Fandom: Siewca Wiatry/Zbieracz Burz - M.L. Kossakowska
Cykl: Jego Droga do Zatracenia
Osoba: Lucyfer, Samael
Czas: przed zawiązaniem spisku archaniołów przeciw Jaldabaotowi
Uwagi: Już dawno nic nie napisałam do Siewcowych klimatów, toteż mogłam wypaść z wprawy, za co z góry przepraszam. Tekst od kilku(nastu?) miesięcy czekał na dokończenie, a
(
Read more... )
Ciekawy, jak w ogóle wszystko co związane z psychologią osobowości i psychologią zaburzeń:D
Mam wrażenie, że każdy, kto tak właśnie bajek broni - sam jest ich 'ofiarą'. Spojrzenie z zewnątrz i analiza tych historii z perspektywy dorosłego, nieskażonego człowieka dość szybko ukazuje wszystko, o czym mowa w tym wywiadzie. I masz rację, ludzie na słowo słowo 'feministka' mają przed oczami brzydkiego babochłopa bojkotującego maszynkę do golenia a 'gender' to dla nich zmuszanie dzieci do przebierania się za płeć przeciwną ;) Jednoznaczne zło, zło, zło oraz bluźniercza walka z jedyną słuszną prawdą, bogiem, rodziną i całym wszechświatem. Masakra. (tak w temacie, miałam ostatnio przeprawę z babcią i ciotką trochę w tych właśnie klimatach 'roli kobiety' stereotypów i czekania na księcia; oznajmiły mi zgodnie, że powinnam jak najszybciej złapać jakiegoś faceta i usidlić, bo przecież, omg! jak moja siostra się zaręczyła, to ja to już na pewno zostanę starą panną i jakże to tak może być?!. Koszmar x_x;;)
Też racja xD
Bo jednak interesujące postaci są zazwyczaj przynajmniej na tyle doświadczone przez los lub skrzywione, by nie chcieć ich całokształtu ;))
Ja pewnie jednak na jego miejscu bym się wypięła na te akcje co na niego zsyłali dawni przyjaciele, Michała wyrzuciłabym na zbity pysk jak przyszeł z pomysłem z Apolyonem, a w momencie gdy przyszła informacja o odejściu Jasności też starałabym się odciąć..albo kazać Asmodeuszowi stanąć na głowie i myśleć, jak to wykorzystac do własnych celów ;) Wiem, że Lampka miał sentymenty, ale to dla mnie niezrozumiałe, że wciąż czuł jakiekolwiek zobowiązania wobec archaniołów. Niby chwalebne, ale takie.. niepraktyczne... ;)
Reply
Mnie ostatnio wkurza (np na przykładzie Darth Vadera/Anakina Skywalkera), kiedy wiem, że on powinien mieć charyzmę, a autorzy i tak jakoś go schrzanią w przedstawieniu :( To chyba nawet gorsze niż kiedy autor próbuje na siłę stworzyć "urok"/wielkość postaci...
Prawda :D
Ja pamiętam, że chociaż lubiłam bajki, niektóre rzeczy nigdy mi się nie podobały. Poza motywem wilk=zło, wkurzało mnie właśnie czekanie na księcia z bajki choćby (a w przypadku kapturka, czemu wilk zginął xD) Może to ja byłam takim porytym dzieciakiem od zawsze xD Choć z drugiej strony, nie było bajek z kobiecą, aktywną postacią? Królowa Śniegu, czy Jaś i Małgosia? Ciekawe też jak bajki wpierw dla dorosłych przeszły na młodsze pokolenie.
Mnie to zadziwia, bo feminizm - w takim idealnym założeniu (a przynajmniej tak rozumiem) to ogólna "walka" o prawa kobiet i mężczyzn jednocześnie, którzy są tak samo prześladowani (w tym odmiennych orientacji), etc. A tak wielu ludzi podchodzi do tego, jakby te kobiety (i mężczyźni) chcieli podbić świat i pozabijać facetów wszystkich. Na serio, skąd to się wzięło? Czy chodzi o samą nazwę, feminizm? Meh xD
Współczuję. Mi już dawno rodzina dała spokój odnośnie zamążpójścia czy w ogóle związku. Chociaż czasem zdarzały się sytuacje gdy ktoś (zwłaszcza rodzina mojej przyjaciółki najlepszej) sądzili, że może jestem lesbijką czy coś. Huh. Jakby to było takie dziwne, że nie wszyscy ludzie są zainteresowani kontaktami z ludźmi...
