Kota wygląda tak:
To moja miłość absolutnai jej nie oddam, mimo że została przytargana do domu jako tymczas. Już wtedy wiedziałam, że z wydaniem będzie ciężko. Co najdziwniejsze mój Zdrowy Rozsądek, czyli Piotrek, dał mi błogosławieństwo. (Chyba tylko po to by wytrącić mi z ręki argument, że w tym całym naszym całym stadzie nie ma żadnego tak naprawdę mojego zwierzaka...).
Tak więc kota od wczoraj wieczora śmiga po domu i chowa się po kątach, jak któryś z rezydentów się pojawi na horyzoncie.
Dziś zdążyła już zwiedzić miejsca, w które reszta stada chyba w ogóle nie zaglądała, czyli np szuflady kuchenne.
Wciąż waham się nad imieniem: Duszka czy Zmorka? Chyba pozwolę jej zadecydować :)
Cichaczem przypominam o głosowaniu...
To już przedostatnia doba głosowania :) więc nie będę więcej spamować :)