Wykańczając dziś korektę i dodatkowo szukając w internetowym morzu przepisów czegoś co miałabym ochotę zjeść na kolację, odkryłam wyśmienity sposób na jednoczesne ćwiczenie mięśni nóg i zabawę z kotem, który natrętnie domaga się uwagi. Wbrew pozorom nie chodzi tu o kopanie futrzaka, tylko o robienie mu "huśtawki". Ty masz spokój, kot zabawę, a dodatkowo tracisz kalorie! (który to ubytek, niestety, uzupełnisz z naddatkiem jedząc na kolację spaghetti bolognese z parmezanem...)
...czyż kociak nie wygląda na uszczęśliwionego nową zabawą? ;-)