niż damskiego boksera. Zbyt jednowymiarowa, żebym mu współczuła.

50. Imię róży - 12 lipca - 6/10. Trochę się wynudziłam. Film z bardzo odległych czasów, bardzo wolne tempo, chociaż podejrzewam, że zawdzięcza to książce, w której nie ma zbyt wielu zwrotów akcji. Bohaterowie głównie rozmawiają albo chodzą i rozmawiają. Zagadki nie rozwiązałam i jej rozwiązanie, z tego co pamiętam, trochę mnie zaskoczyło, więc to na plus. Ale filmy dziejące się w dosyć odległej przeszłości to raczej nie moja bajka.

51. Przystań - 23 lipca - 6/10 - Dosyć stary polski film z Mają Ostaszewską. Fajny motyw snu. Podobały mi się zdjęcia w tym filmie. Ogólnie bardzo przyjemny.

52. Podaj dalej - 1 sierpnia - 8/10. Historia chłopca, który wpada na pomysł zrobienia trzech dobrych uczynków, pod warunkiem, że te trzy osoby też zrobią dla kogoś coś dobrego. Jestem za miękka na takie filmy, no naprawdę. Za miękka. Wypłakałam sobie oczy na końcu. Wspaniałe postacie drugoplanowe.

53. Złodziej marzeń - 9 sierpnia - 6/10. Taka sobie historyjka, za to aktorka grająca główną rolę była przeurocza. Zabawne, że podejrzewałam wszystkich wokół o szpiegowanie, a właściwej osoby nie wytypowałam.

54. Oświadczyny po irlandzku - 14 sierpnia - 6/10. Naprawdę przesympatyczna komedia romantyczna. Bohaterka próbuje oświadczyć się swojemu chłopakowi w pewien szczególny sposób, ale żeby to zrobić, musi dotrzeć do Irlandii w ciągu kilku dni. Pomaga jej w tym pewien uroczy barman i... wiadomo jak historia się kończy. Chociaż widziałam już dwa podobne filmy i każdy z nich skończył się inaczej, więc nie mogę powiedzieć, że film był taki całkowicie przewidywalny.

55. Wszystko za życie - 16 sierpnia - 10/10. Geniusz, prawdziwy geniusz. I to na podstawie prawdziwej historii. Wręcz nie mogę uwierzyć. Płakałam jak dziecko. Emily jest świetnym aktorem, który naprawdę rozumiał tę postać. Z zaskoczeniem zauważyłam w filmie Kristen Stewart, której nie uważam za tak kiepską aktorkę, za jaką wszyscy ją mają. Nie wiem czy to ona naprawdę śpiewała w tym filmie, jeśli jednak tak, to bardzo ładnie. Spotkałam się z opiniami, że główny bohater to idiota i nie przejmuje się swoją rodziną. Ja uważam, że lepsza taka śmierć niż powolne umieranie każdego dnia w świecie, którego nie lubi i nie rozumie. To film o spełnianiu marzeń za wszelką cenę - dosłownie. I jest piękny, tak jak piękny może być film o tym, że można płakać nad zepsutym mięsem z łosia.

56. Kochać i umrzeć - sierpień - 6/10. Ciekawy pomysł na film. Zachodziłam w głowę jak można zrobić coś w rodzaju komedii z tego, że dziewczyna dowiaduje się, że jej ojciec jest płatnym mordercą, ale udało się! Nie mam pojęcia jak. Zabawny film, główna bohaterka urocza. Świetne zakończenie! Psychologia postaci prawdopodobnie leży i dogorywa, ale co tam.

57. Batman: Początek - 24 sierpnia - 8/10. Wow. No to było naprawdę coś. Nie znam komiksów o Batmanie, ponieważ jestem komiksowo upośledzona. Fabuła więc mnie zaskoczyła. Nie wiem na ile ten Batman jest zgodny z oryginałem, nie widziałam też na pewno poprzedniej wersji. Podoba mi się psychologia postaci i to, że czasami wpadają one we własne sidła. Podoba mi się niejednoznaczność, a także Katie Holmes i genialna ostatnia scena na gruzach. W duchu spodziewałam się zakończenia rodem ze Spidermana, w którym bohaterka mówi "idź, ratuj świat, ja na ciebie poczekam". A figę. Nie ma dosłownego happy endu. Poza tym Christopher lepiej wygląda w kostiumie Batmana niż ubrany normalnie. I ma takie ładne usta.

