Pewnie trudno już wymyślić bardziej denną nazwę dla zespołu niż Murder by Death, a ja bym pewnie nigdy w życiu nie wpadła na to, że można ich posłuchać gdyby nie to, że będą w tym roku na festiwalu
Globaltica (który zresztą chyba mocno zmienia profil w tym roku i to może wcale nie na gorsze). A muzykę mają (4 panów i pani wiolonczelistka) całkiem niezłą, początkowo skojarzyła mi się od razu z soundtrackiem do serialu True Blood, stąd też określenie gatunkowe "country & southern" (by
dark_vanessa ) wydało mi się nadzwyczaj trafne :D
Niebanalne kompozycje, nastrój (ogromna tu zasługa ciekawego i odpowiednio mrocznego wokalu) - to mi wystaczyło aż nadto żeby kilka dni - jak na razie - upłynęło mi pod znakiem tego zespołu i albumu Red of Tooth and Claw*:
I’m Comin’ Home, But I Ain’t Comin’ Home For You * tak jest, talent do wymyślania nazw to oni mają nieprzeciętny ;)