May 20, 2008 20:59
{proszę zwrócić uwagę na stosowanie polskich znaków w poniższym tekście :P}
ej do wszystkich polskich lasek co mam je na lj'u - widziałyście [na gronie czy nie na gronie] panny werbujące panny na hostessy?? ale mnie wkurzają :(((
poza tym wszystkim co napisałam na ich temat na gronie japonia, wkurza mnie to bo jak tak dalej pójdzie niedługo polki będą miały w japonii taką samą opinię jak rosjanki!! że przyjeżdżają tylko na hostessy [tarento - nazwa stosowana na wszystkie panny które mają na tyle mało oleju w głowie żeby dać się zwerbować, pochodzi stąd, że kiedyś jak jeszcze istniały "entertainer visa" na nie hostessy się importowało do klubów. po jakimś czasie zaczęto stosować wymóg, żeby dziewczyna poproszona na granicy o okazanie się jakąś umiejętnością artystyczną (talentem) [li to śpiew taniec czy inne co] uargumentowała w ten sposób swój wjazd, jeśli istniało podejrzenie że jedzie do pracy w klubie z hostessami] do japonii. właściwie, dobrze by było jeśli chodziłoby tylko o to - o ile hostessa znaczy wiele rzeczy a w -tym- znaczeniu ma wydźwięk pejoratywny z racji powiązań z mizu shoubai który od dawien dawna do chlubnych biznesów nie należy oraz głównie z racji na _potencjalny_ motyw romantyczny [zazwyczaj kończy się na fuzoku, czyli powiedzmy gierką emocjonalną a la flirt z klientem] czy wręcz seksualny w przypadku rosjanek [w roppongi jest opinia że każda rosjanka bzyka się za szampana, mówiąc pieniędzmi kiedyś było to 600 złotych minimum], to tarento ma jeszcze taki minus, że wszyscy wiedzą że oznacza to coś w rodzaju niewolnictwa z powodu kontraktu z którego nie można się wycofać i generalnie potencjalnie złego traktowania i bezapelacyjnie najniższego miejsca w łańcuchu pokarmowym w dzielnicy.
z tego powodu że nie chcę być kojarzona z takimi lowlifes jak obecnie wywołuje u większości japończyków pochodzenie z rosji u kobiet, pomagam każdej lasce która chce do japonii jechać o własnych siłach, żeby nie szły za bardzo na łatwiznę [wszystko załatwione z góry] kosztem godności osobistej [ubezwłasnowolnienie i dobrowolne oddanie wszelkich praw na 3 miesiące na nie wiadomo jakich warunkach], i z moją pomocą jeśli trzeba załatwiły sobie wszystko same, na własną rękę, gdzie są odpowiedzialne same za siebie i mają wolną wolę w wyborze pracy czy mieszkania, oba czynniki przy wyjeździe są ważne bo 1/3 dnia spędza się w pracy 1/3 w mieszkaniu i jak dobrze pójdzie bo praca może zajmować więcej niż 8h - 1/3 czasu wolnego. dobrze jest chyba mieć możliwośc wybrać z kim sie mieszka przez 3 miesiace?? nie mówiąc już o tym gdzie się pracuje i JAK.
a te panny werbujące na hostessy mało że mają to wszystko w zadku, to jeszcze uważają że wyświadczają wszystkim jadącym wielką przysługę sprzedając ich do barów, czasem podrzędnych i o podłych zasadach, jak jedna laska z japonistyki werbująca hostessy do roppongi. hostessa w roppongi ma jedno i to bardzo proste znaczenie, najstarszy zawód świata... ale tego się już oczywiście nie mówi. albo tego że z top-class barów z hostessami wyrzucają po 3 tygodniach jak nie ma się 2 douhanów [kompanów] na tydzień. a skąd ich mieć?? banalne pytanie jak się dobrze zastanowić - z jakiej możliwej przyczyny jakiś koleś wybuli parę razy tyle kasy co normalnie tylko żeby akurat z *tą* a nie inną panną pogadać w klubie, hmm... no ale tego też się nie mówi.
mało tego - werbujące osoby dostają [w zależności od klubu dla którego pracują oraz tego jak się umówiły] od 30tys jenów za osobę do dwukrotnej wartości pensji hostessy którą zwerbowały. intratny biznes nie? warto "trochę" nakłamać dla takich pieniędzy, prawda? ponaciągać prawdę, trochę przemilczeć i gotowe, kontrakt na 3 miesiące podpisany, zwerbowana panna zadowolona bo jedzie do japoniiiii!!!!!! a werbująca bo kasę liczy. i już nie musi jeździć do japonii, zarabia dużo więcej bez tego.