:D
W sumie. Albo są psychopatami :D
To wywalenie Michała/archaniołów z Głębi byłoby cudownym widokiem :D
Myślę, że to już nie sentyment do archaniołów, a raczej sympatia dla świata. Haha, wyobraź sobie, jak szybko by rządy "cudownego" Gabriela sknociłyby się bez Lampki xDDD
Reply
Mnie też klimaty księżniczkowe zupełnie nie pociągały, w żadnej postaci :/ z bajek typowych lubiłam chyba tylko czerwonego kapturka, reszta z tych popularnych byla mi obojetna, a wielu nie znosilam - sinobrody to byl dla mnie horror, piekna i bestia mnie odrzucala. Kobiece aktywne postaci to niestety byly wlasnie jakieś zle królewe/zle siostry, raczej słaby motyw, sugerujący trohcę, że jak kobieta jest dominująca i ma ambicje, to jest automatycznie zła. Jaś i Małgosia to z kolei bajka której jakoś kompletnie nie pamiętam z dziecinstwa, chyba za nią nie przepadalam ;)
W ogólnym założeniu feminizm mial dawać kobietom te same szanse co facetom - bez drugiego dna i jakichś wydumanych postulatów i bez czegokolwiek poza wlasnie 'prawami kobiet'. Przy czym z czasem przybrał ekstremalne formy i niestety czasem wojujące feministki psują opinię każdej kobiecie, która przez liberalne stwierdzenia o równości płci za feministkę 'tradycyjną' się uważa. Najbardziej mnie boli, gdy same kobiety są gorącymi przeciwniczkami feminizmu, jakby nie rozumiały ze to dzięki temu ruchowi mają prawa wyborcze, mogą o sobie samostanowić czy nawet pracować na tych samych stanowiskach co faceci. Obecnie wojenki feministek - prawa do aborcji (akurat jestem w 100% za), równość płac, parytety.... to już znaczne wykroczenie poza pierwotne cele, bo stopniowo zaczynają one żądać WIĘKSZYCH a nie RÓWNYCH praw (coś jak czarnoskórzy w Stanach, dłuższy temat, mało mnie kręci, wiec nie będę się rozwijać ;) przy czym opd wielu znajomych/rodziny tam mieszkających słyszałam już do jakich absurdów dochodzi na tle niby-to-rasistowskim). Te ppierowtne cele są już zasadniczo osiągnięte i w duzej mierze winą samych kobiet bywa, że wtłaczają się w 'nierówne płciowo' układy i dają wykorzystywać ekonomicznie - facetom, rodzinom i całemu społeczeństwu. No ale mnie to akurat nie dotyczy ;)
Mnie raczej nie męczyli do tej pory, ale zdają się chcieć zacząć. Odmienna orientacja nie wyszła jeszcze w toku ich rozmyślań, raczej widzą we mnie wojującą singielkę z absurdalnymi wymaganiami co do facetów (kretynski pomysł). U mnie to może nie brak zainteresowania sam w sobie, ale brak zainteresowania spowodowany wprost przez zaszłości związkowe... o których zdecydowana większość rodziny nie wie i się nie dowie.
Oj tak :DD szkoda, że raczej się nigdy nie stanie ;)
Różnie by mogło być, myślę ze osobom jak Gabriel dobrze by zrobiło gdyby musieli samodzielnie zająć się swoimi problemami. A Lampka przyjmuje rolę 'telefonu do przyjaciela' i jest zawsze ostatnią szansą, co oducza odpowiedzialności.
Reply
Ja lubiłam Sinobrodego właśnie ze względu na ten element horroru :D Kapturka też lubiłam, ale zawsze było mi żal wilka - choć słyszałam, że są wersję, w którym to dziewczynka ginie bez ratunku i takie, gdzie sama się ratuje. Lubiłam też bajkę Kot w butach i o wilku i koźlątkach oraz o dziewczynce, co miała siedmiu braci zamienionych w kruki (lub łabędzie zależnie od wersji). A tak chyba bardziej wolałam bajki opowiadane mi przez babcię (gdzie był Lucyfer i śmieszna banda diabłów, których jakaś kobitka pogoniła - to chyba było coś podobnego w stylu teatru "Igraszki z diabłem", choć znając moją babcię, część rzeczy mogła nieźle pomieszać/pozmieniać ^^). Właściwie to ciekawe, jak bajki z Zachodu mogą się różnić od takich polskich (i wschodnich) baśni w kontekście stereotypów czy spostrzegania świata.
To nawet przykre, że działająca kobieta to zła kobieta. Chyba, że jest dobrą królową, kochaną przez lud bo działa stricte charytatywnie. Meh ^^
Ja właśnie nie wiem, czy mogę się uważać za feministkę, czy nie - wychodzę z założenia, że wolę mówić o własnych poglądach, które w jakiś sprawach mogą się zgadzać z ich postulatami. Ale właśnie czuję, że osobiście raczej skłaniam się do tego, że trudno o równość, gdy to kobieta ma tak wiele na głowie, zaczynając od całych wymogów domowych i pracy, po tą cholerną ciążę na 9 miesięcy, gdy jej życie jest dyktowane przez rozwijającego się dopiero człowieka. I w tej sferze życia myślę, że im (nam, choć wątpię by mnie to spotkało) należy się więcej niż facetom ^^ Z drugiej strony chcę przede wszystkim mieć poczucie, że mój wygląd i płeć nie wpływa na życie, jakby to były jedyne kryteria oceny. I nie tylko dla mnie, ale też dla mężczyzn.
Ja ostatnio co jakiś czas trafiam na artykuły o ciągłym braku poczucia równouprawnienia dla kobiet i ogólnie ludzi z różnymi etnicznymi korzeniami. Czasami mam wrażenie, że żyjemy w cholernie dziwnym świecie. A o tym żądaniu większych praw to nie słyszałam, przepraszam, że wałkuję temat, który cię nie interesuje, ale możesz mi podać jakiś przykład? Tak z ciekawości pytam :)
To współczuję ^^ Ja już się spotkałam z tak różnymi opiniami o mnie, że chyba mało co mnie zaskoczy. Rodzice na szczęście nie drążą tego tematu, więc nawet nie wiem, co o mnie sądzą w tej sprawie.
