Fandom: Siewca Wiatry/Zbieracz Burz - M.L. Kossakowska
Cykl: Jego Droga do Zatracenia
Osoba: Lucyfer, Samael
Czas: przed zawiązaniem spisku archaniołów przeciw Jaldabaotowi
Uwagi: Już dawno nic nie napisałam do Siewcowych klimatów, toteż mogłam wypaść z wprawy, za co z góry przepraszam. Tekst od kilku(nastu?) miesięcy czekał na dokończenie, a
(
Read more... )
To jak z chrzestnymi w życiu :D
Taa; czasem wręcz fajnie było poczytać ta krytykę dla śmiechu :D Też się zgadzam, że nie była to seria dla bardzo młodych osób, ale jednak powiedzmy, że "młodsza młodzież" wg mnie powinna zacząć się stykać z literaturą, która nie jest takim stereotypowym podziałem na dobrzy (piękni) i źli (brzydcy). Toteż miałam wrażenie, że czasem ta krytyka była paniką dorosłych, aniżeli czymś konstruktywnym.
Hm, ja mam o tyle dużo szczęścia, że nie spotkałam się z aż tak wieloma (/poważnymi) krzywdami. Jasne, byli ludzie podli na mej drodze, ale kto ich nie spotyka? Czy ja wiem, czy takie stereotypowe? Faceci też tak działają. No ale, zawsze to będzie zależeć od konkretnej osoby. Są tacy, co nikomu nie zrobią krzywdy i tacy, którzy jak tylko zrozumieją, że to działa, będą tak cisnąć do końca życia. To współczuję takich doświadczeń...
O, to też niezrozumiałe dla mnie :(
Taa. A najczęściej tacy goście - przy najmniej tych co spotykałam - chcą głównie pogadać, lub wysępić grosza na piwo. A z młodymi to może być wszystko :(
Reply
W sumie racja... chrzestnego widuję może z raz w roku, a chrzestna mieszka za granicą i właściwie nie mam z nią kontaktu. Cóż, może nie należy się więc czepiać postaci chrzestnej-wróżki xDDD
Też fakt xD Myślę że młodziez w ogóle powinna się spotykać z jakąkolwiek pozalekturową literaturą, która coś sobą niesie, a tymczasem zazwyczaj jak już coś czytają, to te wszystkie wampiryczne, kretynskie sagi. Za pozytyw można tylko uznać, że ostatnio wiele popularnych książek zekranizowano na tyle widowiskowo, że (przynajmniej czasami) ludzie sięgają po oryginał - choćby ta cała Gra o tron (nie wiedziałam ani jednego odcinka, znam tylko z opowiesci xD), którą podobno gimnazjalno-licealna młodzież uwielbia ;)
Właśnie - przynajmniej z moich doświadczeń - faceci nie działają w taki skrycie perfidny sposób, nie bywają obłudni i fałszywi i hm... ciężko mi sobie wyobrazić, że jakikolwiek znany mi facet mógłby mnie psychicznie zranić. Niektórzy, takie dominująco-krzyczące jednostki, mogą mnie przerażać, ale przed nimi jednak jestem w stanie prędzej sie bronić na płaszczyźnie emocjonalnej, bo są prostszej konstrukcji i wystarczy nie wchodzić im w drogę, by nie oberwać ;) Z kobietami miałam w każdej pracy różne starcia, bo bardzo często wykorzystują swoją pozycję zawodową by gnoić dziewczyny na niższych stanowiskach. Oczywiście faceci też to potrafią niby robić, ale muszą jakby...bardziej uważać w tej kwestii, bo gdy przesadzą, bardzo łatwo o oskarżenie o molestowanie czy mobing i chyba zdają sobie z tego sprawę (przynajmniej w korporacjach, bo domyślam się, że w małych firmach, zwłaszcza na zadupiach, może być znacznie gorzej). Kobieta musiałaby sie naprawdę napracować, by dało się to podciągnąć pod jakiegoś rodzaju napastowanie w miejscu pracy (żeby nie było - też trafiłam na taką sukę, była postrachem całej firmy i każda kolejna sekretarka zakładała jej sprawę w sądzie albo uciekała z pracy z dnia na dzień bez słowa; dzięki bogu, akurat z tą wariatką nie miałam zależności służbowych xD).
