Wpadki są mi chyba pisane...

Aug 16, 2009 19:29

Się popisaliśmy z Piotrusiem po prostu cudownie...
Więc tak:
Pod koniec lutego kupiliśmy dwa króliczki, po śmierci naszej poprzedniej króliczki Orki. Dwa króliczki w założeniu miały być dwoma samiczkami. W czerwcu sprawdzaliśmy (bo o pomyłkę łatwo) i dalej w założeniu były dwoma samiczkami... hehe
W na początku sierpnia Nadzieja po powrocie od babci skarży się, że Mrówka goni Gwiazdkę i nie daje jej spokoju, więc niesiona dziwnym przeczuciem, capnęłam Mrówkę i odkryłam, że jest Mrówkiem... to jeszcze ujdzie... co prawda w domu jest dwóch weterynarzy... ale on się po prostu dobrze maskował...
Myślimy sobie, że Gwiazdka ma rujkę, no to Mrówek ją goni, ale nie ma brachu tego dobrego i następnego dnia bidok wylądował na stole chirurgicznym i został odjajczony z premedytacją. Uspokojeni tak szybką z naszej strony interwencją przed nieplanowanym rozrodem w domu, zapominamy o całej sprawie.
Pojechaliśmy na łikend do Kłodzka wczoraj, dzisiaj wracamy (na szczęście bez Nadziei, bo rozpętałby się chaos...) zaglądam do klatki, a tam dwa króliki i świnka morska czyli stan się zgadza. I byłoby wszystko w porządku, gdyby nie trzy dodatkowe, łyse i ślepe, gratisy w rogu klatki. Szczuropaskudniki. Mrówek, świnia, nie dość, że nas zwodził ze swoją płcią, to potem drań jeszcze zdążył zapylić gdzieś po tajniaku Gwiazdkę, a teraz niewinnie na mnie zerka zza prętów klatki...

Jeszcze nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony po prostu mam ochotę się rypnąc porządnie w łeb za swój idiotyzm, ale z drugiej te szczuropaskudniki są tak paskudne, że aż piękne. A jak będą już miały futerko to będą piękniejsze jeszcze pewnie.

codzienność i ja, wpadki, zwierzaki

Previous post Next post
Up