Senbonzakura fic [Sandbox Universe]

Feb 14, 2010 13:33


I drugi z serii fików mieczowych. Fajnie mi się pisze o Panu Mieczu :)

Tytuł: Rodzina
Autor: Gokuma
Rating: PG
Postacie: Senbonzakura, mały Hikaru
Pairing: Byakuya/Renji (implied)
Ostrzeżenia: mpreg, Sandbox AU
Timestamp: cztery miesiące przez narodzeniem się Kaoru :)



Rodzina

Miecz leżał na stole w salonie, rzucony tam razem z szalem i zabłoconym płaszczem.
Senbonzakura krążył po pokoju, zirytowany i zaniepokojony, nie mogąc oddalić się od fizycznej postaci zanpakutou. Zwykle to przywiązanie nie stanowiło dla niego najmniejszego problemu; teraz jednak denerwował się, czując narzucone ograniczenie. Byakuya nie zapominał o nim nigdy, był zawsze gotów do walki i do tego przyzwyczaił swój miecz. Ale dziś wszystko wyglądało inaczej - Kuchiki znalazł się w szpitalu, w ciężkim stanie i Senbonzakura trząsł się z niepokoju i złości, że nie zabrano go do obrony. Abarai, który przyniósł miecz tutaj, był zbyt wyprowadzony z równowagi, by słyszeć jego wołanie. Duch zanpakutou czekał więc sam w pustym i ciemnym salonie. Północ minęła już bardzo dawno.

Nagle w pokoju obok rozległ się szelest i mężczyzna odwrócił się, słysząc odgłos kroków. Klamka poruszyła się i drzwi otworzyły się powoli; do salonu wpadł strumień światła pochodzący zapewne z nocnej lampki.
- Tata? - zapytał chłopiec, rozglądając się wokół niepewnie. Malec stał na progu, rozczochrany, w krzywo zapiętej piżamce. - Tata? - zapytał jeszcze raz, głosem, w którym było słychać cień lęku. Zanpakutou, znajdujący się na drugim końcu pomieszczenia spojrzał na dziecko z wahaniem.
     Nigdy nie wiedział do końca, jak traktować ma to stworzenie: sam nie czuł z nim żadnej więzi, jego wzór energii był zupełnie inny i inaczej formowało się w nim reiatsu. Ale mały był z ciała Byakuyi, miecz pamiętał miesiące, gdy pilnował jego rozwoju, dbał o to, by osłabionemu wówczas nieco arystokracie nic się nie stało. I rozumiał dobrze, ile Byakuya musiał poświęcić, żeby to rudowłose i nieporadne coś przyszło na świat i jak zależy mu na jego szczęściu. Zdjął więc maskę i podszedł do chłopca; malec cofnął się o krok, widząc wyłaniającą się z mroku figurę.
- Nie bój się - powiedział mężczyzna uspokajająco; malec zamrugał, słysząc głos bardzo podobny do głosu rodzica. - Pamiętasz mnie? - zapytał Senbonzakura, kucając przy chłopcu. Mały spojrzał na niego niepewnie, ale zaraz potem pokiwał głową:
- Pan-Miecz-Taty - odparł z powagą i rozejrzał się znowu niespokojnie. - A gdzie tata? I gdzie drugi tata? - głos dziecka zadrżał. W jego oczach pojawiły się łzy. Reiatsu chłopca zbiło się w kłębek lęku i niepokoju. Senbonzakura poczuł dalekie, stłumione mocno drgnienie energii Byakuyi i powoli, by nie przestraszyć malca, wyciągnął dłoń i położył ją na potarganych rudych włosach:
- Twój tata jest mocno chory. Leży w szpitalu. Ale wyzdrowieje. Póki ja jestem, on też jest.
- Naprawdę? - zapytał chłopiec, patrząc na Senbonzakurę z nadzieją. Mężczyzna skinął głową:
- Twój tata jest silny. Jest świetnym wojownikiem. Dlatego go wybrałem. Dlatego wszystko będzie dobrze.
Malec otarł oczy rękawem i uśmiechnął się niepewnie. Senbonzakura pogłaskał go jeszcze raz po rudawych włosach:
- Kuchiki nie poddają się. Nie uchylają się od walki. Zawsze dążą do zwycięstwa.
- A tata wróci? - upewnił się jeszcze raz malec i - zupełnie już przekonany do Senbonzakury - przytulił się do poły fioletowego płaszcza. Duch miecza odlepił go od szaty delikatnie i wziął na ręce.
- Na pewno wróci - powiedział, słysząc bicie małego serca i czując drgania energii - garnącej się, pragnącej być blisko. - I tata, i Abarai. Obaj wrócą. Na pewno.

zanpakutou fic, byaren, sandbox fic, sandbox society, mpreg, drabble

Previous post Next post
Up