Wolność '89 [M][Tom/Bill]

Jan 03, 2010 22:03

TYTUŁ: Wolność 89
MAIN PARING: Bill/Tom
GATUNEK: obyczajowy, romans
TYP: one-shot
OD LAT: 16+
OSTRZEŻENIA: twincest
NOTKA AUTORSKA: Po przeczytaniu angielskich ficków dostałam weny ^^

Francja - to ona była celem ich podróży. Tom od dwóch tygodni poszukiwał informacji, gdzie mogliby się zatrzymać i kiedy dowiedział się, że właśnie w tym państwie akceptują związki kazirodcze, postanowił w nim zamieszkać, pomimo, że oboje nienawidzą wręcz języka francuskiego, którym jednak będą musieli się posługiwać na co dzień. Z jednej strony się zdziwił, że o tym nie wiedział, ale po niedługim czasie przypomniał sobie, że gdy byli młodsi to na lekcji historii nauczycielka powiedziała im jako ciekawostkę informację, że od rewolucji francuskiej partnerstwo ojca z córką, siostry z bratem nie jest odstępstwem od normy. Nie mógł doczekać się aż powie to bratu. Mimo, że homoseksualizm jest tam nadal odbierany jako coś dziwnego i nienormalnego, to mimo wszystko było to dużym krokiem do przodu. Bez chwili zastanawiania kupili mały domek na przedmieściach pewnego miasta. Ich własny, mały świat.

Tom rozmyślał o tym wszystkim, kiedy nagle usłyszał niespokojny ruch od strony fotela pasażera. Zerknął na Billa posyłając mu uspokajający uśmiech. Zwinięty w kłębek i przykryty dużą kurtką bliźniaka, wyglądał naprawdę słodko. Tom wiedział o czym jego brat myśli, jednakże czarnowłosy musiał wyrazić swoje obawy na głos:

- Tomi, powiedz mi, czy dobrze zrobiliśmy? - zapytał niepewnie, na co nieco starszy szybko przytaknął skinieniem głowy.

- Dobrze, Billa. Śpij, przed nami jeszcze połowa drogi - powiedziawszy to pogładził opuszkami palców policzek brata. Ten wtulił się gwałtownie w ciepłą dłoń, czując że odrobinę się uspokoił, opanował się.

Dotyk Toma zawsze kojarzył mu się z bezpieczeństwem oraz domem. I nie ważne czy aktualnie grali w Japonii, czy w Nowym Jorku - kiedy tylko czuł ciepło ciała bliźniaka, wiedział, że dom jest właśnie tutaj; przy nim. Nie liczyło się jak zareagują fani, że David będzie wściekły, a matka zszokowana. Liczyło się tylko tu i teraz. Tom niechętnie oderwał swoją dłoń od twarzy brata, po czym położył ją na kierownicy. Kierując nocą musiał przecież bardziej uważać, a jadąc z Billem tym bardziej nie mógł pozwolić sobie na głupie błędy, ponieważ mogłyby ich kosztować życie. Boże! Jak on się teraz cieszył, że nie tak dawno kupił wymarzonego Hummer’a. A tak długo się zastanawiał, czy jest on wart wydania pieniędzy. Teraz mógłby za niego zapłacić nawet dużo więcej - był ich przepustką do wolności. Do prawdziwych siebie.

Wyjechali nagle, decyzję podjęli ledwie dwa dni temu, gdy przelewali pieniądze dawnemu już właścicielowi domku. Nie chcieli się z nikim żegnać, więc podróż w nocy była im jak najbardziej na rękę. Granicę powinni przekroczyć około godziny dziesiątej, w chwili, gdy ich matka będzie prawdopodobnie czytała list. Wyjaśnili jej wszystko, to że kochają się tak długo iż nawet nie pamiętają. Przecież są bliźniakami - od pierwszych chwil są ze sobą razem i nie wyobrażają sobie, że to kiedykolwiek mogłoby się zmienić. To, że są w sobie zakochani odkryli jakiś rok temu, podczas swoich dziewiętnastych urodzinach. W osobnym pożegnaniu, o którym Bill nie wie, Tom prosił matkę by ich nie winiła, a jeżeli ma ich nienawidzić, to by nienawidziła jego, a nie młodszego z nich. Wyjaśnił jej także dlaczego wyjechali bez powiedzenia jej tego wszystkiego osobiście - przyznał się, iż bał się o Billa. Obawiał się, że ten może się załamać, pod wpływem wypowiedzianych przez ich matkę słów, ponieważ znał jej zdanie na ten temat. Był niemal pewny, że nazwie ich zboczeńcami i się ich wyrzeknie, a tego chciał bratu oszczędzić.

Zostawili także krótki list wyjaśniający dla Gustava. Geaog w sumie wszystko wiedział. W końcu to on ich nakrył i przez niego muszą teraz uciekać. A może powinni mu podziękować? Dzięki niemu zostali zmuszeni do zamieszkania razem, gdzieś daleko od tego wszystko. W sumie nawet się cieszyli. Ba! Cieszą się jak cholera.

