Fandom: Siewca Wiatry/Zbieracz Burz - M.L. Kossakowska
Cykl: Jego Droga do Zatracenia
Osoba: Lucyfer, Samael
Czas: przed zawiązaniem spisku archaniołów przeciw Jaldabaotowi
Uwagi: Już dawno nic nie napisałam do Siewcowych klimatów, toteż mogłam wypaść z wprawy, za co z góry przepraszam. Tekst od kilku(nastu?) miesięcy czekał na dokończenie, a
(
Read more... )
Albo przynajmniej poczucie, że nie ma nic do stracenia, bo za wiele rzeczy w życiu nie uznaje za cenne. Poza wolnością i cynizmem. Trochę jak Hikki, ale z bardziej brutalnymi skutkami dla otoczenia :D
Niby są i wiem, że czasem trzeba poświęcić żołnierzy. Ale dziwi mnie postawa Gabriela i Michała. O ile pierwszego można tłumaczyć, że to polityk (a w wojnach takich zawsze giną żołnierze), to jednak Michał powinien mieć lepszy osąd pod względem taktyki. Bo oni w końcu nie mają zapasowych rezerw żołnierzy do wykorzystania, skoro od wieków nie narodził się żaden nowy anioł (poza narodzinami naturalnymi?). Przy takiej polityce tylko osłabiają własne królestwo. A Daimon już wcześniej nie miał jakiegoś zrozumienia, że ci wojacy co go szukali/etc to mieli pecha wykonywać rozkazy, czy coś? Ech, już tak mało pamiętam o nim xDD
Zabawne, ale wiele osób na ich tle wypada moralnie dobrze ^^
Była w Siewcy i pewnie jakieś inne poszlaki by się też znalazły temu podobne. Też myślę, że wolał żołnierskie życie, choćby krwawe i trudne, niż politykę. Ale może ten stały przymus bycia poza domem sprawiał, że miał takie idealistyczne myśli o anielskiej jedności? A potem wracał, znów go powikłano w politykę i tylko bardziej był rozczarowany i tak na okrągło? Takie rzeczy o nim mogłabym rozkminiać cały czas xD
:)
Reply
Bo Hikki to jednak ma jakąś moralność i nie jest zbyt skory do przemocy, z Samaelem go łączy bardziej emocjonalno-rozrywkowa strona ;)
Gabriel niestety przy całym swoim upolitycznieniu w ogóle nie ceni życia innych osób niż swoich najbliższych (a przy nich - jak z Hiją - ma wręcz chorobliwe podejście co wypada dość obrzydliwie). Ale i tak wolę go od Michała, który, jak piszesz, taktykiem jest w sumie żadnym i w sumie nie wiem, jakie jego zdolności pozwoliły mu otrzymać taką pozycję w niebiańskiej wojskowości...
Było z Daimonem coś takiego, ale również pamiętam niewiele i hm.. nie mam jakiś szczególnych potrzeb by siędowiadywać i przypominać sobie akurat jego postać ;)
Wiesz,coś w tym chyba jest, on jest idealistą i wierzy ze da się zmienić rzeczy których nie zna 'od środka' i nie rozumie ich istoty. To niby nie wada i to zdecydowanie lepsze niż gabrielowa zimna racjonalność, ale to wlasnie przez takie cechy wylądował w Głębi...
Reply
Na szczęście nie jest taki - to dopiero CO i dalsze teksty byłyby pokręcone, jakby miał jego zamiłowanie do przemocy xDDD
Taa. Ja wiem, że Gabriel jest popularny wśród fanek, ale jego uosobienie mnie zadziwia. A raczej tego popularność :D Może był dobrym taktykiem, albo chociaż zwykł słuchać odpowiednio zdolnych strategów - tyle, że w książkach nigdy nie było temu nic poświęcone. Podczas wielkiej bitwy z Siewcą, to Gabriel robił za głównego nadzorcę walki i on decydował co gdzie posłać, gdy Michał zajmował się samą walką i odwalaniem brudnej roboty na polu walki. Ponoć był niezłym wojownikiem i może to był jego główny atut. Po co Gabrielowi więcej, skoro to i tak on nadzoruje wszystko xD
Haha, to podobnie jak ja :D
Niestety. Zastanawia mnie, czy jeśli Jasność ma te swoje plany/wpływ na wydarzenia, czy specjalnie chciała by tam wylądował...
