Jakoś mi dziwnie tak

Jul 12, 2009 20:09

Tak, tak, teraz i ja zacznę zarzucać flistę swoimi przemyśleniami, bo L4 to zło straszliwe. I pal licho, że dziś niedziela i pewnie i tak siedziałabym w domu, ale pewnie nie siedziałabym tak ciurkiem :/

A w domu pusto. Mama z Babcią zapakowały się i wyprowadziły do nowego mieszkanka, Nadziejasta u dziadków i jakoś mi dziwnie teraz. Już daaawno nie byliśmy z Piotrkiem całkiem sami w domu.
Zaczeliśmy remont. Tzn. on zaczął, a ja go dzielnie dopinguję, podtykam pod nos kawę i kanapeczki i staram się grzecznie nie wtrącać. Chociaż wczoraj nie wytrzymałam i pozrywałam sobie trochę tapet.
Wiem, że to chore, ale ja kocham remonty. Uwielbiam zrywać tapety, maziać gładzią po ścianach i malować, ale teraz to se mogę pomarzyć, bo wystarczy, że postoję dłużej niż piętnaście minut a hertzklekotu dostaję. Nie cierpię gdy moje ciało nie chce mnie słuchać, jest takie rozmemłanę i nie cierpię nie móc z nim walczyć. Gdybym jeszcze się źle czuła, ale złośliwie czuję się dobrze. Za dobrze, by usiedzieć na tyłku.
Jedyną pociechą jest to, że Pasożyt aktywnie daje o sobie znać i się przypomina. Wtedy to nie mam problemu z grzecznym siedzeniem i głaskaniem się po brzuchu. I przynajmniej mam do kogo pysk otworzyć, jak Piotrek jest w pracy. Pasożyt grzecznie mnie słucha :) Za to zwierzaki patrzą na mnie jak na idiotkę. 
Nim miesiąc dobiegnie końca, zamienię się w ześwirowaną, rozmemłaną, gadającą do siebie resztkę Kasi. Jak bum cyk cyk.
A potem trzeba będzie wrócić na łono rzeczywistości...

codzienność i ja, wynurzenia własne

Previous post Next post
Up