^^
Może. Albo by wprowadził rządy pełnego terroru :D
Reply
Ja nie lubiłam pewnie dlatego, że miałam ajkieś 4 lata gdy to usłyszałam i zostałam straumatyzowana xd Zresztą sama idea tej bajki jest dość obrzydliwa, a jej przesłanie - odrzucające (gdy usłyszałam jaki jest jej psychologiczny przekaz - znienawidziłam tę pozcyję jeszcze bardziej; w Sinobrodym chodzi o relację męsko-damskie i ma uczyć dziewczynki całkowitego posłuszeństwa mężowi. Krótko mówiąc blaaah :/) To o braciach zamienionych w łabędzie pamiętam, że miała im uszyć koszule z pokrzywy i wtedy wrócili do swojej postaci, przy cyzm nie skończyła ostatniej i siódmy brat pozostał z jednym skrzydłem. Jak się zastanowię, to lubiłam Nowe szaty cesarza (chyba jedyna tradycyjna baśń którą można uznać za komediową ;)) oraz z całkowicie innej beczki - Kwiat paproci.
Przy czym takich dobrych królowych które odgrywały jakąkolwiek rolę zupełnie nie pamiętam ;)
Jest jedna ważna kwestia odnośnie równości kobiet: kiedyś MUSIAŁY rodzić dzieci, zajmować się domem i tyrać całe życie 'na dwa etaty'. Teraz nie musimy robić żadnej z tych rzeczy, możemy żyć samotnie, możemy nie chcieć dziecka i są ku temuy powszechnie dostępne środki, możemy nie godzić się na bycie pomywaczką i tworzyć partnerskie związki oparte na wspólnym i sprawieldiwym prowadzeniu domu. I to właśnie wielkie osiągnięcie feminizmu: że MOŻEMY. A że masa kobiet nie umie cyz nie chce korzystać z tego, co dają im obecne czasy i wchodzą z własnej woli w rolę kury domowej, to już ich wybór. Na wsiach jeszcze wciąż funkcjonują pewne stereotypy i to nieco inaczej (znacznie gorzej) wygląda, ale wśród moich koleżanek ze studiów czy pracy, jśli któraś dała się wrobić w układ gdzie jest służącą swojego męża i dzieci to wynika to nie z braku alternatywy a słabości charakteru i ogólnego frajerstwa ;p
Większe prawa to przede wszystkim właśnie podkreślanie "biologicznych niby to ograniczeń i powinności kobiety" i dawanie im zza nie przywilejów; przykłady, z tego co przychodzi mi do głowy jako pierwsze: wcześniejszy wiek emerytalny (byłam absolutnie ZA jego zrównaniem i sie słusznie stało że tak zrobiono, rzesza kobiet uważa że to skandal i że tak być nie powinno, chociaż średnio żyjemy 10 lat dłużej od facetów i wcześniejsza emerytura jest nieuzasadniona ani stanem zdrowotnym ani ekonomią), ciągłe wydłużanie urlopów macierzyńskich (jedyny skutek - młodym kobietom jest coraz trudniej na rynku pracy, bo to podstawowa zasada ekonomioczno-społeczno-polityczna, że zbyt duże przywileje dla pewnej grupy społecznej powoduje utrudnienie w dostaniu się do niej; w tym wypadku - dostanie etatu a nie umowy zlecenie dla dziewczyny w wieku 20-25 lat graniczy z cudem). Parytety na listach wyborczych - to już zupełny absurd, nieuzasadniony niczym, stawiający kobiety w roli politycznych niedorajd. Cały socjal i prawa dotyczące opieki nad dziećmi, które zdecydowanie faworyzują kobiety. Wszystko to sprawia, że zbyt silnie jest akcentowana zasada "sprawiedliwie nie znaczy po równo" (a stanowi ona zaprzeczenie feministycznej idei równości). Jest jedna rzecz, gdzie mam bardzo silnie mieszane uczucia, a mianowicie różnice w zarobkach na tych samych stanowiskach. Kiedyś bardzo agresywnie o to się wściekałam, ale jak widzę w swojej firmie jak pracują kobiety w wariancie matki-polki a jak faceci, to na miejscu szefa TEŻ mniej bym im płaciła, bo są po prostu gorszymi pracownikami; uderza to jednak w kobiety dla których praca jest ważna i dają tam z siebi wszystko. Ale stereotyp każe wierzyć, że będą gorsze od faceta... Natomiast główny problem, to wciąż są oczekiwania społeczne. Można je olewać i to jest spoko, ale czasem ludzie ze starszych pokoleń są w tej kwestii (niezamierzenie) okrutni, ale tego żadne ruchy feministyczne nie zmienią. Mentalności kogoś kto wychował się w innych czasach po prostu się nie naprawi.
Generalnie długi, wielowątkowy temat, bo współczesny feminizm wydaje się rozbijać na różne kwestie, niezwiązane ze sobą, a czasem przeczy on sam sobie w niektórych postulatach... moze więc nie powinno dziwić, że w feministkach się widzi sfrustrowane baby które chciałyby niestworzonych cudów na kiju xDDD
Reply
Takie przesłanie? Wow, a ja zawsze myślałam, że to przestroga by nie wychodzić za mąż za faceta po iluś tam już małżeństwach, gdzie żony znikają bez słowa xDDD
Czasem mam wrażenie, że tylko ja znam wersję o krukach-braciach ^^
A królewna Śnieżka nie była tą dobrą, opiekującą się krasnoludkami, które ją tak pokochały? Dawno nie odświeżałam sobie bajek i szczerze mówiąc, to chyba najświeższe wersje mam z Disneya w głowie ^^
Szczęśliwie nie musimy. Nie umiałabym sobie wyobrazić swego życia, bez tych swobód, które mam obecnie. Wiadomo, są pewni rzeczy związane z postrzeganiem nas przez pryzmat płci (zwłaszcza jak wspomniałaś u starszych ludzi, czego nie zmienimy), ale zdecydowanie czuć ten wybór. Czasem może jest i trudny do przebicia się przez ciągłe opinie innych co sądzą, że wiedzą, jak powinnyśmy żyć, ale jest to wykonalne i o wiele łatwiej niż kiedyś. I za to jestem wdzięczna tym wszystkim kobietom (i mężczyznom), które wywalczyły te zmiany :)
Wiek emerytalny mi nie przeszkadza (choć mam nadzieje, nie żyć tak długo ^^), więc z punktu widzenia ekonomii i potrzeb państwa, rozumiem to. Tyle, że moje lenistwo wolałoby w ogóle nie pracować, ale to inna sprawa xDDD
Myślę, że zanim wyrówna się przywileje i obowiązki wszystkich ludzi, to minie jeszcze sporo czasu. Najważniejsze, że coś się dzieje w tym kierunku. Tak samo jak z płacą za te stanowisko, uważam, że powinno się płacić za jakość pracy. Tak jak mówisz, jeśli ktoś sumiennie pracuje (czy to kobieta, czy mężczyzna), powinien mieć odpowiedni zarobek. No, ale ja nie pracuję w wielkich firmach, to nie znam realiów i mogę sobie tylko idealistycznie gdybać.