Reply
Mnie popularność Gabriela w sumie też dziwi. Po prostu nie za bardzo wiem, jaki typ osób może pociągać taki typ bohatera xD To w ogóle byłby temat na długie rozważenia, jacy ludzie fascynują się jakimi postaciami, a jakich nie znoszą; czy szuka się wśród fikcyjnych idoli swoje odbicia, przeciwieństwa czy ideały? Bo nie powiedziałabym, że którekolwiek z tych i w sumie ciężko mi powiedzieć, jaki wspólny mianownik mają MOJE ulubione postaci z różnych książek/filmów. Z jednej strony często lubię psychopatyczne, niezrównoważone czarne charaktery z całą paletą zaburzeń z drugiej - równie wielkiej ilości takowych nie cierpię. Zdarza mi się 'zakochiwać' zarówno w ekstrawertycznych wesołkach jak Jaskier Sapkowskiego, z drugiej rozpływam się też nad wycofanymi, aspołecznymi postrachami (choćby Snape, którego niestety ostatnia część HP mi kompletnie popsuła) czy wszelkimi odmianami chłodnych w obyciu i nieco tajemniczych postaci (w sumie taki jest oryginalny Ken, chociaż w myślach wypiera mi oryginał fikowa wersja xD). Jednoznacznie mogę tylko stwierdzić, że raczje nie lubię 'typowych głównych bohaterów' bez względu na płeć i gatunek/formę danego tworu ;)
Z tym awansem Michała na dowódcę wojsk tylko dlatego że był dobrym wojownikiem (a zakładam że był) to trochę to widzę w ten sposób jak w anegdocie: "gdy awansujesz najlepszego robotnika, może się okazać, że stracisz świetnego pracownika a dostaniesz koszmarnego kierownika". Nie każdy ma zdolności przywódcze i szeroki obraz i wielu specjalistów/handlowców/etc marnuje się na skutek przeniesienia ich w hierarchii za wysoko... a pomimo usilnych starań autorki, by przekonać, że Michał miał ogromny autorytet i cieszył się bezwzględną wiernością swoich żołnierzy - jakoś w to nie wierzyłam, czytając xD
Jestem zdecydowanie za wersją, że taki był plan Jasności; według tego, co autorka (chyba?) starała się przekazać, dopiero po odejściu Jasności z Królestwa aniołowie otrzymali prawdziwą 'wolną wolę' i mieli faktyczny wpływ na swoje losy. A wszystko wcześniej było zaplanowaną a przynajmniej przewidzianą drogą.
Reply
Hm, może po części to wynikać z tego, że jest draniem, dobrze wygląda(?), albo jest jednym z gł. bohaterów, który się mało kiedy z czymś/kimś patyczkuje i zasadniczo sam wszystkim szefuje?
Haha, nie wiem, czy chciałabym aby ktoś mi zrobił taką psychoanalizę, a podobnie jak ty mam specyficzne upodobania i nie wszystkie postacie lubię (choć powiedzmy, że byliby w kręgu moich potencjalnych faworytów). Ja na pewno rzadko kiedy lubię tych "dobrych bohaterów" zwłaszcza, jeśli to główne postacie. Zazwyczaj preferuję złych (ale najlepiej jakiś sensownie przedstawionych, a nie złych dla zła), toteż często moimi ulubieńcami są psychopaci, mordercy, albo ludzie zajmujący się walką. Lub tragiczni, jak to z Luckiem :D Trudno mi chyba określić jedną wspólną cechę. Kiedyś próbowałam sobie zebrać taki spis lubianych postaci z rzeczy mi bliskich, ale po kilku wpisach wyglądało jakbym nigdy nie lubiła nikogo bezdyskusyjnie dobrego, to zaprzestałam xDDD
Hm, też mnie to zastanawia, co mu dało awans. Ale z Beznogiego Tancerze - po tym jego stwierdzeniu, że wojsko pójdzie za nimi w czasie przewrotu władzy - odniosłam wrażenie, że on (i Lucek) już miał znacznie wysokie stanowisko w wojsku. Być może po buncie Lucyfera, to on w naturalnej kolejności był na liście dowódców, a Gabriel go wybrał/awansował by mieć lojalną osobę na tym stanowisku. Z drugiej strony Michał zawsze przejawiał jakąś samoświadomość, że inni mają go za zwykłego idiotę (co też mogło się wiązać z tym, że go Gabriel awansował dla swoich pobudek aniżeli innych zalet). Być może nie cieszył się lojalnością wszystkich żołnierzy (byli nadal tacy, co pogardzali Gabrielem i spółką), ale pewnie ci co nie mieli powiązań z dawną arystokracją mogli widzieć w nim kogoś wartościowego w swoim uznaniu. Bo w końcu chlał z nimi, to razem walczył, to miał gdzieś wszystkich zadufanych w sobie świetlistych. Można byłoby to rozkminiać godzinami :D
W sumie. Chociaż i tak nadal większość aniołów żyła pod dyktando Gabriela i to jego (i spółki) decyzje wszystko nakręcały xD
Reply
W sumie ciężko powiedzieć... Ja w Gabrielu na pierwszy rzut oka dostrzegam typ osobowości (enneagramowa trójka, "zdobywca") który mnie zupełnie w fikcyjnych postaciach nie kręci zupełnie xD
