____________________________________________
P R O L O G
Tego dnia wypadała rocznica śmierci mojej matki, więc po zakupieniu stosownego wieńca poszedłem na jej grób. Moja żona, jak zwykle w tym dniu, zgodziła się nie iść i zostawić mnie swoim rozmyślaniom. Zazwyczaj lubiłem mieć ją ciągle u mego boku, jednak w takiej chwili, jak co roku zresztą, potrzebowałem samotności.
Na niewielkim cmentarzu otoczonym zielenią było zaledwie kilka osób. Kiedy już zmówiłem krótką modlitwę i wstałem z klęczek, zauważyłem na pobliskim wzniesieniu siedzącą na ławce postać. Z niewiadomych dla mnie przyczyn wydała mi się znajoma, więc z ciekawości postanowiłem podejść i się przynajmniej przywitać.
Starszy pan siedział na kamiennej ławeczce, pisząc coś w grubym notesie. Słysząc kroki podniósł wzrok. Uśmiechnął się na mój widok.
- Ach - powiedział - Pamiętam cię. Młody chłopak, który zobaczył prawdziwe oblicze Arlekina.
Popatrzyłem zdumiony, ale zaraz skojarzyłem twarz nieznajomego. Włosy wprawdzie nie były już czarne, tylko białe jak śnieg, a gładka twarz pokryła się zmarszczkami, jednak rozpoznałem człowieka, który niegdyś uratował mnie przed śmiercią, a przynajmniej poważnym uszczerbkiem na zdrowiu.
Spojrzałem na samotny grób, przy którym siedział starzec.
ERYK
- głosił napis na kamiennym nagrobku. Nie było nazwiska ani żadnej daty.
- Kim on był? - Wskazałem przedmiot mojego zainteresowania.
Starzec uśmiechnął się.
- Sztukmistrzem. Cudotwórcą. Artystą. Upiorem. Arlekinem. Możesz mu nadać wiele przydomków. Choć dla mnie był przede wszystkim Erykiem.
Arlekinem?... Nagle skojarzyłem, że jakiś czas temu - dwa lata temu? trzy? - po mieście zaczęły krążyć pogłoski o upadającym na zdrowiu właścicielu Fantazmy. Nie zwróciłem na nie wtedy specjalnej uwagi. Czyżby faktycznie umarł i leżał w tym oto grobie?
Nachyliłem się nad grobem, aby przyjrzeć się dziwnym zdobieniom na kamiennej pokrywie.
- To nuty! - wykrzyknąłem zdumiony.
- Tak. To był jego pomysł. Chyba przeczuwał, że niedługo umrze. Chciał mieć coś, co go upamiętni - Starzec westchnął. - To melodia przedstawiająca treść jego życia. Nieukończona - Uśmiechnął się smutno i dodał melacholijnie. - Może tak było najlepiej? Szczęśliwe zakończenie to po prostu zakończenie w odpowiednim momencie historii... Tak...
Zamilkliśmy. Nagle mój rozmówca spojrzał na wcześniej zapomniane notatki.
- Ja też chcę mieć coś po nim, po nas - wyznał cicho. - Spisuję wszystko, co pamiętam, zanim wspomnienia doszczętnie się rozmyją. Nie jestem już młody.
Popatrzyłem na zapisane strony z ciekawością. Dostrzegł mój wzrok.
- Nie mam komu przekazać tej historii. Jestem zbyt stary na debiut pisarski - Zaśmiał się. - Czy chciałbyś zrobić to dla mnie? Pokazać tę historię światu?
- Byłbym zaszczycony - zapewniłem.
- Dobrze. Z jakiej okazji tu dziś przyszedłeś?
- Rocznica śmierci mojej matki.
- Spotkajmy się więc w tym samym miejscu dokładnie za rok, a wtedy dam ci gotowy rękopis. A tymczasem - Sięgnął do kieszeni płaszcza - Przeczytaj to - Wręczył mi niewielką książeczkę - To początek historii spisany przez jakiegoś sprytnego reportera. Zdumiewa mnie, do ilu faktów udało mu się dotrzeć. To naprawdę interesujący dżentelmen. Powinieneś się z tym zapoznać, aby poznać właściwy początek historii.
Tak też zrobiłem. A kiedy rok później wróciłem na to samo miejsce, otrzymałem tę niezwykłą i miejscami dość odważną opowieść, którą teraz w całości tu przytaczam.
>>
Następny rozdział>>
Masterpost