Żeby tylko to starsi ludzie byli w tych oczekiwaniach społecznych tym trudnym elementem. W oczekiwaniach i samym spostrzeganiu. To tak jak z wychodzeniem na nocny spacer. Wielka panika, że coś mi się stanie, że stresuję rodziców, etc. Jak kuzyni moi (czy ogólnie chłopacy) wybywają na całą noc, to spoko, jakoś sobie dadzą radę. Denerwuje mnie, że z jednej strony oczekuje się ode mnie samodzielności, a z drugiej uważa za osobę słabszą, wymagającej opieki (nadzoru). Ale obawiam się, że za szybko takie myślenie nie zniknie całkowicie, bo nawet wśród młodych ludzi zdarza się takie wychowanie.
Taa. Chociaż jest mi przykro, że postulaty w stylu: "chcę móc iść ulicą ubrana jak mi się podoba (skromnie, ładnie, brzydko, skąpo) i nie być zaczepiana przez jakiś napotkanych facetów, którzy gwiżdżą na ciebie, gadają jakieś seksistowskie teksty, albo aluzje do seksu, albo rzucają wyzwiskami" uważa się za niestworzone cuda na kiju...
Reply
Ja w sumie nie przykładałam jakiejś szczególnej uwagi w jakie ptaki się zmienili ;) zastanawiające, co akurat ta baśń ma przekazywać, bo zupełnie nic nie przychodzi mi do głowy.
W disneyowskiej wersji ona faktycznie sie nimi zajmowała, w oryginale o ile pamiętam - po prostu tam trafiła i z nimi zamieszkała; co do Disneya, to mam wrażenie że i tak żeńskie postaci trochę poprawiono - dostały jakiekolwiek charaktery w przeciwieństwie do oryginałów...
Myślę że teraz jest to w ogóle wykonalne, bo jeszcze kilkadziesiąt lat temu było z tym naprawdę źle; moja babcia w latach 70 wzięła rozwód, co jak na tamte czasy było ewenementem i - jak się dowiedziałam z rodzinnych opowieści - gdy się przeprowadziła z dziećmi i zamieszkała z moim przybranym dziadkiem (biologicznego nigdy nie poznałam bo umarł wiele lat przed tym jak się urodziłam) była szykanowana w całej okolicy i niemal wyklęta z lokalnej społeczności. Co to za koszmarne czasy były... Naprawdę cieszę się, że tyle się zmieniło.
Z punktu widzenia lenistwa mi też by się nie chciało xD Ale obecnie większy problem ekonomiczny to fakt, że blisko połowa ludzi w polsce pracuje w zawodach z przywilejami w postaci wcześniejszych emerytur (służby mundurowe, nauczyciele, górnicy, prokuratorzy/sędziowie.. to tylko pierwsze co mi przychodzi do głowy), nie płacąc składek a posiadając świadczenia (duchowni i zakonnicy) lub płacąc śmieszne składki (rolnicy). To rzecz jasna nierealne, ale jestem zwolenniczką zniesienia wszystkich przywilejów - bo jest multum zawodów, gdzie w pewnym wieku ludzie nie mogą już ich wykonywać (jak chodźby kierowcy zawodowi) a są pozostawieni samym sobie i muszą się przebranżawiać 'na własną rękę'. (przykłądowa sytuacja - mąż mojej koleżanki z działu był motorniczym w tramwaju, a podczas badań lekarskich okazało się, że ma niedosłuch i nie może już pracować w zawodzie; zakłady transportu miejskiego nie dały mu innego stanowisko i został bez pracy i bez większych szans na znalezienie czegokolwiek, bo nie miał żadnego innego doświadczenia, a było to parę lat temu, w samym szczycie kryzysu). I to samo powinno przynajmniej w jakimś stopniu dotyczyć wszystkich pracowników. No ale, to kolejny dłuuższy temat, gdzie mogłabym pisać całe pełne oburzenia elaboraty xDD
Dokładnie, najważneijsze, że stopniowo jest coraz lepiej. NIe trzeba tu rewolucji, tylko właśnie stopniowcych, chociaż moze czasem irytująco wolnych, zmian. Z zarobkami w dużych firmach jest różnie - akurat w mojej obecnej jest zupełnie dobrze pod tym względem, ale to akurat zasługa kierownictwa w moim departamencie; natomiast w poprzednim miejscu pracy bywały sytuacje, gdzie kobiecie odmówiono awansu tylko dlatego, że była kobietą - dotknęło to moją przyjaciółkę, która wprost usłyszała taki powód odmowy. Doprawdy, żałuję, że nie nagrała tamtej rozmowy, bo poleciałyby wówczas głowy w tej porojonej firmie.