Ja bym właśnie chciała takiej analizy, przy czym - to by była zapewne analiza zaburzeń. Coś jak u dzieci z bajkami (mgliście pamiętam nauki mojej siostry, więc tylko w skrócie) - gdy dziecko się upiera by oglądać/czytać tę samą bajkę - chodzi o wszelkie klasyki, kopciuszki i tym podobne - to zawsze wynika z problemu, jaki tkwi w jego podświadomości. Myślę że gdyby spróbować dotrzeć do tego, dlaczego lubi się te konkretnie postaci, możnaby wiele się o sobie dowiedzieć; oczywiście: czasem zdarza mi się polubić jakąś postać z powodu fików czy fandomu, dlatego że ktoś kogo znam był na nią nakręcony i się 'zaraziłam' albo z innych płytkich powodów, lecz generalnie chciałabym wierzyć, że to COŚ znaczy xD Z tym lubieniem czarnych charakterów, to coś mi świta, jakaś złota myśl z nie-wiem-kąd, że to może być docieranie do przyczyn zła czy w ogóle bardziej refleksyjne podejście do wszystkiego; dodatkowo - większa wyrazistość no i możliwość identyfikowania się przez wspólne wady, co jest znacznie bardziej naturalne niż w przypadku krystalicznie dobrych w wersji idealnej (bo to już objaw narcyzmu... albo skrzywienie, bo to trochę jak podniecać się Mary Sue ;)))
Chyba pragnienie lojalnej osoby na czele wojska to najbardziej logiczna przesłanka i zupełnie w stylu myślenia Gabriela. Po prostu ułatwienie sobie życia i rozszerzenie swojej władzy ;)))
W sumie nie wiem, jak z decyzyjną dowolnością było doipóki Jasność była w Królestwie, bo nie było o tym słowa... ale jakoś tak 'czuję' że dopiero kiedy Gabriel został pozostawiony samemu sobie, musiał po raz pierwszy podejmować całkowicie samodzielne decyzje (i pierwszą z nich było 'o losie, Jasność odeszła... Lampka, na pomoc!!' xDDDDD)
Reply
Ja z reguły nie lubię rządzących się bohaterów - co innego jak czuję w nich charyzmę, ale w przypadku Gabriela to główne poparcie dla niego wynika z błogosławieństwa Jasności i jego bezwzględności ^^ Tak najczęściej lubię postacie trzymające się z boku, robiące co mają robić i jednocześnie będące źródłem ciekawej perspektywy :D
U mnie to bym się spodziewała tylko zaburzeń xDDD O, z tymi książkami i dziećmi to ciekawe, dzięki za info. Też myślę, że zazwyczaj to jest coś więcej niż wygląd postaci czy jakaś chwila słabości. Albo utożsamianie się, albo wręcz pragnienie bycia podobnym do takiej postaci przyciąga uwagę. I może jak z tymi bajkami, te postacie które nas intrygują ale nie wiadomo dlaczego, to jakiś oddźwięk podświadomości?
(Zawsze mnie dziwi, jak ludzi może kręcić mary sue, czy inne takie superaśne postacie z nadrostem umiejętności ^^)
Hehe, to udało nam się wyjaśnić jedną zagadkę z Siewcy xD
xDDD
Co mi przypomniało cytat Lucka, że jak jest źle, zawsze do niego przyłażą. I co by nie zrobił, a się sprawa spieprzy i tak będzie jego wina :(
Reply
Tak na dobrą sprawę wedle psychologii spodziewam się że każde uwielbienie dla fikcyjnych postaci to zaburzenie samo przez się xD
Kiedyś o tych bajkach-dzieciach chyba coś wspominałam, że to projekcja problemów i lęków różnego rodzaju; niestety wiele na necie nie ma, pewnie trzeba by było ruszyć do podręczników z psychologii, tam bylyby pełniejsze i bardziej 'merytorycznie poprawne' informacje ;))
http://www.psychoszminka.pl/inspiracje/82-jeste-kopciuszkiem-czy-kapturkiem-bajki-u-psychologa.html (tu jest bzdurą, że artykuł każe dorosłym ludziom zastanawiać się, jacy byli w dzieciństwie lub wczesnej młodości, podając błędne założenia; nie chodzi o identyfikowanie się z postacią, lecz o fiksację w dzieciństwie na punkcie jakiejś bajki (i dzieciństwa, a nie teraźniejszości to dotyczy), tak więc ostatni akapit w rodzaju "jak wybrałaś kopciuszka, to jesteś..." to bujdy nie różniące się specjalnie od horoskopów xD
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,11878253,Bajki_lecza___bajki_kalecza_.html (tu z kolei ciekawy wywiad, ale komentarze rozwalają - idealny przykład jak ludzie z zerowym pojęciem o psychologii w necie udają znawców. To mnie właśnie rozwala, ktoś nie ma BAZY i podstaw z danej dziedziny a wydaje mu się, że cokolwiek wie. Blaah. "W internecie możesz być kim chcesz... czemu tak wiele osób wybrało bycie głupim?" - to pierwsze co mi przychodzi do głowy jak czytam wypociny coponiektóych xD)
Jak przeglądam postaci, które naprawdę lubię i zastanawiam się, jakie miałabym z takimi ludźmi ukłądy w realnym życiu - chyba najczęściej (jeśli mowa o 'normalnych' boaterach, a nie psychopatach/mordercach xD) to jednostki o których myślę "z kimś takim mogłabym się przyjaźnić". Chyba rzadziej chciałabym "być podobna", czasem chciałabym mieć intelekt, talenty czy inne pojedyncze cechy danej jednostki, ale nie wiem, cyz myslę o tym, że chciałabym być nią.
