Johnny Express 3

Jun 03, 2008 13:15


Gomen, ze tyle trzeba było czekac, Reila nie ma neta, co jest utrudnieniem ._.
Ale nastepna czesc jest w wiekszosci napisana x)
I odpowiadajać na payteni Renka - tak, ten fik ma zawierac głębie xD

Jak zwykle lekcja eliksirów nie przebiegała spokojnie. Nie pomagał w tym ani incydent, jaki zdarzył się wcześniej, ani głupawe uśmiechy niektórych osób. Ślizgoni zwyczajowo czuli się pewni siebie, a gdy Nishikido minął szok, zaczął zachowywać się jakby był panem tej lekcji. Co w sumie nie różniło się od stanu faktycznego. Gryfoni byli za to niespokojni - znajdowali się na straconej pozycji i doskonale o tym wiedzieli.

Junno, który już na samym wstępie chciał pokazać, kto tu rządzi, dodatkowo rozłościł się widząc zachowanie Kokiego. Gdy tylko członkowie domu węża zajęli swoje miejsca tradycyjnie za nimi, Taguchi odwrócił się i z bezczelnym uśmiechem pokazał im środkowy palec. Tanaka chciał się już na niego rzucić, ale głos nauczyciela przeszkodził mu w tym.

- Kto mi powie, co to jest eliksir miłości? - ręka Massu jak zwykle powędrowała w górę, choć druga spokojnie leżała na kolanie Tegoshiego, robiącego zawzięcie notatki.

- Słucham.

Takahisa wstał zaczerwieniony:

- Eliksir miłości zastosowany w odpowiednich dawkach powoduje uczucie zakochania, dana osoba zadurza się w drugiej, jednak nie jest to prawdziwa miłość, która może przenosić góry - dodał Masuda od siebie, patrząc szczęśliwym wzrokiem na Yuyę, którego policzki pokryły się rumieńcem.

Profesor Tsubasa przewrócił oczami. Ryo włożył dwa place do ust pokazując odruch wymiotny, co Kusano skwitował:

- Niedobrze mi, jak na nich patrzę.

- Nam to by się przydał eliksir przeciwwymiotny - dorzucił Koki.

- Wam to by się przydał dobry seks - Junno odwrócił się i klepnął siedzącego obok Kazuye w pośladek - Ale o naszych Gryfońskich tyłkach możecie zapomnieć.

Nikt nie zdążył zareagować, oprócz Yasu, który chcąc zapobiec bijatyce, z całej siły kopnął stół Ślizgonów, powodując, że książka do eliksirów wpadła z chlupnięciem do kociołka Kokiego.

- Szczeniaki, zapominamy na chwilę o naszym popędzie seksualnym i zajmujemy się eliksirami - zażartował profesor. - Otwieramy podręczniki na stronie 15. Yamashita - powiedział zwracając się do chichoczącego chłopaka - skoro bawi cię ta cała sytuacja, opowiedz mi o specjalnych właściwościach eliksiru miłości. Możesz zarobić dodatkowe punkty.

Tomohisa wziął głęboki oddech, ratując się przed czkawką i zaczął mówić:

- Specjalna właściwością tej mikstury jest jej zapach. Każdy czuję coś innego. Ja na przykład czuję ziołową herbatę i mango pomieszane z trawą cytrynową z dodatkiem miodu. Ponadto…

- Ej, to brzmi jak opis zapachu szamponu Ryo. Yamashita, zawsze wiedziałem, że jesteś nienormalny - na słowa Kusano wszyscy Ślizgoni zaczęli się śmiać. Nishikido natomiast kopnął pod stołem Hironoriego, a Tomohisa zaczerwienił się.

- Ja tam czuję tylko odór twoich gaci, Kusano - Kame, który do tej pory siedział cicho, patrzył teraz z nieukrywaną nienawiścią na chłopaka.