Z tym nocnym wychodzeniem, chociaż sama to jeszcze parę lat temu robiłam - teraz sama wolę uważać. W moim wypadku tak, nocne szwendanie się po miescie po prostu nie jest bezpieczne, bo jestem niska, słaba i nie mam żadnej kondycji, tak, że w razie napadu nie miałabym ani szans się obronić ani uciec. Ale tak akurat było zawsze i to już nawet nie seksizm czy coś w tym rodzaju: nie da sę ukryć że fizycznie kobiety są w większości przypadków słabsze od facetów i przez to bardziej narażone na zaczepki degeneratów - a gwałciciele, złodzieje i mordercy istnieli od zarania dziejów i tego nic nie zmieni, jedyne co można zrobić to uważać.
Tego rodzaju chamstwo u facetów to coś, na co mam alergię absolutną, jak słowo daję, budzi się we mnie chęć mordu gdy mi się to przytrafia(przytrafiało); przy czym - i tak robi się tu coraz lepiej, z tej prostej przycyzny, że teraz kobiety są świadome swoich praw i w razie nachalnych zaczepek na przykład robotników z budowy cyz innych pracowników fizycznych kręcących się po ulicach mogą narobić wokół danej sprawy szumu pt. 'molestowanie' i nie będzie to, jak kiedyś, traktowane jak wydziwianie. I chyba też faceci (oprócz jakichś najbardziej skrajnie durnych przypadków) zaczynają to rozumieć i częściej gryzą się w język ;)
Reply
Że dobra córka/siostra ratuje wszystkich swym poświęceniem? Czy coś? Średnio pamiętam już tą bajkę, poza tym, że dziewczyna miała dzieci, które teściowa próbowała pozabijać? A może mylę bajki :D
Niby dostały, ale te bardziej klasyczne postacie są takie... do obrzydzenia dobre. Przypomniałam sobie jeszcze jedną bajkę, o złotowłosej i trzech misiach. Ale też nie mam pojęcia, co za znaczenie to by miało :D
Taa, straszne czasy :(
Ech, polskie realia ^^ Przydałoby się tu kiedyś zrobić porządek.
Byleby te zmiany szły na lepsze. No nie? Tak jej powiedzieli? O_o masakra! Aż się oburzyłam na samą myśl. Co za... ludzie!
Cóż, nie to, że uważam się za kogoś z kondycją czy siłą, ale mój stan zdrowotny nie powinien być ograniczeniem :( Wiem, że na degeneratów zawsze można trafić, ale jest to tak samo prawdopodobne w dzień, jak i w nocy. Hm, może moja chłopięca uroda jest dobrą przykrywką.... Seksizm czy nie, jest to jakaś forma ograniczenia i, nie wiem jak to nazwać, forma strachu? Kobiecie się mówi, gdzie i kiedy nie może chodzić, w co się nie ubierać i kogo unikać. Zamiast wyuczyć mężczyzn, by nie napadali na kobiety - poza zwyrodnialcami, na których nic nie podziała - myślę, że zmiana sposobu myślenia mężczyzn byłaby dobrym kierunkiem, by zapewnić innym bezpieczeństwo....albo naczytałam się za dużo książki "Paradoks Macho" i artykułów/relacji z tumblra, o różnych takich sprawach. Czasami mam ochotę potrząsnąć światem, by się opamiętał, ale wiem, że nie jestem w stanie tego zrobić :(
Chęć mordu - moje własne odczucie. Mnie strasznie wkurzają zaczepki grupki facetów, co chleją piwo pod sklepem. I dostają małpiego rozumu, bo jak są w grupie, to czują się nietykalni i cholera wie co jeszcze. Wkurza mnie to, bo są tchórzami, bo tylko tacy "atakują" pojedyncze jednostki (w moim przypadku, znacznie mniejsze i słabsze fizycznie). W takich chwilach żałuję, że nie mogę 1) skopać ich tyłków, raz a porządnie lub 2) nie jestem z policji, by ich aresztować/ukarać mandatem za picie, zakłócanie porządku, napaść słowną, i co bym tylko radę dała wymyślić ^^
Sorki, jeśli teraz będę odpisywać z opóźnieniem, na razie pracuję na poranną zmianę (od 6 do 14), toteż planuję chodzić wcześniej spać ^^
Reply
Złotowłosa? Pewnie też coś o oduczaniu dzieci wścibstwa. Nie pamiętam jednak, jak sama złotowłosa skończyła xD
Ano :/
Dokładnie tak - też byłam w szoku...
Z tym stanem fizycznym - z tym niewiele zrobię i to akurat akceptuję. Nie urosnę, a katować się na siłowni by zyskać kondycję nie mam zamiaru, celem zachowania minimum bezpieczeństwa wolę nie szlajać się po nocach w podejrzanych okolicach, bo nie mam aż takiej potrzeby na szukanie wrażeń ;))) związane swoją drogą z przerostem u mnie akurat instynktu samozachowawczego - bezpieczeństwo będzie zawsze stało wyżej niż inne kwestie, a niektóre zagrożenia po prostu zawsze będą istnieć i nie mam żadnej motywacji żeby z tym wojować.