No niestety, z Lampką tak właśnie było... powiem szczerze, na jego miejscu ja bym na jego miejscu się przestała całkowicie angażować w cudze problemy - wiem, on jest zbytnim idealistą by tak zrobić, ale w pewnym momencie naprawdę okropne było to podejście otoczenia (a dokłądniej archaniołów)
Reply
Haha, coś w tym jest :D
Kiedyś luknę w bibliotece, czy nie mam książek do psychologii z jakimiś rozdziałami o tym. Ciekawy temat w sumie.
Ten drugi artykuł był interesujący, ale - jak się spodziewałam - w komentarzach sami obrońcy bajek ^^ Ech. Masz czasami wrażenie, że ludzie na samo słowo feminizm/gender od razu wychodzą z założenia, że to zło? xD
Może nie wybrali bycia głupim, tylko bycie sobą (i na jedno wyszło xD)
Mam podobnie. Jakieś elementy bym chciała sama posiadać, ale niekoniecznie być sobowtórem tejże postaci :)
Tylko, że on nie miał jak się od tego odciąć, zważywszy, że ci "bez nadzoru" jeszcze bardziej by coś schrzanili. Więc lepiej się zainteresować, niż usłyszeć, że jest jeszcze gorzej. A z nimi to wszystko możliwe xD To Razjel "zgubił" księgę, to Daimonowi się usłyszało o końcu świata. Rzadko kiedy coś zaczynało się złego z winy Głębi (poza spiskiem Lilith, gdzie i tak Fanuel? dał się uwieść Lilith, a jeden z Świetlistych od prawa działał na cynk od niej?).
Reply
Ciekawy, jak w ogóle wszystko co związane z psychologią osobowości i psychologią zaburzeń:D
Mam wrażenie, że każdy, kto tak właśnie bajek broni - sam jest ich 'ofiarą'. Spojrzenie z zewnątrz i analiza tych historii z perspektywy dorosłego, nieskażonego człowieka dość szybko ukazuje wszystko, o czym mowa w tym wywiadzie. I masz rację, ludzie na słowo słowo 'feministka' mają przed oczami brzydkiego babochłopa bojkotującego maszynkę do golenia a 'gender' to dla nich zmuszanie dzieci do przebierania się za płeć przeciwną ;) Jednoznaczne zło, zło, zło oraz bluźniercza walka z jedyną słuszną prawdą, bogiem, rodziną i całym wszechświatem. Masakra. (tak w temacie, miałam ostatnio przeprawę z babcią i ciotką trochę w tych właśnie klimatach 'roli kobiety' stereotypów i czekania na księcia; oznajmiły mi zgodnie, że powinnam jak najszybciej złapać jakiegoś faceta i usidlić, bo przecież, omg! jak moja siostra się zaręczyła, to ja to już na pewno zostanę starą panną i jakże to tak może być?!. Koszmar x_x;;)
Też racja xD
Bo jednak interesujące postaci są zazwyczaj przynajmniej na tyle doświadczone przez los lub skrzywione, by nie chcieć ich całokształtu ;))
Ja pewnie jednak na jego miejscu bym się wypięła na te akcje co na niego zsyłali dawni przyjaciele, Michała wyrzuciłabym na zbity pysk jak przyszeł z pomysłem z Apolyonem, a w momencie gdy przyszła informacja o odejściu Jasności też starałabym się odciąć..albo kazać Asmodeuszowi stanąć na głowie i myśleć, jak to wykorzystac do własnych celów ;) Wiem, że Lampka miał sentymenty, ale to dla mnie niezrozumiałe, że wciąż czuł jakiekolwiek zobowiązania wobec archaniołów. Niby chwalebne, ale takie.. niepraktyczne... ;)
Reply
Mnie ostatnio wkurza (np na przykładzie Darth Vadera/Anakina Skywalkera), kiedy wiem, że on powinien mieć charyzmę, a autorzy i tak jakoś go schrzanią w przedstawieniu :( To chyba nawet gorsze niż kiedy autor próbuje na siłę stworzyć "urok"/wielkość postaci...
Prawda :D
Ja pamiętam, że chociaż lubiłam bajki, niektóre rzeczy nigdy mi się nie podobały. Poza motywem wilk=zło, wkurzało mnie właśnie czekanie na księcia z bajki choćby (a w przypadku kapturka, czemu wilk zginął xD) Może to ja byłam takim porytym dzieciakiem od zawsze xD Choć z drugiej strony, nie było bajek z kobiecą, aktywną postacią? Królowa Śniegu, czy Jaś i Małgosia? Ciekawe też jak bajki wpierw dla dorosłych przeszły na młodsze pokolenie.
