Feb 06, 2007 13:51
czasie mojej niebytności netowej. Otóż nie mam internetu i dziwnie mi bez tego. Ni gadać przez komin, ni być na bierząco z wydarzeniami na Ojczyźnie. Net to zuo, ale bez niego jest jeszcze źlej. Ale póki co jakoś szyję. A właściwie egzystuję fizyczno - biologiczno - chemicznie, z przerwami na sen, jedzenie, ewentualnie ukochany serial. Byle do matury, a potem to już będzie szycie. W weekend znowu wyruszam w podróż - kierunek: 3city, cel: spotkanie forumowe. Nie mogę się doczekać. Ale zanim to nastąpi czeka mnie orka na ugorze w postaci wkuwania optyki. Nie lubię tego! Niet! Niet! Niet! Już wolę mszaki, paprotniki i nasienne.
Musze się pochwalić: drugi raz zostałam laureatką konkursu poetyckiego, im. Kaczmarskiego. Laureatką, tzn. że przynajmniej jeden z wysłanych przeze mnie wierszy został opublikowany w wydywananym przez nich konkursowym tomiku. To miłe, wiecie? W kwietniu będę jechała do Wawy...
No, kończę. Siedzę u mojej Mutterchen w USC i blokuję komputer. Ale to aktualnie jedyne miejsce, gdzie mogę korzystać z netu... BTW, mama ma u siebie na kompie DVD. W pracy! Ciekawe, po co jej, jak nawet nie używa. A ja w domu nie mam! To nie fair!
Piję: niebieskie chemiczne świństwo z witaminami