Wpadłam na ten tekst przypadkowo dzień po obejrzeniu “Incepcji”. Nie do końca wierząc w ten paring, zaznaczyłam i stwierdziłam, że może kiedyś przetłumaczę ;) No i przetłumaczyłam.
Nie jestem do końca zadowolona z tego, jak te tłumaczenie wyszło, czasami mocno się z nim żarłam, do tego miejscami jest bardzo swobodne i z powodów problemów interpretacyjnych, i z chęci ratowania języka polskiego, co… wyszło jak wyszło. Mniejsza z tym.
Dedykowany
fabberline - spóźnione wszystkiego najlepszego i sto lat. Radosnego JGL, przystępnego Freuda, przyjaznego miasta i integracji, i rozgarniętych p(t)ysiów z antenkami ;)
Tytuł: Five parts of Arthur's body that turn Eames on
Autorka:
acidpop25 Link do oryginału:
http://acidpop25.livejournal.com/284755.html#cutid1Zgoda na tłumaczenie: jest
Tłumacz: mitamot
Pięć części ciała Arthura, które uwielbia Eames
I.
Arthur jest praktycznym mężczyzną, wymagającym we wszystkim perfekcji, i ma najbardziej utalentowane dłonie, jakie kiedykolwiek Eames widział. Są białe i niezwykle delikatne, z długimi palcami, wyglądają, jakby należały do pianisty. Mają niewielkie zgrubienie na wewnętrznej stronie połączenia kciuka i palca wskazującego, powstałe na skutek godzin spędzonych na pisaniu - jedyna nierówność na poza tym miękkiej skórze. Eames zna te dłonie bardzo dobrze, od każdego opuszka, zmarszczki na jego palcach, po zadrapania zostawione przez krótkie paznokcie, które Arthur wbija w jego plecy. Zna skomplikowane wzory, jakie tworzą jego żyły będące czymś w rodzaju mapy tuż pod cienką skórą nadgarstków Arthura, wie dokładnie, gdzie można poczuć bicie jego pulsu. Eames widział te dłonie ściskające kierownicę, trzymające broń, otwierające wytrychem zamek, skręcające kark, ale widział je też na każdym calu swojej skóry, dające mu przyjemność, która trzęsła jego światem w posadach. Nie ma niczego, czego ręce Arthura nie umiałyby zrobić.
II.
Eames ma miłosno-nienawistny stosunek do czarnych, gładko zaczesanych do tyłu włosów Arthura. Och, oczywiście Arthur wygląda z nimi świetnie, razem z jego wyszukanymi, idealnie wyprasowanymi garniturami składają się na człowieka, będącego prawą rękę Cobba. Ale sprawiają też, że Eamesa aż świerzbi, aby zburzyć jego fryzurę przy każdej okazji, co jest trochę bardziej niż rozpraszające, kiedy razem pracują.
Właśnie przez te niespokojne, ruchliwe palce Eamesa, Arthur na wszelki wypadek trzyma swój żel do włosów wszędzie - w biurku w magazynie, w teczce, w samochodzie. To małe zwycięstwo Eamesa - wiedząc, że może naprawić swoją perfekcyjną fryzurę później, Arthur pozwala mu ją psuć, przeczesywać włosy tak długo, aż na powrót staną miękkie i znajdą się w kompletnym nieładzie. To sposób Eamesa na powiedzenie mój, kiedy przebiega palcami przez ciemne kosmyki, a Arthur nie jest już w stanie zmusić się do rzucania mu groźnych spojrzeń. Jeszcze lepiej, gdy Arthur wychodzi prosto spod prysznica - jego włosy powoli wysychają, stając się jedwabiście gładkie i nieco puszyste. Eames wtedy ochoczo rozczesuje je swoimi palcami bez końca, a Arthur wydaje miękkie odgłosy przyjemności, leżąc po swojej stronie łóżka z głową na jego kolanach.