Mnie to zadziwia, bo feminizm - w takim idealnym założeniu (a przynajmniej tak rozumiem) to ogólna "walka" o prawa kobiet i mężczyzn jednocześnie, którzy są tak samo prześladowani (w tym odmiennych orientacji), etc. A tak wielu ludzi podchodzi do tego, jakby te kobiety (i mężczyźni) chcieli podbić świat i pozabijać facetów wszystkich. Na serio, skąd to się wzięło? Czy chodzi o samą nazwę, feminizm? Meh xD
Współczuję. Mi już dawno rodzina dała spokój odnośnie zamążpójścia czy w ogóle związku. Chociaż czasem zdarzały się sytuacje gdy ktoś (zwłaszcza rodzina mojej przyjaciółki najlepszej) sądzili, że może jestem lesbijką czy coś. Huh. Jakby to było takie dziwne, że nie wszyscy ludzie są zainteresowani kontaktami z ludźmi...
:D
W sumie. Albo są psychopatami :D
To wywalenie Michała/archaniołów z Głębi byłoby cudownym widokiem :D
Myślę, że to już nie sentyment do archaniołów, a raczej sympatia dla świata. Haha, wyobraź sobie, jak szybko by rządy "cudownego" Gabriela sknociłyby się bez Lampki xDDD
Reply
Mnie też klimaty księżniczkowe zupełnie nie pociągały, w żadnej postaci :/ z bajek typowych lubiłam chyba tylko czerwonego kapturka, reszta z tych popularnych byla mi obojetna, a wielu nie znosilam - sinobrody to byl dla mnie horror, piekna i bestia mnie odrzucala. Kobiece aktywne postaci to niestety byly wlasnie jakieś zle królewe/zle siostry, raczej słaby motyw, sugerujący trohcę, że jak kobieta jest dominująca i ma ambicje, to jest automatycznie zła. Jaś i Małgosia to z kolei bajka której jakoś kompletnie nie pamiętam z dziecinstwa, chyba za nią nie przepadalam ;)
W ogólnym założeniu feminizm mial dawać kobietom te same szanse co facetom - bez drugiego dna i jakichś wydumanych postulatów i bez czegokolwiek poza wlasnie 'prawami kobiet'. Przy czym z czasem przybrał ekstremalne formy i niestety czasem wojujące feministki psują opinię każdej kobiecie, która przez liberalne stwierdzenia o równości płci za feministkę 'tradycyjną' się uważa. Najbardziej mnie boli, gdy same kobiety są gorącymi przeciwniczkami feminizmu, jakby nie rozumiały ze to dzięki temu ruchowi mają prawa wyborcze, mogą o sobie samostanowić czy nawet pracować na tych samych stanowiskach co faceci. Obecnie wojenki feministek - prawa do aborcji (akurat jestem w 100% za), równość płac, parytety.... to już znaczne wykroczenie poza pierwotne cele, bo stopniowo zaczynają one żądać WIĘKSZYCH a nie RÓWNYCH praw (coś jak czarnoskórzy w Stanach, dłuższy temat, mało mnie kręci, wiec nie będę się rozwijać ;) przy czym opd wielu znajomych/rodziny tam mieszkających słyszałam już do jakich absurdów dochodzi na tle niby-to-rasistowskim). Te ppierowtne cele są już zasadniczo osiągnięte i w duzej mierze winą samych kobiet bywa, że wtłaczają się w 'nierówne płciowo' układy i dają wykorzystywać ekonomicznie - facetom, rodzinom i całemu społeczeństwu. No ale mnie to akurat nie dotyczy ;)
Mnie raczej nie męczyli do tej pory, ale zdają się chcieć zacząć. Odmienna orientacja nie wyszła jeszcze w toku ich rozmyślań, raczej widzą we mnie wojującą singielkę z absurdalnymi wymaganiami co do facetów (kretynski pomysł). U mnie to może nie brak zainteresowania sam w sobie, ale brak zainteresowania spowodowany wprost przez zaszłości związkowe... o których zdecydowana większość rodziny nie wie i się nie dowie.
Oj tak :DD szkoda, że raczej się nigdy nie stanie ;)
Różnie by mogło być, myślę ze osobom jak Gabriel dobrze by zrobiło gdyby musieli samodzielnie zająć się swoimi problemami. A Lampka przyjmuje rolę 'telefonu do przyjaciela' i jest zawsze ostatnią szansą, co oducza odpowiedzialności.
Reply
Ja lubiłam Sinobrodego właśnie ze względu na ten element horroru :D Kapturka też lubiłam, ale zawsze było mi żal wilka - choć słyszałam, że są wersję, w którym to dziewczynka ginie bez ratunku i takie, gdzie sama się ratuje. Lubiłam też bajkę Kot w butach i o wilku i koźlątkach oraz o dziewczynce, co miała siedmiu braci zamienionych w kruki (lub łabędzie zależnie od wersji). A tak chyba bardziej wolałam bajki opowiadane mi przez babcię (gdzie był Lucyfer i śmieszna banda diabłów, których jakaś kobitka pogoniła - to chyba było coś podobnego w stylu teatru "Igraszki z diabłem", choć znając moją babcię, część rzeczy mogła nieźle pomieszać/pozmieniać ^^). Właściwie to ciekawe, jak bajki z Zachodu mogą się różnić od takich polskich (i wschodnich) baśni w kontekście stereotypów czy spostrzegania świata.
