Sep 08, 2012 12:49
Okres wakacyjny obfitował w k-popie w wydarzenia, debiuty, nowości i ogólnie: wydawnictwa.Pewnie z powodu ilości coś pominę - ale to nie rzutuję. Zacznę od dwóch, a raczej - trzech 'objawień' których nie sposób nie skomentować.
T-ara i cała afera o dręczeniu jednej z wokalistek, burza w internecie i w dużej mierze - rozpirzenie przez antyfanów kariery pozostałych dziewczyn. Całą sytuacja była po prostu obrzydliwa i obserwowałam ją z zażenowaniem. Ostateczna konkluzja - nie każdy powinien bawić się w bycie gwiazdą, a jak jesteś słabego charakteru, daruj sobie na starcie, zamiast potem wchodzić w rolę rozchwianej emocjonalnie ofiary. Życzę im jak najlepiej i oby nigdy więcej podobnych akcji, zwlaszcza w momencie, gdy zespół nagrał najlepszy album w swojej karierze. Juz opisywałam "day by day" , ale muszę wspomnieć jeszcze raz o tej epce - Hue i Love Play to utwory, które były moimi prywatnymi hitami lata, oba uwielbiam, przy czym drugi z nich był nieocenioną inspiracją przy pisaniu fanfiction xD
Ale wracając do zespołu - w międzyczasie pojawiły się jakieś nowe edycje ich japonskich dokonań (nadal brzmi japonski w ich wydaniu przedziwnie) oraz nowy utwór - Sexy love. I tu chce mi się tylko śmiać, bo z jednej strony ilość 'nie lubię' na YT jest porażająca, a z drugiej utwór świeci triumfy na listach przebojów xD
PSY i Gangman style słyszeli wszyscy, co ich interesują 'hity internetu' i koreanska muzyka w jakiejkolwiek postaci, jedni kochają, inni nienawidzą, ale prawda jest taka, że jest to niezaprzeczalny ewenement i mnie osobiście raduje, że jakikolwiek koreanczyk osiaga właśnie ogólnoświatową rozpoznawalność (i bije na yt oglądalnością Justina biebera i Call me maybe xDDDD). Samą piosenkę uwielbiam, podobnie jak cały album i poprzedni album też. Nawet katastrofa w postaci wersji Gangman style z Hyuną nie psuję pozytywnego wrazenia ;D
G-Dragon i to...coś co tworzy. Nie jestem w stanie nawet określic, co to jest. One of a kind (??) było hiphopem w najnudniejszym możliwym wydaniu, a ten drugi utwor to jakaś forma balladki z glosem kastrata. Koszmar. Po prostu koszmar. Jiyong postawił Heartbreakerem poprzeczkę tak wysoko, że teraz nie sięga jej nawet stając na palcach... mam nadzieję ze kolejne jego dokonania bardziej przypadną mi do gustu i że zajęty bawieniem się w "drugiego Teddy'ego" z planowanym, nowym girlsbandem YG Family nie sprawi, iż starci swoje autorskie talenty...
A teraz - po kolei.
4minute - Love Tension - utwór jest... w porządku, ani ziębi, ani grzeje, nawet go lubię. Słaby materiał na hit gdy w podobnym czasie powstało "Sexy love".
A-Jax - hot game - boysband, którego z całą pewnością nie zapamiętam; na plus, ze nie jest to mdła balladka.
AOA - Angel's Story - "Elvis" jest chwytliwe i całkiem przyjemne, "Temptetion" moze być, "Love is only you" - nuda. Raczej przeciętny singiel i przeciętny debiut.
Attack - Plan B - tytułowy utwór GRZMOCI, zbierając wszystko, co najlepsze w koreanskim boysbandowym popie - najlepszy męski debiutancki utwór od "FACE" nuest, jednak chyba trochę zginął wśród ostatnich debiutów (?)
BAP - bardzo dobry zespół, nie zatrzymał się na jednym singlu, co się chwali ;) muzyka energetyczna, dużo basów, dobrze się tego słucha. Co prawda nie rozpoznaję członków zespołu i nie widziałam zadnego teledysku, ale jestem pozytywnie nastawiona i jednoczesnie pewna, ze nie bedzie to jeden z debiutów 2012, co zginęły jeszcze przed koncem roku ;)
Beast - "Midnight" - absoltunie nie podoba mi się ten utwór, jeden ze zdecydowanie słabszych singli Beast.
Bigstar - Bigstar - WTF!? Hot boy to jakieś techno/disco/?? rodem z vivy, klimat rapujacego murzyna w srebrnym dresie, lachonów wysmarowanych oliwką i trochę LMFAO. Nie, nie, nie...
Boa - Only one - album da się słuchać. ALe nic wiecej. Nie lubię tej wokalisti, nie zrozumiem nigd, czemu się stała popularna, nie zachwyca mnie jej głos i jej całokształt. Żeby chociaż była ładna, jak Lee Hyori, to zjarzyłabym, skąd popularność... a tymczasem Boa pozostawia mnie zawsze ze znakiem zapytania na twarzy, bo nie wiem, jak mogła stac sie tak sławna...
BOB4 - Mistery Girl - kolejny anonimowy debiut wakacyjny, ciezko mi sie odnieść... Przynajmniej nie balladka?.... ...