Edukowanie mężćzyzn - i tak jest lepiej nie było (samo to że jeszcze ze 100 lat temu gwałt w sumie nie był nawet jakimś wielkim przestępstwem, obecnie jest społecznie uznawany za niewiele mniej drastyczną zbrodnię niż morderstwo), a pewna grupa degeneratów będzie istnieć zawsze; nie demonizowałabym jednak samych facetów, bo liczne przykłady z mediów pokazują, że wśród kobiet jest równie wiele jednostek okrutnych, sadystycznych i z morderczymi zapędami, z tym że one raczej nie rzucają się na ludzi na ulicach, ale w zamian za zamkniętymi drzwiami katują swoje dzieci czy terroryzują psychicznie członków rodziny.
Z tymi pijakami pod sklepem to albo się uodporniłam albo jest lepiej (albo w innych okolicach bywam ;)) bo jakoś rzadziej to widuję niż kiedyś. W Warszawie obracam się pomiędzy osiedlem nowych biurowców o spokojnymi przedmieściami - w żadnym z tych miejsc degeneracja raczej nie występuje, u siebie na rodzinnej wsi 'każdy zna każdego' i żul spod sklepu wie kto kim jest, znamy siebie nawzajem i znamy swoje rodziny, wiec nawet najgorszy menel nie jest jakimś specjalnym zagrożeniem; paradoksalnie: gorzej tam jest z takimi gówniarzami w wieku 18-22 lata, którzy niby powinni być już 'z nowego pokolenia' a zachowują się w stosunku do przypadkowych kobiet gorzej niż zaplute, śmierdzące dziady spod sklepu :///
Spoko, ja jak widzisz też mam lekkie opóznienie w odpisywaniu ;) jakoś po długim weekendzie nie mogę wrócić do właściwego trybu snu i w efekcie walczę z bezsennością i dniami gdy wyglądam i czuje się jak zombie... dopiero teraz siadłam do kompa, bo po drugiej z rzędu nocy gdzie spałam może ze dwie godziny - całe popołudnie byłam zbyt zmęczona by robić coś poza leżeniem x_x'''
Reply
Shreka lubiłam - nawet o nim ostatnio myślałam odnośnie do naszej rozmowy o bajkach xDDD
Też nie pamiętam :D
Moja okolica nie jest podejrzana i dlatego tak mnie irytuje to poczucie ograniczenia swobody. Bo nocne spacery bardzo mnie relaksują ^^
To prawda. Aż ciarki przechodzą na samą myśl, że nie tak dawno temu było zupełnie inaczej. Wrr.
Nie oszukuję się, że tylko mężczyźni są degeneratami, ale myślę, że większe szanse jest trafić na takiego "pojeba" niż na zagrażającą ci kobietę. I nie demonizuję mężczyzn jako mężczyzn, ale tylko ich imitację, którzy myślą, że jak mają męską część ciała między nogami, to są niewiadomo jak zajefajni... skąd się tacy biorą, nie mam pojęcia.
To w opiece nad dzieckiem zawsze mnie zadziwia, że organy sprawcze/media/osoby indywidualne tak często mówią o dobrze dziecka, kiedy jego zdanie jest praktycznie ignorowane. Rozumiem w miarę tendencję do myślenia, że kobieta jest lepszym rodzicem, jednak nie ma co się oszukiwać, bycie kobietą nie czyni nikogo dobrą matką, analogicznie jak z mężczyznami. Nie wiem, jak ktokolwiek mógłby chcieć znęcać się nad dzieckiem / zwierzęciem / starszą osobą :(
Najgorsze, że ludzie czasem nie potrafią (nie mogą) uciec od takiej przemocy. Albo boją się przyznać, bo obawiają się reakcji społeczeństwa (to jak mężowie psychicznie/fizycznie znęcani przez żony. Ilu takich obawia się uchodzenia za tych gorszych?). Masakra z tym światem :(
Mam podobnie. Starsi menele jakoś nie wzbudzają we mnie poczucia strachu (dobra, może czasem jest niepokój, czy to nie świr jakiś, ale to normalna rzecz spodziewać się najgorszego po obcym/pijanym). Gorzej jak widzę na swej drodze bandę nawalonej młodzieży (albo gówniarzy). Po nich nie wiadomo czego się spodziewać, albo co im nagle strzeli do głów.
Spoks. Przykro słyszeć, obyś w końcu wysypiała się normalnie :)
Ja w tym tygodniu chodzę na poranną zmianę (od 6 do 14) i coś nie umiem się wyspać, bo ciągle mam poczucie, że zaraz trzeba wstać. Za tydzień będę od 14 do 22 pracować, toteż w najbliższym miesiącu będę odpowiadać dość nieregularnie :)
Reply
Wróżki chrzestne niby były dobre, ale ich problemem było że one tak naprawdę 'nie do konca istniały' - pojawiały się na chwilę, w blasku chwały, ale generalnie ich nie było gdy były potrzebne.
Było coś takiego z Rowling, ale w ogóle Harry Potter był oskarżany o różne cuda, łącznie z promowaniem satanizmu, więc krytyka tej serii to dla mnie raczej jakieś fantyczne zabobony xDD Faktem jest, że nie uważam, by cała seria była odpowiednia dla naprawdę malych dzieci, bo jednak jest tam zbyt wiele brutalnych czy psychologicznie strasznych kwestii. Dałabym rating 10+, a od częsci czwartej nawet 13+.