To nawet przykre, że działająca kobieta to zła kobieta. Chyba, że jest dobrą królową, kochaną przez lud bo działa stricte charytatywnie. Meh ^^
Ja właśnie nie wiem, czy mogę się uważać za feministkę, czy nie - wychodzę z założenia, że wolę mówić o własnych poglądach, które w jakiś sprawach mogą się zgadzać z ich postulatami. Ale właśnie czuję, że osobiście raczej skłaniam się do tego, że trudno o równość, gdy to kobieta ma tak wiele na głowie, zaczynając od całych wymogów domowych i pracy, po tą cholerną ciążę na 9 miesięcy, gdy jej życie jest dyktowane przez rozwijającego się dopiero człowieka. I w tej sferze życia myślę, że im (nam, choć wątpię by mnie to spotkało) należy się więcej niż facetom ^^ Z drugiej strony chcę przede wszystkim mieć poczucie, że mój wygląd i płeć nie wpływa na życie, jakby to były jedyne kryteria oceny. I nie tylko dla mnie, ale też dla mężczyzn.
Ja ostatnio co jakiś czas trafiam na artykuły o ciągłym braku poczucia równouprawnienia dla kobiet i ogólnie ludzi z różnymi etnicznymi korzeniami. Czasami mam wrażenie, że żyjemy w cholernie dziwnym świecie. A o tym żądaniu większych praw to nie słyszałam, przepraszam, że wałkuję temat, który cię nie interesuje, ale możesz mi podać jakiś przykład? Tak z ciekawości pytam :)
To współczuję ^^ Ja już się spotkałam z tak różnymi opiniami o mnie, że chyba mało co mnie zaskoczy. Rodzice na szczęście nie drążą tego tematu, więc nawet nie wiem, co o mnie sądzą w tej sprawie.
^^
Może. Albo by wprowadził rządy pełnego terroru :D
Reply
Ja nie lubiłam pewnie dlatego, że miałam ajkieś 4 lata gdy to usłyszałam i zostałam straumatyzowana xd Zresztą sama idea tej bajki jest dość obrzydliwa, a jej przesłanie - odrzucające (gdy usłyszałam jaki jest jej psychologiczny przekaz - znienawidziłam tę pozcyję jeszcze bardziej; w Sinobrodym chodzi o relację męsko-damskie i ma uczyć dziewczynki całkowitego posłuszeństwa mężowi. Krótko mówiąc blaaah :/) To o braciach zamienionych w łabędzie pamiętam, że miała im uszyć koszule z pokrzywy i wtedy wrócili do swojej postaci, przy cyzm nie skończyła ostatniej i siódmy brat pozostał z jednym skrzydłem. Jak się zastanowię, to lubiłam Nowe szaty cesarza (chyba jedyna tradycyjna baśń którą można uznać za komediową ;)) oraz z całkowicie innej beczki - Kwiat paproci.
Przy czym takich dobrych królowych które odgrywały jakąkolwiek rolę zupełnie nie pamiętam ;)
Jest jedna ważna kwestia odnośnie równości kobiet: kiedyś MUSIAŁY rodzić dzieci, zajmować się domem i tyrać całe życie 'na dwa etaty'. Teraz nie musimy robić żadnej z tych rzeczy, możemy żyć samotnie, możemy nie chcieć dziecka i są ku temuy powszechnie dostępne środki, możemy nie godzić się na bycie pomywaczką i tworzyć partnerskie związki oparte na wspólnym i sprawieldiwym prowadzeniu domu. I to właśnie wielkie osiągnięcie feminizmu: że MOŻEMY. A że masa kobiet nie umie cyz nie chce korzystać z tego, co dają im obecne czasy i wchodzą z własnej woli w rolę kury domowej, to już ich wybór. Na wsiach jeszcze wciąż funkcjonują pewne stereotypy i to nieco inaczej (znacznie gorzej) wygląda, ale wśród moich koleżanek ze studiów czy pracy, jśli któraś dała się wrobić w układ gdzie jest służącą swojego męża i dzieci to wynika to nie z braku alternatywy a słabości charakteru i ogólnego frajerstwa ;p
Większe prawa to przede wszystkim właśnie podkreślanie "biologicznych niby to ograniczeń i powinności kobiety" i dawanie im zza nie przywilejów; przykłady, z tego co przychodzi mi do głowy jako pierwsze: wcześniejszy wiek emerytalny (byłam absolutnie ZA jego zrównaniem i sie słusznie stało że tak zrobiono, rzesza kobiet uważa że to skandal i że tak być nie powinno, chociaż średnio żyjemy 10 lat dłużej od facetów i wcześniejsza emerytura jest nieuzasadniona ani stanem zdrowotnym ani ekonomią), ciągłe wydłużanie urlopów macierzyńskich (jedyny skutek - młodym kobietom jest coraz trudniej na rynku pracy, bo to podstawowa zasada ekonomioczno-społeczno-polityczna, że zbyt duże przywileje dla pewnej grupy społecznej powoduje utrudnienie w dostaniu się do niej; w tym wypadku - dostanie etatu a nie umowy zlecenie dla dziewczyny w wieku 20-25 lat graniczy z cudem). Parytety na listach wyborczych - to już zupełny absurd, nieuzasadniony niczym, stawiający kobiety w roli politycznych niedorajd. Cały socjal i prawa dotyczące opieki nad dziećmi, które zdecydowanie faworyzują kobiety. Wszystko to sprawia, że zbyt silnie jest akcentowana zasada "sprawiedliwie nie znaczy po równo" (a stanowi ona zaprzeczenie feministycznej idei równości). Jest jedna rzecz, gdzie mam bardzo silnie mieszane uczucia, a mianowicie różnice w zarobkach na tych samych stanowiskach. Kiedyś bardzo agresywnie o to się wściekałam, ale jak widzę w swojej firmie jak pracują kobiety w wariancie matki-polki a jak faceci, to na miejscu szefa TEŻ mniej bym im płaciła, bo są po prostu gorszymi pracownikami; uderza to jednak w kobiety dla których praca jest ważna i dają tam z siebi wszystko. Ale stereotyp każe wierzyć, że będą gorsze od faceta... Natomiast główny problem, to wciąż są oczekiwania społeczne. Można je olewać i to jest spoko, ale czasem ludzie ze starszych pokoleń są w tej kwestii (niezamierzenie) okrutni, ale tego żadne ruchy feministyczne nie zmienią. Mentalności kogoś kto wychował się w innych czasach po prostu się nie naprawi.