W tym momencie nauczyciel uderzył książką o pulpit biurka. - Jeśli ktoś się odezwie nieproszony lub zrobi coś głupiego, będzie mieć szlaban do końca roku. Masuda, Yamashita po 5 punktów za wasze odpowiedzi. A teraz do pracy!

W klasie zaległa idealna cisza. Wszyscy skupili się na zawartościach swoich kociołków, tylko Tomohisa do końca lekcji czuł na sobie czyjeś spojrzenie, przez co nie mógł się skupić.

Dziesięć minut przed dzwonkiem profesor kazał wlać zawartość swoich eliksirów do butelek i odstawić na stół. Dokładnie wszystkie oglądał komentując głośno - tak postępował za każdym razem, gdy dochodziło do poważniejszej kłótni na jego lekcji. Była to forma kary.

- Cóż, panie Yamashita, nie wykazał pan się dzisiaj za bardzo - na te słowa wielu Ślizgonów uśmiechnęło się - Skoro Nishikido uwarzył miksturę najlepiej proponuję zacząć wasze zajęcia już od dziś. Liczę, że jutro dostanę już dobry eliksir.

Yamapi zaklął cicho. Z ulgą powitał dzwonek.

Uchi przemierzał korytarze czując się niczym Strażnik Teksasu, chociaż tak naprawdę nie wiedział, kto to nawet jest. Chociaż zawsze wydawało mu się, że to jakaś postać historyczna z Osaki. W każdym razie - w końcu teraz on tu rządził. Pobrzękując kluczami, wszedł do toalety, by sprawdzić, co się dzieje, choć znaczące odgłosy i tak mówiły same za siebie. Na podłodze koło kabiny leżała zużyta prezerwatywa, przy umywalce stał Taisuke myjąc ręce, a gdy drzwi od kabiny otworzyły się, ukazały Sengę, w pośpiechu zapinającego rozporek.

Uchi odrzchąknął. Może i niecodzienna sytuacja, w końcu obydwaj uczniowie byli z 5 roku, ale Hiroki nie mógł powiedzieć, że całe zdarzenie go dziwi.

-Pracę domową odrabiacie? - zażartował, błyskając resztkami swojej inteligencji, niczym Nishikido bielutkim garniturem zębów.

Senga zażenowany spuścił głowę, ale Taipiego to nie wzruszyło. Spojrzał buntowniczo na woźnego, po czym złapał swojego chłopaka i udał się w stronę drzwi.

-Co wy sobie szczeniaki myślicie? Zaraz pójdę do waszych opiekunów! - widać było, że Hiroki chciał im zaleźć za skórę, tak jak oni kiedyś jemu.

-Lepiej powinieneś udać się do Kusano, bo chyba masz nowego rywala - odpowiedział Kento, po czym opuścił toaletę, a za nim dreptał jego towarzysz.

Hiroki spojrzał na zużytą prezerwatywę, a wspomnienia powróciły do niego jak fala. Kiedyś nie musiał z nikim rywalizować, kiedyś był szczęśliwszy. Swoje beztroskie dni jako uczeń Hogwartu Uchi przerwał jednak na własne życzenie, a szansa, jaką dał mu Johnny - powrót do szkoły w zupełnie innym charakterze, miała być zarazem powrotem do rzeczywistości. Rzeczywistości, w której Hiroki, odstawiając na bok alkohol, tłumiąc w sobie nieodwzajemnione uczucie do Nishikido Ryo, musiał zmierzyć się ze swoją samotnością, a pomóc miał mu w tym Kusano Hironori.

Uchi nie chciał znowu czegoś stracić przez swoją głupotę. Zbyt wiele go kosztowała, zbyt wiele przez nią wylał łez. A jednak ciężko było mu walczyć ze swoim charakterem, w głębi duszy bowiem pozostawał słaby i rozdarty, nękany alkoholowym uzależnieniem, nieudanymi związkami. Chciał sprawdzić się jako woźny, chciał skończyć Szkołę Johnny’ego, zostać prawdziwym czarodziejem z przyszłością, dużym domem z różowymi okiennicami, szczęśliwą rodziną. Z Kusano u boku, jeśli tak ma być.

