W tym roku, zachecony zeszlowakacyjna wizyta na turnieju w zamku Gniew
i odbywajacym sie tam konnym turniejem rycerskim postanowilem zaliczyc dwie, jak mysle najslynniejsze imprezy tego typu w kraju czyli turniej (trzydziesty juz ktorys) na zamku golub-Dobrzyn i bitwe pod Grunwaldem. Wnioski pokontrolne z obu tych wydazen sa nastepujace: male i dobrze zorganizowane jest piekne, czyli dluga tradycja i masowosc niekoniecznie gwarantuja wysoki poziom imprezy. Szczegolnie negatywnie musze sie wypowiedziec o turnieju na zamku golubskim - syf, kila, mogila. O wszystkim niech swiadczy te oto zdjecie. Stroj do jazdy konnej, na to kolczuga z wloczki i kubraczek z herbem, i nie byl to odosobniony przypadek, nie ktorzy nawet nei mieli wloczki. Powiem szczerze az zaniemowilem z wrazenia, bo myslalem ze taka tandeta wystepuje jeszcze na jakis malych imprezkach organizowanych przez swiezo zformowane bractwa na dorobku, a nie na takiej z wieloletnia historia. Natomiast Grunwald chyba pada ofiara wlasnej popularnosci, formula - siadamy sobie wygodnie na trawce i ogladamy bitwe nie zabardzo sprawdza sie gdy widzow mamy 70 000 i wiecej, durza z nich czesc stanowia dresy/buraki a piwo leje sie gesto (niestety tylko jedynego slusznego producenta - sponsora). Co wiecej istnialy przy polu bitwy zamkniete enklawy z logiem sponsora gdzie mozna bylo cos zjesc i wypic dostepne jedynie dla vipow, reszta natomiast musiala dosc dlugo szukac miejsca gdzie mozna by cos przekasic (byly chyba ze 4 takie punky), o piciu nie wspomne po poza piwem i kwasem chlebowym nie udalo mi sie znalesc nic innego. Do samej bitwy nie ma sie o co przyczepiac, o wloczce oczywiscie nie ma juz mowy, choc dopuszczenie do walk ludzi z buzdyganami jest jak dla mnie lekkim przegieciem bo tym naprawde mozna zrobic solidna krzywde. Wielkim plusem byl ilosc straganow z najrozniejszymi akcesoriami "historycznymi", a wiec pancerzami, bronia, strojami, bizuteria, wyrobami skorzanymi i ceramiką. Niestety cale dosc pozytywne wrazenia z grunwaldu psuje publicznosc, ktora przy okazji pozostawila po sobie cale pole zaslane smieciami.... oraz fatalny dojaz, mimo ze wyjezdzalem 2 godziny po bitwie wydostanie sie z parkingu zajelo godzine! co jednak pozwolilo poobserwowac chamstwo i buractwo ludu polskiego w pelnej okazalosci. Tak wiec nastepnego roku postaram sie omijac tego typu "wielkie" wydarzenia i napewno udam sie na zamek w Gniewie, gdzie truniej wprawdzie mniejszy i nie tak slawny, ale za to uczestnicy ubrani jak na grunwaldzie, turystow mniej, pobudowane trybuny i jest gdzie kupic wode mineralna :)
Kilka zdjec z
bitwy