Jeszcze co do okrucieństwa kobiet, to też mi się przypominają czasy podstawówki i gimnazjum, gdzie chłopcy byli dla mnie właściwie anonimowym, niegroźnym tłem, a dziewczyny stanowiły elity i rozdzielały układy sił, to całe budowanie własnej pozycji plotkami i ogólnie blaaaah. Jako dziecko jeszcze się czasem wplątywałam w takie układy, ale na szczęscie zbyt jestem upośledzona społecznie, by się w tym odnajdować i by mnie to wkręciło jakoś poważniej xD
Dokładnie. Niby parę razy jakiś menel-dziadek zachowywał się nieco agresywnie, ale i tak nie budził we mnie lęku jak nawet niewielka grupka podminowanych dresów.
Reply
Komunia sama w sobie mi nie przeszkadza, to późniejszy obiadek rodzinny mnie drażni xDDD
Ja swojego chrzestnego ostatni raz widziałam na swojej komunii, z chrzestną jest tak, że co jakiś czas mam kontakt, potem w ogóle i tak fazowo. Nie to, że jakoś mi zależy na takich kontaktach...
xD
To chyba głównie dziewczyny czytają (takie, czy w ogóle) książki. Chociaż jak ktoś jest fanem gier/Star Wars/czegokolwiek co wnikło w pop kulturę, jest jeszcze nadzieja, że cokolwiek zaczną czytać xD
Tyle, co przeczytałam gry o Tron, to mogę powiedzieć, że ciekawy cykl. Ale jakoś wypadłam z rytmu wydarzeń xD
Wow, co to za kobieta musiała być O__o Brrr, obym nigdy takiej nie spotkała ^^
Mnie na szczęście też nie kręciło takie dziwne coś. W podstawówce zawsze mnie rozwalały związki, gdzie ciągle były ploty o popularnych dzieciach, co są ze sobą. Te niby wielkie miłości, etc. Dla mnie było to śmieszne. Z drugiej strony, zawsze jakoś odstawałam od norm społecznych panujących w podstawówkach i gimnazjach :)
Taaa :(
Reply
Dla mnie własnie najgorsza część to wszelkie kościelne obrządki, po prostu mnie nudzą i męczą jednocześnie ;)
Moi chrześni są w porządku, tylko że odległość i brak czasu na utrzymywanie wszystkich relacji rozluźniają takie kontakty i to w sumie niczyja wina. Cieszę się tylko, że moimi chrzestnymi są osoby z rodziny a nie koledzy - znajomości mają tendencję się rozpadać (z rodziną musi dojść do ekstremów by przestac z kims rozmawiać) - i potem przy okazji jak np. ślub dochodzi do dość krępujących sytuacji z zapraszaniem kogoś obcego praktycznie dla wszytskich obecnych. Moja kuzynka tak miała i tylko się nawkurzała ze niby 'musi' zaprosić chrzestnego, bo 'wypada'. Ja tam bym nie zapraszała, ale ja to ja i bezsensowne konwenanse mam gdzieś ;p
Nie wydaje mi się, żeby fani gier (jakichkolwiek) jakoś szczególnie interesowali się czytaniem xD Z trendów jakie obserwuję na necie, najwięcej dają wlasnie ekranizacje róznych książek.. ale powiem szczerze, że nastolatki wydają mi się ludzmi z tak inneog świata, że czasem mam wątpliwości, czy dobrze odczytuję pewne kwestie z nimi związane ;)
Była... straszna. Po prostu straszna. I, zabawne, u niej rolę odgrywal tylko charakter, bo była niska, drobna i 'po twarzy' wcale nie wydawala się jakaś przerażająca, dopóki się do nie zbliżyło - generalnie nie miała fizjonomii która by mogła przytłaczać i straszyć, a i tak wystarczyło jedno spojrzenie, by mroziła swoją aurą. W sumie to akurat ciekawe zjawisko, bo niewiele jest ludzi którzy mają aż tak silną negatywną charyzmę xD
Ja odstawałam od norm przez cały okres nauki i teraz też odstaję xD Po prostu nie czuję grupowych dynamik i dlatego nawet nie próbuję się w nie wkręcać ;)
Reply
Wszystko da się przeżyć... ponoć xD
Taa, takie sytuacje są dla mnie kosmiczne. Przechodziłam to przy ślubie siostry, kogo trzeba zaprosić, a kogo tylko ewentualnie powiadomić. Tak się cieszę, że mnie to nie czeka raczej xD Swoją chrzestną bym na pewno zaprosiła, a chrzestnego chyba tylko z nadzieją, że nie przyjdzie i tak xDDD
Akurat fani Star Wars, którzy grają też chętnie sięgają po książki. Choć może to bardziej nie "gracze-gracze" a właśnie "fani SW" są tym zmotywowani. Oj tak, inny świat jak mało który xD Ale lepiej by czytali to coś, niż nic (ok, może ja się nie powinnam wypowiadać, bo ostatnio czytam bardzo mało ^^).