58. Spiderman - 27 sierpnia - 6/10. Nareszcie udało mi się obejrzeć pierwszą część Spidermana, yay! Jakoś tak się złożyło, że widziałam chyba tylko trzecią i końcówkę drugiej. Miejscami bardzo naiwnie, ale przynajmniej było zabawnie. Kirsten Dunst nie specjalnie się popisała. Nie do końca mogłam się wczuć w jej bohaterkę i zupełnie nie wiem dlaczego zaczęła spotykać się z tym kolesiem. Sceny, w których gra przerażoną i czekającą na ratunek, grała jednak doskonale. To co uważam za naprawdę fajną rzecz, to, że zakochała się i w Supermanie, i w Peterze.

59. Pościg - 30 sierpnia - 5/10 - Taki sobie film. Nie przewidziałam jednak zakończenia, no, może trochę, bo pod koniec zaczęłam podejrzewać, że to wszystko to oszustwo. A jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze. Zabawne, że ta zasada nadal się sprawdza. Nie wiem czy Claudia Schiffer brała jakieś kursy aktorstwa (natknęłam się na nią jeszcze w dwóch filmach, w rolach bardzo epizodycznych), ale wyszło jej to całkiem nieźle. Ucieczka z więzienia kompletnie niewiarygodna, gdyby to było takie proste, więzienia byłyby puste. Poza tym, czy to nie dziwne, że nikt go jakoś nie szukał? Film na średnim poziomie.

60. Lawa! - 4 września - 7/10. Darzę naprawdę wielką sympatią filmy katastroficzne, a ten jest naprawdę, naprawdę specyficzny. Nie obejrzałam pierwszych pięciu minut, bo oglądałam film w telewizji, więc na sto procent nie mogę powiedzieć, ale wydaje mi się, że grało w nim tylko pięciu aktorów. Pewnie nie jest to jakieś bardzo wyjątkowe, ale bardzo mnie uderzyło, że można pokazać film katastroficzny na przykładzie tylko jednej rodziny. Mamy więc dwójkę dzieci, tatę, mamę i dziadka. I ten film wcale nie jest o lawie, jak wskazuje jego tytuł. Lawa to tylko tło do pokazania czegoś znacznie ważniejszego. Że w chwili kryzysu najważniejsza jest rodzina, że to ją chcemy ratować za wszelką cenę. Ale jednocześnie nawet kiedy wali się świat, można ochrzanić swojego syna za to, że pali fajki. Nie mogłam się nie uśmiechnąć przy tej scenie - bohaterowie jadą samochodem, na który pada pył pumeksowy (czy jakkolwiek się to nazywało), grozi im niebezpieczeństwo, a rodzice kłócą się o to jak ukarać ich syna za to, że pali papierosy. To też film o wchodzeniu w dorosłość, co okazuje się bardzo trudne. Nastolatkowie muszą sobie poradzić ze śmiercią swoich kolegów, paranoicznym dziadkiem i skłóconymi rodzicami, których w końcu udaje im się pogodzić. Naprawdę zaskoczyło mnie to, że ojciec zabrał syna na misję ratowania świata. Naraził go na niebezpieczeństwo, ale syn mówi wyraźnie: "to jest moja decyzja". Wchodzenie w dorosłość, otóż to właśnie. Podoba mi się też realizm tego filmu, bohaterowie się męczą, są niepewni, płaczą, brudzą się podczas łażenia po jaskiniach, a nawet krwawią, nie są niezniszczalni i przydarzają się im wypadki, czasami coś im się nie udaje i tak dalej. Generalnie filmy katastroficzne, w których kobieta ubrana w kostium i szpilki lata po jakimś nowoczesnym budynku i próbuje zapobiec globalnej katastrofie widziałam już nie raz, ale ten jest zdecydowanie inny.

61. X - men First Class - 2 października - 5/10. Dałam 5 tylko za slash i Jennifer Lawrence. Dawno żaden film tak mi się nie dłużył i nie wydawał tak kompletnie bez sensu. Za dużo w tym z Bonda, a za mało samych postaci i ich rozwoju. I co w ogóle się stało z Ericiem na końcu? Nic nie rozumiem. Stwierdziłam praktycznie rzecz biorąc brak fabuły, co najwyżej jakieś szczątki. Muzyka była beznadziejna i było jej za dużo. Nie wiem co ludzie widzą w tym filmie, naprawdę starałam się zrozumieć, ale nie wiem.
Ale slash był ładny.