Tom dodając gazy przypomniał sobie chwile, które zdarzyły się trochę ponad miesiąc temu.

Flashback:
Geogr siedział na fotelu w rogu pokoju czekając na Tom’a. Chciał porwać go do klubu, dawno nie pili razem, więc teraz, po koncercie nadążyła się ku temu doskonała okazja. Poza tym musieli po raz kolejny opić to, ze blondyn pozbył się swoich dredów i zrobił krótkie, ciemne warkoczyki. Uśmiechnął się w duchu słysząc pod drzwiami cichy śmiech. Jednakże nic nie przygotowało go na widok, który zobaczył tuż po chwili. Bill tyłem wchodził do pokoju potykając się o swoje nogi, popychany przez Toma. Całującego go Toma, który niedbałym ruchem zatrzasnął drzwi, co pozwoliło mu drugą ręką objąć bliźniaka i gwałtownie przycisnąć go do ściany. Czarnowłosy z równą gwałtownością oddawał pocałunki, drapiąc ostrymi paznokciami kark brata. Jęknął, gdy wargi wylądowały na jego szyi ssąc ją i przygryzając w niektórych miejscach zostawiając czerwone ślady. Ludzie nie muszą wiedzieć, kto jest przecież ich autorem, prawda? Nagle z jego ust wydostał się przerażony krzyk. Jego ręce zjechały na klatkę piersiową Toma, a dłonie wczepiły się w dużą koszulkę. Głowę oparł o ramiona bliźniaka i jąkając się, wyszeptał:

- Odwróć się…

Kiedy tylko Tom to zrobił jego oczy otworzyły się w szoku. W ich stronę, na trzęsących się nogach, zbliżał się Georg, który teraz modlił się by poczuć od nich alkohol. Rozczarowawszy się zerknął jeszcze w źrenice gitarzysty, pewny, że dojrzy tam ślady po narkotykach w postaci rozszerzonych źrenic. Jakie było jego zdumienie, gdy dotarło do niego, ze nic takiego nie miało miejsca!

- Boże, on nas widział, Tomi. Widział nas. Powie wszystkim. Tomi… - Były właściciel dredów przytulił mocno bliźniaka, gładząc uspokajająco po głowie, gdy tylko poczuł dreszcze które wstrząsnęły ciałem brata oraz usłyszał rozpaczliwy szept przeplatany ze szlochem.

- Sza, uspokój się mój mały. Będzie dobrze. Porozmawiamy z nim - szepcąc to do ucha przytulił go jeszcze mocniej.

Wiedział, że w tym momencie powinien bardzo delikatnie postąpić oraz uważać by Bill nie wpadł w histerię. Sam był przerażony, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że musi zachować zimną krew. Odkrycie - to coś czego Bill obawiał się najbardziej. Tom, dalej zakrywając swoim ciałem brata, tak jakby chciał go ochronić przed każdym problem, odwrócił delikatnie głowę w stronę basisty. Jego wzrok wyrażał całą wściekłość, którą w tej chwili odczuwał gitarzysta. Jak ktoś mógł skrzywić jego bliźniaka? Jak śmiał?!

- Georg, kurwa, powiedz mi, kto pozwolił ci wejść do mojego pokoju, bez uprzedniego pytania mnie o pozwolenia? - Zapytał przez zaciśnięte zęby. Basista jakby nie słysząc pytana, nadal będąc w szoku, wyszeptał:

- Wy… Kazirodztwo… Zboczeńcy…To chore… - Gdy Bill to usłyszał jeszcze bardziej wtulił się w koszulę brata, chowając głowę między obejmujące go ramiona.

- Przestań! - Wrzasnął gitarzysta. - Nie znasz nas, nie osądzaj. Nikomu ani słowa, rozumiesz?

- Ale Tom, czy ty nie rozumiesz, że to jest chore?! - Widocznie długowłosy chłopak otrząsnął się już lekko i był w stanie logicznie mówić.

- Kochamy się, to nie jest chore. Dzieci z tego nie będzie - warknął denerwowany.

- Ale…

- Żadnego „ale”. - Przerwał mu stanowczo Tom, po chwili dodając już nieco łagodniejszym głosem - Georg, proszę cię. Nie mów nikomu. - Jego wargi ułożyły się w słowa „dla Billa” nie wymawiając tego głośno. Jednakże starszy musiał zapytać:

- Bill, czy on cię do czegoś zmusza? Szantażuje? - Nie mógł pojąć jak młodszy Kaulitz może się na to godzić! Przecież to jego brat! Bliźniak! Tymczasem Tom ciągnąc za sobą czarnowłosego usiadł na łóżku, pozwalając by Bill ułożył się wygonie na jego kolanach, po czym delikatnie ucałował go w czoło. Młodszy z nich oplótł ramieniem kark gitarzysty, a palce drugiej dłoni złączył z jego. Westchnąwszy powiedział:

- Do niczego mnie nie zmusza. Ja po prostu go kocham. - Pierwszy raz powiedzieli o tym komuś spoza swojej dwójki.