Huh, jak to charakter i wygląd mogą nie iść w parze xD
Haha, to podobnie jak ja. Choć lubię nawet obserwować grupowe dynamiki, ale z bezpiecznej odległości i z patyczkiem w dłoni, by móc się "obronić" przed tym jak zacznie mi "zagrażać" xDDD
Reply
Dla mnie też.. rozumiem jeszcze z tym zapraszaniem kwestie rodziny, gdzie z kimśtam się jest w średnich kontaktach albo też ich nie utrzymuje i może ciężko czasem ustalić "granicę" kogo się zaprasza a kogo nie - zwlaszcza jak rodzina jest bardzo duża, a nie chce sie (lub nie ma się kasy) na 200-osobowe wesele i trzeba odrzucić połowę czy wiecej osob. Natomiast znajomi (w tym niespokrewnieni chrześni z ktorymi rodzice nie utrzymują kontaktu od 20 lat) to już wolna wola. Przy cyzm wiem też, ze gdy za wesele płacą rodzice, to mogą powstać konflikty, jeśli oni kogoś chcą zaprosić, a młodzi niekoniecznie. I tak dalej. W sumie pod tym względem już współczuję mojej siostrze jak za ten rok-dwa zabiorą się z narzeczonym do planowania ślubu ;)) Mnie też to raczej nie czeka, chociaż ostatnio mnie trochę hm... gnębią związkowe kwestie. Kumpel z którym się fajnie piło się mną zainteresował bardziej niż bym chciała i o, problemów i rozterek mi tym narobił tylko xDDD
To fakt, mocne tkwienie w jakimś fandomie czasem niejako 'zmusza' do czytania. A myślę że lepiej czytać cokolwiek, nawet mało ambitne fanfiction niż stawać się wtórnym analfabetą xDDDD
Ano ;) Nie to żeby ona wyglądała na miłą, bo była juz starsza a często odczuwana złość odbija się na mimice i ukladzie zmarszczek, ale tez nie mozna bylo powiedzieć ze wyglada na sadystyczną wariatkę xD
Wiesz? Mam dokładnie tak samo, zwłaszcza z tym patykiem:D
Reply
Najgorsze jest to, że młodzi co nie utrzymują tych kontaktów - jeśli już zapraszają - to głównie z powodu starszych osób ze swej rodziny, która pewnie jakoś tam jeszcze ma kontakt. A sytuacje, gdzie to rodzice organizują wesele to już masakra. Mój wujek (który bardziej jest dla mnie jak brat/kuzyn niż faktyczny wujek) tak miał. Jego teściowe sobie wymyślili dość sporą imprezę rodzinną (bo mieszkali w mniejszej miejscowości/wiosce i niby tak wypadało?) - głupio mieć tak narzucone, heh. Powodzenia dla twojej siostry w tych sprawach; na pewno się przyda xDDD
To współczuję ^^
xDDD
Reply
Na szczęscie - u niej to jeszcze raczej spooro czasu ;)) Czego się trochę obawiam, to że będzie chciała mnie ubrać w świadkowanie na slubie kościelnym i zrobi się problem - nie ma mowy o farsie ze spowiedzią i komunią, a nie chcę wojenek z ksiedzem, rodziną i całym światem :/
Reply
Taa, też jestem tego zdania. No, ale na szczęście ślub to nie mój problem i nie zapowiada się nim być na najbliższe... życie xD
Uuu, to może być ciężki bój. W każdym razie powodzenia, będzie wiele do załatwiania xDDD
Reply
Haha u mnie tak samo raczej xD Czasem mam jakieś fantazje komediowe na ten temat - gdy w rozmowach pojawiają się kwestie ślubne, weselne i tym podobne - ale to absurdalne strzępki o prawdopodobieństwie jak wyprawa w kosmos xD
Na szczęście to odległe jeszcze czasy ^^
W ogóle - własnie czytałam nowy odcinek mangi CT... i obawiam się, że przerażający pomysł, o którym wspominałaś (Tsuabasa strzela decydującą bramkę, Sanae rodzi ;)) może się okazać za parę chapterów prawdą x_x'''
Reply
Przynajmniej jest się z czego pośmiać xDDD
:)
Brr, obyśmy się myliły xD Przy Kojiro i chorej mamie taka "mistyczna" relacja gol/zwycięstwo i obudzenie się jego mamy było ok, bo jemu od zawsze w sumie towarzyszył taki dość symboliczny wątek. Jeszcze może Sanae będzie oglądać mecz podczas porodu? xD
Reply
Leave a comment