Generalnie długi, wielowątkowy temat, bo współczesny feminizm wydaje się rozbijać na różne kwestie, niezwiązane ze sobą, a czasem przeczy on sam sobie w niektórych postulatach... moze więc nie powinno dziwić, że w feministkach się widzi sfrustrowane baby które chciałyby niestworzonych cudów na kiju xDDD
Reply
Takie przesłanie? Wow, a ja zawsze myślałam, że to przestroga by nie wychodzić za mąż za faceta po iluś tam już małżeństwach, gdzie żony znikają bez słowa xDDD
Czasem mam wrażenie, że tylko ja znam wersję o krukach-braciach ^^
A królewna Śnieżka nie była tą dobrą, opiekującą się krasnoludkami, które ją tak pokochały? Dawno nie odświeżałam sobie bajek i szczerze mówiąc, to chyba najświeższe wersje mam z Disneya w głowie ^^
Szczęśliwie nie musimy. Nie umiałabym sobie wyobrazić swego życia, bez tych swobód, które mam obecnie. Wiadomo, są pewni rzeczy związane z postrzeganiem nas przez pryzmat płci (zwłaszcza jak wspomniałaś u starszych ludzi, czego nie zmienimy), ale zdecydowanie czuć ten wybór. Czasem może jest i trudny do przebicia się przez ciągłe opinie innych co sądzą, że wiedzą, jak powinnyśmy żyć, ale jest to wykonalne i o wiele łatwiej niż kiedyś. I za to jestem wdzięczna tym wszystkim kobietom (i mężczyznom), które wywalczyły te zmiany :)
Wiek emerytalny mi nie przeszkadza (choć mam nadzieje, nie żyć tak długo ^^), więc z punktu widzenia ekonomii i potrzeb państwa, rozumiem to. Tyle, że moje lenistwo wolałoby w ogóle nie pracować, ale to inna sprawa xDDD
Myślę, że zanim wyrówna się przywileje i obowiązki wszystkich ludzi, to minie jeszcze sporo czasu. Najważniejsze, że coś się dzieje w tym kierunku. Tak samo jak z płacą za te stanowisko, uważam, że powinno się płacić za jakość pracy. Tak jak mówisz, jeśli ktoś sumiennie pracuje (czy to kobieta, czy mężczyzna), powinien mieć odpowiedni zarobek. No, ale ja nie pracuję w wielkich firmach, to nie znam realiów i mogę sobie tylko idealistycznie gdybać.
Żeby tylko to starsi ludzie byli w tych oczekiwaniach społecznych tym trudnym elementem. W oczekiwaniach i samym spostrzeganiu. To tak jak z wychodzeniem na nocny spacer. Wielka panika, że coś mi się stanie, że stresuję rodziców, etc. Jak kuzyni moi (czy ogólnie chłopacy) wybywają na całą noc, to spoko, jakoś sobie dadzą radę. Denerwuje mnie, że z jednej strony oczekuje się ode mnie samodzielności, a z drugiej uważa za osobę słabszą, wymagającej opieki (nadzoru). Ale obawiam się, że za szybko takie myślenie nie zniknie całkowicie, bo nawet wśród młodych ludzi zdarza się takie wychowanie.
Taa. Chociaż jest mi przykro, że postulaty w stylu: "chcę móc iść ulicą ubrana jak mi się podoba (skromnie, ładnie, brzydko, skąpo) i nie być zaczepiana przez jakiś napotkanych facetów, którzy gwiżdżą na ciebie, gadają jakieś seksistowskie teksty, albo aluzje do seksu, albo rzucają wyzwiskami" uważa się za niestworzone cuda na kiju...