62. The Cube - 3 października - 8/10. Naprawdę ciekawy, mało znany film i wbrew opiniom, które czytałam, całkiem dobrze zagrany. Słyszałam, że kontynuacje są już o wiele gorsze, ale pewnie z ciekawości kiedyś obejrzę. Pomysł jest naprawdę oryginalny, a film można interpretować na wiele sposobów. Mi najbardziej podoba się metafora z życiem: sześcian to życie, które każdy z nas próbuje przeżyć idąc, prąc do przodu, działając, a na końcu okazuje się, że to nie miało najmniejszego sensu, bo ono nie ma sensu. Po śmierci nic na nas nie czeka. Podoba mi się samo zakończenie filmu i oczywiście matematyka, tak rzadki motyw filmowy (szkoda).

63. 27 sukienek - 7 października - 6/10. Kolejna komedia romantyczna, którą obejrzałam w tym roku. No ale przynajmniej lepsza od beznadziejnej Nawiedzonej Narzeczonej (brr). Dostrzegłam jakiś szczątkowy rozwój głównej bohaterki nawet, więc jest nieźle.

64. Musimy porozmawiać o Kevinie - 8 października - 10/10. Genialne. Tilda Swanson była bezkonkurencyjna w tej roli. Co mogę więcej dodać? Film bardzo poruszający, wieloznaczny. Podejrzewam, że można go interpretować na wiele spososób. Podobała mi się kompozycja, stopniowe wprowadzanie nas w sytację. Mówiąc krótko: wgniata w podłogę.

65. Cabin in the Woods - 11 października - 7/10. Nareszcie jakiś fajny horror! Do tego z mrugnięciem oka do widza! Nic nie poradzę, że w kluczowej scene krwawej jatki ja zrywałam boki ze śmiechu. Niesamowity film.

66. Amazing Spiderman - 30 października - 10/10. Zdecydowanie mój ulubiony film o superbohaterach, który obejrzałam w tym roku. Ten i Avengersi. Podobało mi się wszystko i o wiele bardziej lubię tę wersję, niż pierwszą. Nareszcie Spiderman z jajem! Emma Stone w roli Gwen podbiła moje serce, po prostu ją kocham! No i nareszcie nie mamy bohaterki, którą bohater tylko ratuje, ale która bierze też czynny udział w akcji, dziękuję serdecznie! Mary Jane w wykonaniu Kirsten Dunst potrafiła niestety tylko malowniczo powiewać połami piżamki i krzyczeć. Ewentualnie trochę pośpiewać. Muzyka też była wspaniała. Płakałam. Ze śmiechu też.

67. Nad życie - 1 listopada - 4/10. Spodziewałam się, że film spodoba mi się bardziej albo że przynajmniej sobie popłaczę nad wzruszającymi scenami, ale nic z tych rzeczy. Wzruszyły mnie może ze dwie sceny. Aktorsko było nieźle, chociaż Stenka w roli nadopiekuńczej pani doktor przyprawiła mnie trochę o dreszcze, ehm. Tak jakby rekompensowała sobie na Agacie brak własnej córki... Szczęście w nieszczęściu, że ta postać tak naprawdę nie istniała. Irytował mnie nadmiar smutnej muzyki oraz stawianie Agaty na piedestale, chociaż i producenci, i Olga zapierali się, że tak nie będzie. Niestety, przeciętny widz po wyjściu z kina nie pomyśli sobie, że Agata była człowiekiem, tylko ideałem.

68. Pokuta - 12 listopada - 8/10. Piękny film, ale bardzo, bardzo smutny. Po raz kolejny w ubiegłym roku wypłakałam sobie oczy. Keira Knightley była niesamowita w głównej roli. Świetne kostiumy i muzyka.

69. Przed świtem część 2 - 16 listopada - 8/10. (K) Ostatni film ze zmierzchowej serii udał się wyjątkowo dobrze. Mnie oczarował już sam opening, którego w żadnym innym filmie z serii chyba nie było. Kristen Stewart mogłaby się miejscami trochę bardziej przyłożyć, Pattinson zresztą też, ale ogólnie było całkiem nieźle. Kate i Gareth byli wspaniali! Scena bitwy zostawiła mnie z opadem szczęki. Nie tylko ja byłam oburzona, ale kiedy już się skończyła, ryknęłam śmiechem na całą salę (i nie tylko ja jedna). Wspaniały pomysł. Scena ujawnienia się przed Charliem - mistrzostwo.