Z tymi myślami Uchi wyszedł z łazienki, przed oczami mając wciąż zużytą prezerwatywę, niczym znak z góry, że należy się zmienić. Na korytarzu spotkał Yamapiego, który wyglądał na złego, choć oczy mu się śmiały. Co dziwniejsze - był sam.

-Idziesz na korepetycje? - zapytał chłopaka. Wiedział o wszystkim od Nottiego, który zaraz po lekcji eliksirów przybiegł do niego, by opowiedzieć o całym zdarzeniu i podrzucić mu swoje notatki.  Kusano postanowił wziąć sprawy Uchiego w swoje ręce, dosłownie, jak i w przenośni. Nie pozwoli, by ten miał luki w swojej wiedzy.

-Tak - odpowiedział Tomohisa, przypatrując mu się uważnie. -A co?

-Możesz być kochany gdziekolwiek pójdziesz, ale jeśli zranisz Ryo, to nigdy żaden z jego przyjaciół ci tego nie wybaczy.

Po czym odwrócił się i odszedł.

Yamashita stał w lekkim szoku, przez chwilę trawiąc słowa Uchiego. Potrząsnął głową, na znak, że chyba jednak ma niestrawność. Przypomniawszy sobie, dokąd idzie, pobiegł w stronę lochów.

+++

Jin miał problem. Pomimo oszałamiającej popularności i sporej grupki przyjaciół, czuł się bezsilny. Jeszcze nigdy nikt mu nie odmówił, wręcz przeciwnie - zazwyczaj pchali się do niego drzwiami i oknami, ale to było dla niego za nudne, za banalne. Miał już tego dosyć, wszystko przychodziło mu za łatwo. Chciał poczuć trzepot zakochanego serca, motyle w brzuchu, te niezwykłe, magiczne uczucie, jakie zdarza się raz w życiu, a naznacza piętnem cały jego przebieg. Innymi słowy - Akanishi miał dosyć seksu w komórkach na miotły, chciał się prawdziwie zakochać. Ale w tym celu musiał znaleźć dobrego kandydata.

Zaglądając do swojego kufra z pamiątkami po byłych kochankach, stwierdził, że najmniej trofeów ma od Ślizgonów. I nic dziwnego - Ślizgoni rzadko wchodzili w kontakty z osobami z innych domów, uważali to za niezdrowe i amoralne. Jin miał szczęście, że 7 rok go nawet lubił. Zdarzało mu się rozmawiać z Kokim, swego czasu startował do Kusano, a raz nawet oddał się w ręce Koyamy. Z Ryo w ogóle nie miał problemów, łączyła ich w końcu wspólna pasja - tak, jak Akanishi chłonął coraz to nowych kochanków, tak Nishikido pożerał jedzenie, zachowując jednak, nie tylko w mniemaniu Jina, wciąż zgrabny i seksowny tyłeczek. Szkoda, że był samotny, a raczej niezainteresowany żadnymi związkami, a wszystko to od czasu złośliwych plotek na temat jego i Uchiego.

No i był jeszcze ten cichy chłopak, o dźwięcznym śmiechu i bystrym spojrzeniu, które, nie wiedząc czemu, często na nim spoczywało. Sam zresztą sporadycznie mu się przyglądał. Jin postanowił go rozgryźć. Ueda Tatsuya może nie był za męski, raczej śliczny jak laleczka, no i miał coś w głowie. Intrygował go, a że przy jego nazwisku na liście Jina wciąż świeciło puste miejsce, postanowił wkrótce je odznaczyć.

junno <3333333

brainless, junno, je

Previous post Next post
Up