doprawdy

Jan 03, 2013 23:24

doprawdy
nie wiem jak długo to wszystko trwać będzie,
jak często i znów bedzie do mnie wracać,
jak łatwo jest mi się zatracić we wszystkim co tu i teraz,
czego tam i nigdzie nigdy nie było,
o czym chciałabym zapomnieć,
czego chciałabym nie opuszczać..

doprawdy
sama po raz kolejny doprowadzam do momentu z ktorego nie ma wyjść,
nie ma łatwych dróg zrozumienia, rozwiązań i odpowiedzi..
po raz kolejny zmagam się ze sobą,
chcę krzyczeć,
nocami budzę się i płaczę,
a moje poduszki przyjmują krople lamentów jak starzy przyjaciele,
choć mam je od niedawna..
nocami budzę się z koszmaru rzeczywistości, która probuję oszukać ,
za każdym razem, kiedy przychodza takie dni..
nocami jest trochę łatwiej
mogę wtedy okłamać samą siebie
powiedzieć sobie jutro lepszy nastanie dzień
ale on nie nadchodzi
nocami jest trochę trudniej
nie ma ratunku
nie ma światła które wskazuje drogę

doprawdy
gdzie się podziałam, gdzie zniknęłma, gdzie zgubiłam sens..
czy go kiedykolwiek miałam?
znów czuję to samo, czyli wielkie nic, dookoła ludzie,we mnie pustka..
nie ma mnie

doprawdy
kiedy to się stało
kiedy mnie znów dotknęło
kiedy mnie zdusiło

doprawdy
gdzie szukać pomocy, oparcia, wytarcia łez
kiedy nikt nie rozumie nie widzi
nie chce zobaczyc jak bardzo jest zle...
jak bardzo nie ogarniam
jak to wsyzstko w głowie mnie dobija
jak mnie chce zniszczyć
zabić
a wtedy już nic nie uda się pozszywać

doprawdy
gdzie się podziałam jeszcze niedawna ja
ta usmiechnięta silna i przebojowa
nastawiona na wszystko co najlepsze,co moze dac zycie
nastawiona na szczescie, ktore daja zwykle i niezwykle dni
gdzie

..

pamiętam jak jeszcze niedawno  śmiałam się do łez
skakałam z radości
wiedziałam czego chcę i czego chcieć już nie potrzebuję
jak pokonywałam kolejne dni z głową w chmurach
z głową na karku
 z podniesionym czołem
i sercem na dłoni

pamiętam jak wiedziałam
że o ten czas trzeba dbać
i...
nie wiem kiedy się poddałam
w którym momencie straciłam pion
kiedy stało się to
co mnie dorprowadziło do najgłębiej skrywanej prawdy o samej sobie

nie wiem gdzie moge uciekac
zeby nie uciec za daleko od siebie
zeby moc jeszcze wrocic i walczyc o sens
zeby znow nie wylądować na skraju istnienia z lodowatym sercem
zebym umiała się podnieść zawrócić poukładać na nowo wszystko, co jeszcze można uratować

jak na razie
nie oddycham

duszę innych
rozczarowuję życie
które już tyle dawało mi szans

jak na razie
odchodzę

od siebie

mam nadzieję, że nie na zawsze..
Previous post Next post
Up