BTswing - Rescue101 - bardzo zły dobór muzyki na debiut, za grosz powera i 'tego czegos'
C-Clown - not alone - nie wiem, co powiedzieć o tym albumie.. nie zachwycił. Ale świetne intro... kolejny mdły troche debiut, ktoremu nie wroze wielkiej kariery.
CHAOS - 1stMINI Racer - troche kojarzy sie z BAP i NUEAST a torchę z Backstret(?) Boys i ogólnie znow nie rozpoznaję ani jednej piosenki xD ale tak letnio brzmi, może leciec sobie w tle i nie boli.
Chun ga yoon - secret garden - balladkowa katastrofa zabijająca nudą; singiel "lady" rozwala i też nie jest dobry. co to w ogóle za laska jest?...
Crayon pop - 1st mini album - baaardzo mocno promowany przed debiutem, ale widać ze na specjalistow od marketingu wydano to, co powinno bylo być wydane na dzwiekowca. Ok. Saturday night jest dosc fajne, ale po prostu brzmi jak nagrywane w garażu z użyciem keybordu dla przedszkolaków. Szkoda.
D-Unit - welcome to the business - Fajne! chwytliwe! wlaczam album i kojarzę z playlisty pierwszy utwór! :D
Evol - let me explode - babskie i silnie hiphopowe, a potem trochę swingu, akustyki w tle i rap i dalej żenska wersja BAP i disco-banjo i balladka RnB na dokładkę xDD brzmi jak 5 piosenek całkiem roznych zespolów xDDD
EXID - hippity hop - koszmarny tytuł mini albumu odzwierciedla w duzej mierze zawartość. Raczej słabe i dość cieżkostrawne. O ile pamietam, bylo bardzo mocno promowane, a brzmi troche jak plazowy pop z lat 90. Singiel z WHoz that girl był zdecydowanie lepszy.
FIESTAR - vista - kolejne promone gówno.. reklamowali to jako drugie 2ne1, wyszło badziewie z syntezatora, naprawdę nieciekawe..
Flashe - drop it - i idziemy do klubu na bounce!!! Dosć wieśniackie, ale w sumie jeszcze nie jest tak źle xD
Gstory - pinky pinky - tytuł nie daje nadziei, cos jest nie tak z wokalem, brzmi jakby dźwiękowiec dopiero uczył się obróbki i próbował osiągnąć efekt piszczącyk dziewczynek w wieku wczesnoszkolnym. O boze, wlaczylam profil tego cuda, to SĄ dziewczynki w wieku wczesnoszkolnym O___O''' jedno wielkie NIE.
Girlsday - Blue rain - proponuję producentom tego zespolu chociaz sprobowac stworzyc album, zamiast bawic sie single bez polotu.. zespol z roku istnieje, jak sądze, a jak na razie kojarze ich tylko jedną piosenkę, bo w srodku wyspiewują nazwę swojego zespołu.
GLAM - party - piosenka nudna i slaba, znow za duzo promocji, za malo... tego czegos.
KARA - pandora - całość 'moze byc' a sama "pandora".. cóż. Kolejny zespol, co zbyt dobry utwór kiedyś postawił poprzeczkę nie do przeskoczenia. Nie odbiega znacząco w dół od przeciętnych singli, ale daleko mu do STEP. Bardzo daleko. Jednak nie da się byc wymiatającym na wszelkich obszarach - nalezy pamietac, ze dziewczyny, mimo afer, zrobili w Japonii większą karierę niż SNSD i nie było chyba osoby, która nie wiedziałaby, jak wygląda taniec do Mister ;)
Kim so yeong - BLAP - NIE.
Kim so yeong - Herras - jakoś nie mogę się do tego odniesc, przeciętny singiel, jednak zasadniczo 'moze byc'. Nawet ładna balladka (2 utwór, mam tylko krzaki, nie poweim nawet co to ;))
N Yoon ji - "talk talk talk" (singiel) - niezbyt mi się podoba, ale albym Skinship całkiem ok. Jednak coś jest w tej dziewczynie, ze jakoś nie jest w stanie się wyjątkowo wybić mimo niezlych utworów.
Neon Bunny... Tak, nie żartuję, zespol tak sie nazywa i gra jakieś lekko popowo-transujące gówno z absolutnie okropnym wokalem. Masakra.
Nia - summer wink - jeden z tych zespołow co brzmią jak z czołówki anime/dramy. Nie mój styl. A balladki wieją nudą...
Miałam dziś zamiar przejrzeć do końca nowości, ale - nie ejstem w stanie wykrzesać z siebie więcej. Za dużo debiutów. Za dużo ZŁYCH debiutów. Debiutów bez polotu. Odgrzewania kotletów. Mdłości. Nieprzyjemne wrażenie, że produkcja zespołów jest na ilość a nie na jakość, co... cóż. Słychać. Oczywiście czasem zabłyśnie perła, ale jakoś te perły lśnią raczej w utytułowanych już, znanych zespołach, co coś sobą prezentują i wytwórni opłaca się przysiąść i poświęcic troche wiecej czasu przed rzuceniem na rynek chłamu, stać też na dźwiękowców co zakryją wokalne/muzyczne braki samego utworu i całość nawet jak nie rzuca na kolana to jakoś brzmi.
Debiutanci czesto nie brzmią w ogóle. Współczuję trochę tym młodym ludziom... ale nikt nie mówił że życie w girls/boysbandzie jest proste i że to TWOJ zespoł stanie się drugim SNSD czy Big Bangiem.
music,
recenzja