:)
W sumie gdybym faktycznie chciała gdzieś chodzić, to nie byłoby takiej siły na niebie i ziemi która by mnie powstrzymała ;) jestem pełnoletnia i usamodzielniona, nie ma osób, które miałyby prawo mi czegokolwiek zabraniać albo nawet sugerować że 'nie powinnam'. To zresztą chyba jeden z głównych powodów mojego niezwiązkowego usposobienia ;)
Fizycznie fakt, łatwiej doznać krzywd od faceta-degenerata, ale spośród osób które mnie w zyciu skrzywdziły albo potraktowały strasznie - na płaszczyźnie psychicznej i doprowadzając na granicę traumy - nie ma ani jednego, za to kobiet jest... wiele. Bo psychicznie kobiety są po prostu silniejsze i z tej siły lepiej potrafią korzystać by kogoś zgnoić, a powody są tu najróżniejsze. Te całe plotkarskie zagrania, podkopywanie pod kimś dołków, perfidia, hipokryzja - stereotypowo damskie zagrywki, w których ja z moim męskim mózgiem kompletnie się nie odnajduję, wiec idealnym jestem celem ;)
Skąd się bierze potrzeba znęcania jeszcze jestem w stanie zrozumieć, jakoś wniknąć w umysł 'krzywdziciela' i na logikę rozpoznać ciąg motywacji, lecz nie ogarniam innej rzeczy - jak, mając sprawny mózg i jakieśtam sumienie, znając swoje sadystyczne skrzywienie, można dopuszczać do jego rozwijania się... bo nie wierzę po prostu, że osoba która nie jest prawdziwie zaburzona może nie móc kontrolować takich zapędów...
Ano niestety... ale to kolejna rzecz która istniała od zawsze i raczej też nigdy nie zaniknie we wszelkich społeczeństwach.
Zwłaszcza że stary menel, jak nie jest ewidentym świrem, może być co najwyżej pijany, a da się z pewną dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, co robi z człowiekiem alkohol, natomiast młodzież która faszeruje się prochami/dopalaczami i popija to płynną trucizną w postaci redbulla z wódką dostaje czasem istnej szajby i to właśnie najgroźniejsze.. rozmawiałam czasem ze znajomymi czy kuzynostwem, którzy na pewnym etapie życia wkręcili się w takie towarzystwo i gdy słysze niektóre historie, wlos jeży mi się na głowie.
Reply
To jak z chrzestnymi w życiu :D
Taa; czasem wręcz fajnie było poczytać ta krytykę dla śmiechu :D Też się zgadzam, że nie była to seria dla bardzo młodych osób, ale jednak powiedzmy, że "młodsza młodzież" wg mnie powinna zacząć się stykać z literaturą, która nie jest takim stereotypowym podziałem na dobrzy (piękni) i źli (brzydcy). Toteż miałam wrażenie, że czasem ta krytyka była paniką dorosłych, aniżeli czymś konstruktywnym.
Hm, ja mam o tyle dużo szczęścia, że nie spotkałam się z aż tak wieloma (/poważnymi) krzywdami. Jasne, byli ludzie podli na mej drodze, ale kto ich nie spotyka? Czy ja wiem, czy takie stereotypowe? Faceci też tak działają. No ale, zawsze to będzie zależeć od konkretnej osoby. Są tacy, co nikomu nie zrobią krzywdy i tacy, którzy jak tylko zrozumieją, że to działa, będą tak cisnąć do końca życia. To współczuję takich doświadczeń...
O, to też niezrozumiałe dla mnie :(
Taa. A najczęściej tacy goście - przy najmniej tych co spotykałam - chcą głównie pogadać, lub wysępić grosza na piwo. A z młodymi to może być wszystko :(
Reply
W sumie racja... chrzestnego widuję może z raz w roku, a chrzestna mieszka za granicą i właściwie nie mam z nią kontaktu. Cóż, może nie należy się więc czepiać postaci chrzestnej-wróżki xDDD
Też fakt xD Myślę że młodziez w ogóle powinna się spotykać z jakąkolwiek pozalekturową literaturą, która coś sobą niesie, a tymczasem zazwyczaj jak już coś czytają, to te wszystkie wampiryczne, kretynskie sagi. Za pozytyw można tylko uznać, że ostatnio wiele popularnych książek zekranizowano na tyle widowiskowo, że (przynajmniej czasami) ludzie sięgają po oryginał - choćby ta cała Gra o tron (nie wiedziałam ani jednego odcinka, znam tylko z opowiesci xD), którą podobno gimnazjalno-licealna młodzież uwielbia ;)
Właśnie - przynajmniej z moich doświadczeń - faceci nie działają w taki skrycie perfidny sposób, nie bywają obłudni i fałszywi i hm... ciężko mi sobie wyobrazić, że jakikolwiek znany mi facet mógłby mnie psychicznie zranić. Niektórzy, takie dominująco-krzyczące jednostki, mogą mnie przerażać, ale przed nimi jednak jestem w stanie prędzej sie bronić na płaszczyźnie emocjonalnej, bo są prostszej konstrukcji i wystarczy nie wchodzić im w drogę, by nie oberwać ;) Z kobietami miałam w każdej pracy różne starcia, bo bardzo często wykorzystują swoją pozycję zawodową by gnoić dziewczyny na niższych stanowiskach. Oczywiście faceci też to potrafią niby robić, ale muszą jakby...bardziej uważać w tej kwestii, bo gdy przesadzą, bardzo łatwo o oskarżenie o molestowanie czy mobing i chyba zdają sobie z tego sprawę (przynajmniej w korporacjach, bo domyślam się, że w małych firmach, zwłaszcza na zadupiach, może być znacznie gorzej). Kobieta musiałaby sie naprawdę napracować, by dało się to podciągnąć pod jakiegoś rodzaju napastowanie w miejscu pracy (żeby nie było - też trafiłam na taką sukę, była postrachem całej firmy i każda kolejna sekretarka zakładała jej sprawę w sądzie albo uciekała z pracy z dnia na dzień bez słowa; dzięki bogu, akurat z tą wariatką nie miałam zależności służbowych xD).
