Yeeey ~!

May 18, 2010 22:59

...No więc to było tak: w sobotę zaczęłam coś pisać. Ale że nie byłam do końca zadowolona z rezultatów, I got a bit discouraged i smęciłam przez całą niedzielę, spędzając w sumie 11 godzin w internecie. Około 21 odkleiłam się w końcu od niego, poszłam się zdrzemnąć (typowa strategia Goku: spanie przed snem) i obudziłam się przed północą. Po czym wstałam i napisałam 5 drabli. A oto one:


Przyszłość

Susumu śni o wspaniałych rzeczach, które potrafi zrobić jego tata. I znajomi taty: o pięknym, przezroczystym smoku zjawiającym się na wezwanie pana Hitsugayi, o białym stworzeniu przywoływanym przez kapitan Unohanę i o ogromnym wężu, który pomaga tacie Hikaru. O falach mocy, opływających pana Ukitake. O wszystkich walkach, które Susumu widział i słyszał. I próbował naśladować - choć bokken nie wygląda ani odrobinę tak imponująco jak zanpakutou pana Abarai.

Susumu śpi, zaciskając dłoń na kocu. Jest noc, wokół ciemno, nie ma nawet jednej lampki.
Niewielkie światełko pojawia się przy łóżku i na krótką - króciutką chwilę formuje się w kształt miecza.




Najważniejsze

Rodzice Susumu różnią się od rodziców innych dzieci.

Nawet tych, które też mają tatę i tatę - jak Ren i Yuu, jak Hikaru i maleńki Kaoru.
Żaden z ich rodziców nie ma takiej ciemnej skóry jak tata-Kaname, żaden nie jest tak wysoki jak tata-Saijin i u żadnego Susumu nie widział takiego pieknego futra.

I choć niektórzy ludzie mówią o jego rodzicach niedobre rzeczy, chłopiec wie, że robią to z zazdrości.
I że niejeden z nich oddałby wszystko, by czuć to, co czuje do siebie jego dwóch tatów.




Troska

W nocy po odejściu Aizena Renji nie może spać. Leży na wznak, wpatrując się w sufit i przypominając sobie sceny z dzisiejszej walki. Wciąż jest spięty: ciągle mu się wydaje, że zaraz trzeba będzie wstać i walczyć, że ta cisza nie może potrwac długo, że Aizen nie da im się pozbierać.
W końcu jest już zbyt zmęczony, by zastanawiać się nad czymkolwiek; myśli rwą się; przewraca się z boku na bok, nie mogąc znaleźć wygodnego miejsca.
       Około trzeciej nad ranem Zabimaru przybiera zwierzęcą formę i spogląda na swego właściciela z politowaniem:
- Z  nim  wszystko w porządku - mówi. Zabimaru-wąż syczy cicho:
- Z samurajem też - dodaje, tłumiąc swą irytację tym faktem.
Duch miecza siada na wezgłowiu łóżka. Pawian wpatruje się w ciemne okno, wąż zamyka ślepia.

Niespełna kwadrans potem Renji zasypia.




Oczekiwanie

Czasem czuje się dziwnie, leżąc koło Aizena.

Hogyoku lśni zimnym, żółtawym światłem, potem znów staje się ciemne - i tylko tkwi w świeżej, wciąż gojącej się bliźnie. Ichmiaru wolałby tego nie widzieć - nie patrzeć noc w noc na dwie głębokie, podłużne rany, na coś, co ma ogromną moc i zostało stworzone przez kogoś innego.
I mimo że Aizen śpi spokojnie, Ichimaru wciąż patrzy na Hogyoku podejrzliwie i stara się nie zasypiać.

W ciszy słucha każdego zawahania oddechu i niespokojnie czeka na poranek.




Burning bridges

Nie ma pojęcia, jak teraz wygląda, ale czuje przepływającą przez niego siłę.

Reiatsu zdaje się podwajać i rozwidlać, drobiny energii zbierają się wokół dłoni, jak tuż przed wielką walką.
Wciąż nie przyzwyczaił się do maski - ale myśli, że dobrze, że jest, jego twarz zbyt często zdradzała emocje i plany, a teraz nie ma już przecież odwrotu...
Przez chwilę nie słyszy, co mówi Aizen i arrankary; zastanawia się, czy teraz też  pachnie  inaczej i czy Saijin poznałby - czy przyjąłby go, widząc, czym stał się w tej chwili.


 

Inne światy

- Znasz... - zaczyna, lecz urywa niespodziewanie, wybity ze zwykłego toku myśli niezwyczajnym widokiem. Jest noc, na Baker Street palą się tylko latarnie, z których jedna, ta w pobliżu domu pani Pyms zdaje się psuć: co jakiś czas mruga, zaczyna ciemnieć, by w chwilę potem znów rozjarzyć się równym blaskiem.
I w tym stłumionym świetle Sherlock Holmes chyba-widzi dwóch dziwnie wyglądających mężczyzn. Mężczyzn będących najwyraźniej ze sobą w dobrej komitywie i którzy zapewne nie słyszeli o wyroku wydanym na poetę Wilde'a. Jeden z nich ma białe włosy. Drugi - ubrany prawie jak przystało na dżentelmena - trzyma pod pachą kłąb różowego materiału.
Latarnia znów rozbłyska pełnym światłem i dziwna para znika - tak, jakby nigdy jej tam nie było. Baker Street jest zupełnie pusta.
- ...Znasz moje metody, Watsonie - mówi, odsuwając się od okna i wiedząc, że swoje pragnienia na jawie widzą tylko szaleńcy i dzieci.

aizen/gin, sandbox society, komamura/tousen, request, drabble, byaren, shunuki, bleach

Previous post Next post
Up