Tak, mam swoją słabość do Papy (choć go lubię) i tak już pewnie zostanie, ale w tym zdaniu zawiera się cała moja bezsensowna rezygnacja, przecież nie mogło tak być! - a doskonale wiem, że było. Ja nie mam słabości do Papy, ale też tak czasami myślę. Przecież nie mogło tak być. Ale było, na złe i na dobre, bo dobre też przecież tam gdzieś było.
My, wszystkie żony Deana LOL, piękneXD Chociaż ja mam większą słabość do Sama, coś mi się zdaje...:P
Nie umiem się bać. On też w pewien sposób nie umie, przeważnie nawet nie uświadamia sobie, że jakiś strach w nim siedzi (to tak jak Dean i jego słabość). A kiedy chce się ujawnić, Sam tłumi go działaniem.
A to, co do mnie szczególnie przemówiło to wpleciona między wierszami samotność Sama. Sugerujesz Sama, który jest dark and twisted On dla mnie taki właśnie jest. Samotny, bo był z jednej strony oczkiem w głowie, kimś, kim trzeba się zająć, a z drugiej czarną owcą, bo był inny. Sam nie był typem wojownika, nie takim jak John czy Dean. On się nim stał. I a propos samotności Sama, w którymś fiku, nie pamiętam niestety, którym, znalazłam takie zdanie: loneliness is the name of the game for a Winchester man who longs not for justice but for peace. Bez względu na to, jak brat i ojciec go kochali, on czuł, że nie pasuje. A dark and twisted Sam jest bez wątpienia, oni wszyscy są. To, że poszedł do college'u i chciał studiować, nie zrobiło z niego normalnego i on już o tym wie. Pewnie wiedział odkąd trafił do Stanford, ale był zbyt uparty, żeby zrezygnować. No i całe to poczucie winy i inności, które w nim siedzi... A teraz będzie jeszcze bardziej dark and twisted, jak dowie się (i my przy okazji), czego Demon od niego chce.
W każdym razie, tak, trzecia część by się przydała. Na to mogę powiedzieć tylko tyle, że od początku widziałam tylko dwie części w tym tekście;) Poza tym, John już wtedy (w tekście) nie żył.
Ups, rozpisałam się nieźle. Od razu mówię, że nie próbuję się tłumaczyć albo coś, tylko dyskutuję nad wizją bohaterów;) A ponieważ mało mam za sobą takich dyskusji, to się rozgaduję:P
Ja nie mam słabości do Papy, ale też tak czasami myślę. Przecież nie mogło tak być. Ale było, na złe i na dobre, bo dobre też przecież tam gdzieś było.
My, wszystkie żony Deana
LOL, piękneXD Chociaż ja mam większą słabość do Sama, coś mi się zdaje...:P
Nie umiem się bać.
On też w pewien sposób nie umie, przeważnie nawet nie uświadamia sobie, że jakiś strach w nim siedzi (to tak jak Dean i jego słabość). A kiedy chce się ujawnić, Sam tłumi go działaniem.
A to, co do mnie szczególnie przemówiło to wpleciona między wierszami samotność Sama. Sugerujesz Sama, który jest dark and twisted
On dla mnie taki właśnie jest. Samotny, bo był z jednej strony oczkiem w głowie, kimś, kim trzeba się zająć, a z drugiej czarną owcą, bo był inny. Sam nie był typem wojownika, nie takim jak John czy Dean. On się nim stał. I a propos samotności Sama, w którymś fiku, nie pamiętam niestety, którym, znalazłam takie zdanie:
loneliness is the name of the game for a Winchester man who longs not for justice but for peace.
Bez względu na to, jak brat i ojciec go kochali, on czuł, że nie pasuje.
A dark and twisted Sam jest bez wątpienia, oni wszyscy są. To, że poszedł do college'u i chciał studiować, nie zrobiło z niego normalnego i on już o tym wie. Pewnie wiedział odkąd trafił do Stanford, ale był zbyt uparty, żeby zrezygnować. No i całe to poczucie winy i inności, które w nim siedzi...
A teraz będzie jeszcze bardziej dark and twisted, jak dowie się (i my przy okazji), czego Demon od niego chce.
W każdym razie, tak, trzecia część by się przydała.
Na to mogę powiedzieć tylko tyle, że od początku widziałam tylko dwie części w tym tekście;) Poza tym, John już wtedy (w tekście) nie żył.
Ups, rozpisałam się nieźle. Od razu mówię, że nie próbuję się tłumaczyć albo coś, tylko dyskutuję nad wizją bohaterów;) A ponieważ mało mam za sobą takich dyskusji, to się rozgaduję:P
Reply
Leave a comment