Jeszcze co do okrucieństwa kobiet, to też mi się przypominają czasy podstawówki i gimnazjum, gdzie chłopcy byli dla mnie właściwie anonimowym, niegroźnym tłem, a dziewczyny stanowiły elity i rozdzielały układy sił, to całe budowanie własnej pozycji plotkami i ogólnie blaaaah. Jako dziecko jeszcze się czasem wplątywałam w takie układy, ale na szczęscie zbyt jestem upośledzona społecznie, by się w tym odnajdować i by mnie to wkręciło jakoś poważniej xD
Dokładnie. Niby parę razy jakiś menel-dziadek zachowywał się nieco agresywnie, ale i tak nie budził we mnie lęku jak nawet niewielka grupka podminowanych dresów.
Reply
Komunia sama w sobie mi nie przeszkadza, to późniejszy obiadek rodzinny mnie drażni xDDD
Ja swojego chrzestnego ostatni raz widziałam na swojej komunii, z chrzestną jest tak, że co jakiś czas mam kontakt, potem w ogóle i tak fazowo. Nie to, że jakoś mi zależy na takich kontaktach...
xD
To chyba głównie dziewczyny czytają (takie, czy w ogóle) książki. Chociaż jak ktoś jest fanem gier/Star Wars/czegokolwiek co wnikło w pop kulturę, jest jeszcze nadzieja, że cokolwiek zaczną czytać xD
Tyle, co przeczytałam gry o Tron, to mogę powiedzieć, że ciekawy cykl. Ale jakoś wypadłam z rytmu wydarzeń xD
Wow, co to za kobieta musiała być O__o Brrr, obym nigdy takiej nie spotkała ^^
Mnie na szczęście też nie kręciło takie dziwne coś. W podstawówce zawsze mnie rozwalały związki, gdzie ciągle były ploty o popularnych dzieciach, co są ze sobą. Te niby wielkie miłości, etc. Dla mnie było to śmieszne. Z drugiej strony, zawsze jakoś odstawałam od norm społecznych panujących w podstawówkach i gimnazjach :)
Taaa :(
Reply
Dla mnie własnie najgorsza część to wszelkie kościelne obrządki, po prostu mnie nudzą i męczą jednocześnie ;)
Moi chrześni są w porządku, tylko że odległość i brak czasu na utrzymywanie wszystkich relacji rozluźniają takie kontakty i to w sumie niczyja wina. Cieszę się tylko, że moimi chrzestnymi są osoby z rodziny a nie koledzy - znajomości mają tendencję się rozpadać (z rodziną musi dojść do ekstremów by przestac z kims rozmawiać) - i potem przy okazji jak np. ślub dochodzi do dość krępujących sytuacji z zapraszaniem kogoś obcego praktycznie dla wszytskich obecnych. Moja kuzynka tak miała i tylko się nawkurzała ze niby 'musi' zaprosić chrzestnego, bo 'wypada'. Ja tam bym nie zapraszała, ale ja to ja i bezsensowne konwenanse mam gdzieś ;p
Nie wydaje mi się, żeby fani gier (jakichkolwiek) jakoś szczególnie interesowali się czytaniem xD Z trendów jakie obserwuję na necie, najwięcej dają wlasnie ekranizacje róznych książek.. ale powiem szczerze, że nastolatki wydają mi się ludzmi z tak inneog świata, że czasem mam wątpliwości, czy dobrze odczytuję pewne kwestie z nimi związane ;)
Była... straszna. Po prostu straszna. I, zabawne, u niej rolę odgrywal tylko charakter, bo była niska, drobna i 'po twarzy' wcale nie wydawala się jakaś przerażająca, dopóki się do nie zbliżyło - generalnie nie miała fizjonomii która by mogła przytłaczać i straszyć, a i tak wystarczyło jedno spojrzenie, by mroziła swoją aurą. W sumie to akurat ciekawe zjawisko, bo niewiele jest ludzi którzy mają aż tak silną negatywną charyzmę xD
Ja odstawałam od norm przez cały okres nauki i teraz też odstaję xD Po prostu nie czuję grupowych dynamik i dlatego nawet nie próbuję się w nie wkręcać ;)
Reply
Wszystko da się przeżyć... ponoć xD
Taa, takie sytuacje są dla mnie kosmiczne. Przechodziłam to przy ślubie siostry, kogo trzeba zaprosić, a kogo tylko ewentualnie powiadomić. Tak się cieszę, że mnie to nie czeka raczej xD Swoją chrzestną bym na pewno zaprosiła, a chrzestnego chyba tylko z nadzieją, że nie przyjdzie i tak xDDD
Akurat fani Star Wars, którzy grają też chętnie sięgają po książki. Choć może to bardziej nie "gracze-gracze" a właśnie "fani SW" są tym zmotywowani. Oj tak, inny świat jak mało który xD Ale lepiej by czytali to coś, niż nic (ok, może ja się nie powinnam wypowiadać, bo ostatnio czytam bardzo mało ^^).
Huh, jak to charakter i wygląd mogą nie iść w parze xD
Haha, to podobnie jak ja. Choć lubię nawet obserwować grupowe dynamiki, ale z bezpiecznej odległości i z patyczkiem w dłoni, by móc się "obronić" przed tym jak zacznie mi "zagrażać" xDDD
Reply
Leave a comment