Dłonie Eamesa łapią i ciągną włosy Arthura, kiedy się pieprzą, ale jemu nigdy nie wydaje się to przeszkadzać.
III.
Mimo że Arthur zwykle ma ostrożnie neutralny wyraz twarzy, to jego mimika jest jedną z najwyrazistszych, jaką widział Eames, a Eames zna wielu ludzi. Twarz Arthura naznaczona jest tysiącami, niewiele mówiących linii dookoła jego oczu i zmarszczek na czole. Ale Eames najciężej ze wszystkiego pracuje nad wywołaniem uśmiechu na jego twarzy (tak ciężko, że czasami robi z siebie półgłówka).
Nie chodzi tylko o sam uśmiech Arthura, chociaż jest on na tyle rzadki, że Eames umie go należycie docenić - szczery uśmiech Arthura jest słodki i ciepły i sprawia, że serce Eamesa przyspiesza. Chodzi o sposób, w jaki w jego policzkach tworzą się dołeczki, kiedy się uśmiecha. Niewielu ludzi o nich wie, pokazują się tylko przy prawdziwym, szerokim uśmiechu, a nie przy powściągliwym, małym wygięciu ust, którego Arthur najczęściej używa w zastępstwie. Eames wprost ubóstwia te dołeczki.
- Eames! - karci go Arthur, z trudem łapiąc powietrze i wykręcając się z uścisku. Palce Eamesa znajdują wrażliwe miejsce z tyłu jego kolan i wkrótce Arthur niechętnie śmieje się, w policzkach tworzą się dołki, powieki zaciskają się, ale wciąż się wyrywa w proteście na takie traktowanie jego osoby.
- Jesteś diabelnie seksowny, kiedy się uśmiechasz, kochanie - mówi Eames zachrypniętym głosem. Jego dłonie w końcu nieruchomieją, a Arthur, zdyszany, przyciąga go w dół do siebie.
- Następnym razem, znajdź inny sposób, żebym się uśmiechnął - poucza go, a koniuszek języka Eamesa liże jego dołek w policzku.
- Niczego nie obiecuję.
IV.
Eames wysysa malinki wzdłuż ostrych linii obojczyków Arthura, próbuje słonego potu, czując odurzający, ciepły zapach wody kolońskiej, pokrywający piżmem całą jego skórę. Nie zawsze może zostawiać ślady powyżej linii kołnierzyka koszuli Arthura, większość czasu pracują, więc Arthur zawsze protestuje, mówiąc, że to nieprofesjonalne. Ale tutaj, wzdłuż obojczyka, prawie zawsze ciągnie się rząd małych siniaków. Kiedy Eames je zostawia, Arthur wydaje niskie, mruczące dźwięki przyjemności, a gdy jego zęby przygryzają skórę, Arthur z trudem łapie oddech i jego biodra drżą tak mocno, że opanowanie Eamesa jest wystawione na ciężką próbę. Arthur jest wspaniały tuż pod swoimi kośćmi.
V.
Eames naprawdę uwielbia każdy fragment ciała Arthura znajdujący się poniżej jego talii. Pomijając oczywiste części, to długie, szczupłe nogi Arthura doprowadzają go do szaleństwa. Arthur jest stworzony do noszenia tych szytych na miarę spodni, a Eames widząc go w nich, zawsze uśmiecha się lubieżnie. Arthur jest szczupły, ale umięśniony, jego nogi zawijają się dookoła pasa Eamesa, przyciągając go niecierpliwie bliżej niezliczoną ilość razy, a kilkudniowy zarost Eamesa drapie raz po raz wnętrze jego silnych ud. Eames przygryza skórę, tworząc różowe ślady, chcąc po prostu zobaczyć, jak jego mięśnie się napinają.
- Dojdź do właściwej części - prosi Arthur, przeczesując jego włosy, a Eames uśmiecha się naprzeciwko jego skóry.
- Och, dojdę, kochanie. Dojdę.