70. Ciemność rusza do boju - 23 listopada - 4/10. Zbyt epicki film jak na mój gust, zbyt chaotyczny. Muzyka chyba była w porządku, a ta 4 głównie ze względu na Christophera Ecclestona, który miał długie włosy zagrał całkiem porządnie. A główną postać grał aktor, który grał Cato w Igrzyskach. Zabawne, że w ogóle go nie poznałam. Pomysł na film był całkiem niezły, naprawdę. Ale film sam w sobie niezbyt mi się podobał.

71. Preludium miłości - 24 listopada - 3/10. Moja litania "o, a widziałam tego aktora gdzieś" naprawdę nigdy się nie kończy, bo wypatrzyłam tutaj dwóch aktorów, których znam. Film miał udawać chyba komedię romantyczną, ale był tak beznadziejnie stereotypowy, że szkoda klawiatury na opinię.

72. Serenity - grudzień - 8/10. Kontynuacja powszechnie znanego serialu Firefly. Oczywiście, że nie mogłam odpuścić filmu po tym jak skończyłam serial. Film mnie nie zawiódł. Odpowiednia mieszanka akcji, dramatu i humoru. Whedon, za zakończenie jednak mam ochotę cię zabić.

73. Atlas chmur - 13 grudnia - 9/10. (K) Śliczny film na podstawie książki, której podobno nie da się zekranizować. A jednak się da! Niesamowity pomysł zatrudnienia kilku aktorów do odegrania kilku ról naraz, dzięki czemu ma się wrażenie ciągłości. Książki jeszcze nie przeczytałam, dopiero zaczęłam, ale myślę, że ekranizacja się udała. Jest coś hipnotyzującego w tym filmie.

74. Pitch Perfect - 18 grudnia - 8/10. Konkurs piosenek acapella wydawał mi się nędznym pomysłem. Dopóki nie obejrzałam Pitch Perfect. Po obejrzeniu przez pół dnia podśpiewywałam pod nosem piosenki. Świetna komedia (za wyjątkiem rzygania, które naprawdę mogli sobie darować) i świetnie zaśpiewana. Błyskotliwe dialogi i wszystie aca-żarty były mistrzowskie.

75. Żądło - 21 grudnia - 7/10. Film o tym kto kogo w końcu oszuka. Dla mnie to film z bardzo odległej przeszłości, mimo to obejrzałam z przyjemnością. Inteligentny, zabawny i zaskakujący.

76. Another Cinderella story - 24 grudnia -- 4/10. Ten film nawet nie próbuje udawać, że jest czymś więcej niż banalną historyjką dla nastolatków i w takiej roli sprawdza się znakomicie.

77. Siedem dusz - 24 grudnia - 6/10. Coś w tym filmie nie do końca mnie przekonało do tej historii, mimo to się wzruszyłam. Ładna historia. Zakończenie ścisnęło mnie za gardło. Cudowne.

78. Przypadkowy bohater - 24 grudnia - 6/10. Bardzo ładny film o tym jak łatwo można zostać naiwnym i jak trudno przyznać się do prawdy.

79. Charlie i fabryka czekolady - 25 grudnia - 6/10. Burton w pełnej krasie. Męczyły mnie piosenki, ale przesłanie filmu trochę mną wstrząsnęło. Zachwycające zdjęcia - klasa. Johnny Depp świetny w głównej roli. Na pewno puszczę ten film swoim dzieciom na przestrogę, o ile kiedykolwiek będę takowe posiadać.

80. Ślubne wojny - 26 grudnia - 3/10. Jedna z durniejszych komedii jakie widziałam w tym roku. Nie wierzę, żeby wieloletnia przyjaźń mogła się rozpaść z takiego powodu. Poza tym shipowałam główne bohaterki, khm. Nie zwracajcie na mnie uwagi.

81. Fight Club - 26 grudnia - 8/10. Nadal nie jestem pewna czy zrozumiałam do końca, ale film wywarł na mnie spore wrażenie. Świetny pomysł. Poza tym rozwiązanie filmu zwaliło mnie z nóg, bo kompletnie tego nie podejrzewałam.

