Dziękuję, bo tak jak pisałam wyżej - to są teksty, których się boję. I nie tylko pod względem tematyki, ale boję się napisać je źle, bo jednak - rodziny desaparecidos ciągle żyją i ciągle walczą o sprawiedliwość i mam świadomość tego, że zawsze mogłabym urazić, zakłamać, za bardzo spłycić (bo w końcu spłycam i upraszczam, ale mam nadzieję, że w jakichś granicach) temat. Nie wiem, pewnie rozumiesz, o co mi chodzi. Akurat Argentyna lat 70. to jest dla nas pełna egzotyka, ale jak pomyśleć, że to przecież problem z tej samej półki co holokaust, albo lepiej - to, co się stało z akowcami po II wojnie światowe, to wtedy staje się to bardziej jasne i oczywiste. Dlatego cieszę się i dziękuję.
A jeszcze większe wrażenie robi zapowiedź tortur, takich, o których się wie, że nadejdą. Choć czasem nie słychać trzasku łamanych ołówków. Pierwsze pół godziny filmu. Pierwsze pół godziny, gdzie bohaterowie są młodzi, niewinni w tym swoim śmiesznym buncie, naiwni, pełni wiary w siebie i jakąś bliżej nieokreśloną słuszność w życiu - i te ich drobne codzienne problemy, te romantyczne perypetie. A ja wiem, co się stanie i oglądam czekając na to, co się stanie i to mnie w tym filmie bolało najbardziej. Nie lubię patrzeć na tortury, ale tak jak mówisz, najgorsze było czekanie na nie.
A jeszcze większe wrażenie robi zapowiedź tortur, takich, o których się wie, że nadejdą. Choć czasem nie słychać trzasku łamanych ołówków.
Pierwsze pół godziny filmu. Pierwsze pół godziny, gdzie bohaterowie są młodzi, niewinni w tym swoim śmiesznym buncie, naiwni, pełni wiary w siebie i jakąś bliżej nieokreśloną słuszność w życiu - i te ich drobne codzienne problemy, te romantyczne perypetie. A ja wiem, co się stanie i oglądam czekając na to, co się stanie i to mnie w tym filmie bolało najbardziej. Nie lubię patrzeć na tortury, ale tak jak mówisz, najgorsze było czekanie na nie.
Reply
Leave a comment