Radzę sobie coraz lepiej. Mam wrażenie, że zmienił się mój sposób postrzegania świata. Nauczyłam się przede wszystkim inaczej myśleć. Nadal nie potrafię pozbyć się kulki w gardle, która pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie przywołana przez wspomnienia. I nadal noszę w kieszeni garść nadziei. Chcę ją mieć. Nie wiem czy będę chciała za miesiąc czy dwa. Na razie... po prostu potrzebuję.
Narkotyzuję się muzyką. Kiedy tylko mogę słucham i się w niej zatapiam. Zarówno w starych kawałkach jak i nowych, których do tej pory nie znałam... ale poznaje i powoli się w nich zakochuję. Niezwykłe uczucie.
W tym tygodniu byłam na wycieczce szkoleniowej w Kielcach. Tokarnia urzeka spokojem i magią przeszłości. Biblioteka Wojewódzka rzuca na kolana. Wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, przesympatyczny dyrektor i atmosfera książkowego peace&love w każdym z pomieszczeń :) Rozczarowała mnie za to główna ulica, gdzie z Iwoną bezskutecznie próbowałyśmy znaleźć jakąś knajpkę. To nie Piotrkowska, gdzie pub na pubie... Na szczęście los się uśmiechnął i trafiłyśmy na Azteca, którego polecam wszystkim, którzy się tam kiedyś znajdą. Dobre jedzonko i niedrogie piwko :) Kiedyś tam wrócę. Może na wiosnę ? Nie zdawałam sobie sprawy jak silnie potrzebuję gór... dopóki ich nie zobaczyłam. Kurcze, one naprawdę mają jesienią takie kolory jak na pocztówkach...
![](http://pics.livejournal.com/just_a_flower/pic/000072dt/s320x240)
PS 1 - Bardzo, bardzo dziękuję Ci
margola za ostatni komentarz. To mi naprawdę pomogło.
PS 2 -
Facebook strasznie uzależnia. Uważajcie ;)