82. Australia - 27 grudnia - 8/10. Bardzo długi film, który spokojnie mógł skończyć się pół godziny wcześniej, ale właściwie to nie przeszkadza. Nicole Kidman świetna w swojej roli. Że przewidywalne? Być może. Jestem oczarowana tym filmem, zdjęciami i muzyką. Zakończenie - jedno z najlepszych jakie zdarzyło mi się widzieć w swoim życiu.

83. Kod Karola Wielkiego - 28 grudnia - 5/10. Taki tam film przygodowy ze słabymi efektami specjalnymi. Mimo to dobrze się bawiłam. Niemiecka wersja Indiany Jonesa jak dla mnie się obroniła.

84. Fałszywy narzeczony - 28 grudnia - 6/10. Przyznaję, że na taki pomysł natknęłam się pierwszy raz, co wniosło trochę świeżości do filmu. Aktorzy dobrze sobie poradzili. Poza tym to jednak banalna komedia romantyczna.

85. Sexipistols - 28 grudnia - 7/10. Cóż mogę poradzić. Przezabawny film o bardzo poważnej sprawie. Salma i Penelope dały czadu w klimacie Dzikiego Zachodu.

86. Poszukiwacze świętej włóczni - 29 grudnia - 5/10. Kontynuacja Kodu Karola Wielkiego, mniej więcej na takim samym poziomie.

87. Szatan z siódmej klasy (2006) - 29 grudnia - 4/10. Jeden z niewielu polskich filmów, które obejrzałam w tym roku (powinnam oglądać więcej polskich, zdecydowanie). Dosyć słaby, piosenki denerwujące i niepotrzebne. Wanda, którą grała początkująca aktorka, niestety, zupełnie zepsuła ten film.

88. Girls just want to have fun - 29 grudnia - 6/10. Uroczy film taneczny, których na pęczki powstawało w latach 80. Sarah Jessica Parker w roli młodej tancerki amatorki była świetna.

89. Kłamstwo ma krótkie nogi - 29 grudnia - 5/10. Ot taka sobie komedia młodzieżowa niewysokich lotów. Uczeń mści się na reżyserze za to, że ten wykorzystał jego wypracowanie szkolne do scenariusza filmu bez jego zgody.

90. Nieugięty Luke - 29 grudnia - 6/10. Dosyć stary film o więźniach. Trochę podnoszący na duchu (póki nie dojdzie się do zakończenia).

91. Most do Terabitii - 29 grudnia - 8/10. Dlaczego w ogóle obejrzałam ten film? Podeszłam do niego zbyt emocjonalnie, ale inaczej chyba nie umiem. Świetny, po prostu świetny. Młodzi aktorzy odwalili naprawdę kawał dobrej roboty, bo uwierzyłam w ich przyjaźń bez zastrzeżeń. Więcej takich filmów poproszę!

92. Vincent - 31 grudnia - 6/10. Krótka animacja Tima Burtona. Dosyć ciekawa, ale nie czuję się specjalnie porwana.

93. Red (2010) - 32 grudnia - 7/10. Krótka animacja, inaczej opowiedziany Czerwony Kapturek. Ładna historia i fajnie narysowane.

94. The Key to My Heart - 6/10. Kolejna z animacji, dosyć zabawna, chociaż wykonanie mogłoby być lepsze.

95. The Legend of the Scarecrow - 31 grudnia - 8/10. Och, to wyrwało moje serce! Śliczna historia, bardzo wzruszająca.

96. Lady Ice - 31 grudnia - 8/10. To już przypomina mi typową bajkę dla dzieci. Ładne.

97. Clocktower - 31 grudnia - 8/10. Bardzo smutne. Ślicznie narysowane.

98. Infection - 31 grudnia - 8/10. Genialne! Świetny pomysł.

Inne, bez dat:

99. Alma - 7/10. Bardzo ładna animacja, myślę, że dosyć znana.
100. Ostatnim, setnym filmem, który obejrzałam w zeszłym roku jest animacja, której tytułu niestety nie pamiętam, ale była prześliczna. Historia pary, która poznaje się w młodzieńczym wieku, potem biorą ślub, ale nie mogą mieć dzieci. Takie krótkie, a tak poruszające. Wydaje mi się, że zrobił to Pixar, ale nigdzie nie mogę teraz tego znaleźć.

niestety, nic amitnego, nie oglądam, filmy, 2012 rok

Previous post Next post
Up