- Tak nie można!

- Georg, możemy cię prosić byś wrócił do siebie?

- Ale…

- Georg - tym razem upomniał go Bill, powodując, że basista wyszedł trzaskając drzwi. Czarnowłosy nagle zmalał i wyglądał bardziej krucho. Wtulił się w brata delikatnie szlochając. Emocje ponownie do niego wróciły, wybuchając z podwójną mocą. Że też musiał być taki emocjonalny! Cholera…

- Tomi… Powiedz, że jakoś to będzie. Powiedz.

- Coś wymyślę.

Kolejne dni były horrorem, tak jak Tom się wściekał, tak Bill uciekał przed wzrokiem basisty i innych. Czuł jakby już wszyscy dookoła nich wiedzieli o jego wzajemnych stosunkach z bratem. Basista omijał ich szerokim łukiem, nie siadając przy bliźniakach oraz z wyrazem obrzydzenia na twarzy, gdy tylko otarł się o jednego z nich. Kiedy na najbliższym koncercie usłyszał „In Die Nacht”, to nagle ta piosenka nabrała dla niego zupełnie innego znaczenia. Już mu się nie podobała. Gdy usłyszał ją to musiał zapalić. Jednakże z biegiem czasu doszedł do wniosku, że to normalne iż tak reaguje. To oni są chorzy i powinni się leczyć. Zaczął szykanować słownie Billa, ponieważ wiedział, że na Toma to nie zadziała. Ubliżał mu, kiedy tylko znaleźli się sami lub dostatecznie blisko, by tylko zainteresowany go słyszał i nikt inny; obrażał, wyzywał, a raz nawet posunął się do lubieżnego przejechania ręką po jego pośladku pytając czy Tom mu wystarcza. Nie, nie był gejem, ale wiedział, że to boli Kaulitza. Po tym incydencie przez cztery dni chodził z opuchniętą twarzą, gdy na śniadaniu, na którym nie pojawił się Bill, przy wszystkich Tom go uderzył. Bolało jak diabli, a cios był mocny, zrzucając go aż z krzesła. No tak, zapomniał, że gitarzysta ćwiczył. Kiedyś, że śmiechem przyznał się, że chce komuś zaimponować. Nie chciał zdradzić komu, lecz teraz już wiedział. Georg z bezczelnym uśmiechem zapytał wtedy:

- Co, nie zadowolił cię? - powodując tym samym, że Tom nie hamował się przed drugim ciosem. Po tym udał się w stronę wyjścia i wrócił do pokoju.

Jeszcze trzy dni i będę w domu. U matki.

End of flashback

Dalsza podróż upłynęła mu w skupieniu na jeździe. Nie chciał budzić Billa, który spał na rozłożonym fotelu, dlatego też postanowił prowadzić aż do końca, jednakże potrzebował przerw. Robił je regularnie co dwie godziny, na jakiś parkingach, na co drugim kupując kawę lub red bulla. Nie mógł sobie pozwolić na sen za kierownicą. Brata wyrwał ze snu tylko na moment okazania paszportów, około szóstej rano i następnym razem dopiero o jedenastej. Zdążył już odebrać klucze w pobliskim urzędzie miasta - umówił się tak z mężczyzną od którego kupili dom.

- Billi, jesteśmy. - Ten mruknął coś przez sen i spróbował odwrócić na bok. Jakież było jego zdziwienie, gdy napotkał pewne problemy spowodowane zapiętymi pasami. Zrobił naprawdę zdziwioną minę, wywołując tym samym rozbawiony śmiech Toma.

- Chodź już śpiąca królewno. Gotowy na nowy dzień? Nowe Życie? - Zapytał z szerokim uśmiechem starszy z bliźniaków.

- Tak - odparł krótko Bill.

- Chodź, rozpakujemy część rzeczy, reszta przyjedzie firmą kurierską. Wiesz… Co powiesz na randkę? - zapytał pomagając mu wysiąść z samochodu.

- Randkę? - Czarnowłosy musiał się upewnić czy się czasem nie przesłyszał.

- Mhm. Naszą pierwszą. Pójdziemy do kina, a później restauracji, co?

- Jasne! - Bill z entuzjazmem rzucił się bratu na szyję całując delikatnie. Kiedy weszli do domu to Tom porwał drugiego w ramiona i mocno przytulając się do jego pleców szepnął po raz pierwszy w ich nowym, własnym domu:

- Kocham cię.

- Ja ciebie też - z uśmiechem odparł czarnowłosy.

I już nie liczyło się nic. Ponieważ czując ciepło ciała brata, wiedział, że jest bezpieczny. Wiedział, że jest właśnie tutaj, gdzie jego miejsce. Przy nim.

billxtom, tokiohotel

Previous post Next post
Up