Reply
Ja w sumie nie przykładałam jakiejś szczególnej uwagi w jakie ptaki się zmienili ;) zastanawiające, co akurat ta baśń ma przekazywać, bo zupełnie nic nie przychodzi mi do głowy.
W disneyowskiej wersji ona faktycznie sie nimi zajmowała, w oryginale o ile pamiętam - po prostu tam trafiła i z nimi zamieszkała; co do Disneya, to mam wrażenie że i tak żeńskie postaci trochę poprawiono - dostały jakiekolwiek charaktery w przeciwieństwie do oryginałów...
Myślę że teraz jest to w ogóle wykonalne, bo jeszcze kilkadziesiąt lat temu było z tym naprawdę źle; moja babcia w latach 70 wzięła rozwód, co jak na tamte czasy było ewenementem i - jak się dowiedziałam z rodzinnych opowieści - gdy się przeprowadziła z dziećmi i zamieszkała z moim przybranym dziadkiem (biologicznego nigdy nie poznałam bo umarł wiele lat przed tym jak się urodziłam) była szykanowana w całej okolicy i niemal wyklęta z lokalnej społeczności. Co to za koszmarne czasy były... Naprawdę cieszę się, że tyle się zmieniło.
Z punktu widzenia lenistwa mi też by się nie chciało xD Ale obecnie większy problem ekonomiczny to fakt, że blisko połowa ludzi w polsce pracuje w zawodach z przywilejami w postaci wcześniejszych emerytur (służby mundurowe, nauczyciele, górnicy, prokuratorzy/sędziowie.. to tylko pierwsze co mi przychodzi do głowy), nie płacąc składek a posiadając świadczenia (duchowni i zakonnicy) lub płacąc śmieszne składki (rolnicy). To rzecz jasna nierealne, ale jestem zwolenniczką zniesienia wszystkich przywilejów - bo jest multum zawodów, gdzie w pewnym wieku ludzie nie mogą już ich wykonywać (jak chodźby kierowcy zawodowi) a są pozostawieni samym sobie i muszą się przebranżawiać 'na własną rękę'. (przykłądowa sytuacja - mąż mojej koleżanki z działu był motorniczym w tramwaju, a podczas badań lekarskich okazało się, że ma niedosłuch i nie może już pracować w zawodzie; zakłady transportu miejskiego nie dały mu innego stanowisko i został bez pracy i bez większych szans na znalezienie czegokolwiek, bo nie miał żadnego innego doświadczenia, a było to parę lat temu, w samym szczycie kryzysu). I to samo powinno przynajmniej w jakimś stopniu dotyczyć wszystkich pracowników. No ale, to kolejny dłuuższy temat, gdzie mogłabym pisać całe pełne oburzenia elaboraty xDD
Dokładnie, najważneijsze, że stopniowo jest coraz lepiej. NIe trzeba tu rewolucji, tylko właśnie stopniowcych, chociaż moze czasem irytująco wolnych, zmian. Z zarobkami w dużych firmach jest różnie - akurat w mojej obecnej jest zupełnie dobrze pod tym względem, ale to akurat zasługa kierownictwa w moim departamencie; natomiast w poprzednim miejscu pracy bywały sytuacje, gdzie kobiecie odmówiono awansu tylko dlatego, że była kobietą - dotknęło to moją przyjaciółkę, która wprost usłyszała taki powód odmowy. Doprawdy, żałuję, że nie nagrała tamtej rozmowy, bo poleciałyby wówczas głowy w tej porojonej firmie.
Z tym nocnym wychodzeniem, chociaż sama to jeszcze parę lat temu robiłam - teraz sama wolę uważać. W moim wypadku tak, nocne szwendanie się po miescie po prostu nie jest bezpieczne, bo jestem niska, słaba i nie mam żadnej kondycji, tak, że w razie napadu nie miałabym ani szans się obronić ani uciec. Ale tak akurat było zawsze i to już nawet nie seksizm czy coś w tym rodzaju: nie da sę ukryć że fizycznie kobiety są w większości przypadków słabsze od facetów i przez to bardziej narażone na zaczepki degeneratów - a gwałciciele, złodzieje i mordercy istnieli od zarania dziejów i tego nic nie zmieni, jedyne co można zrobić to uważać.
Tego rodzaju chamstwo u facetów to coś, na co mam alergię absolutną, jak słowo daję, budzi się we mnie chęć mordu gdy mi się to przytrafia(przytrafiało); przy czym - i tak robi się tu coraz lepiej, z tej prostej przycyzny, że teraz kobiety są świadome swoich praw i w razie nachalnych zaczepek na przykład robotników z budowy cyz innych pracowników fizycznych kręcących się po ulicach mogą narobić wokół danej sprawy szumu pt. 'molestowanie' i nie będzie to, jak kiedyś, traktowane jak wydziwianie. I chyba też faceci (oprócz jakichś najbardziej skrajnie durnych przypadków) zaczynają to rozumieć i częściej gryzą się w język ;)
Reply
Leave a comment