Saaaandbox!

Aug 31, 2009 00:04

Trzy fiki, każdy z innej beczki. I w innym momencie akcji. Tak to jest w tym naszym Sandbox Society :D

Tu Susumu ma około pięć latek:



Tytuł: To co pozostało
Rating: G/PG
Postacie: Susumu, Chad, Rukia, Ichigo
Pairing: Chad/Ichigo (jednostronnie)
A/N: Ten drabl powstał, ponieważ miałam obrazek w głowie: Susumu siedzącego na ramionach Chada. Musiałam więc sobie wyjasnić, dlaczego tam siedzi... XD

To, co pozostało

Nie lubi dzieci. Szczerze mówiąc, nie obchodzą go one zupełnie, ale gdy Ichigo dzwoni ze swoją prośbą, zgadza się natychmiast. W domu jego najlepszego przyjaciela jest już dwoje dzieci - i jedno, i drugie choruje teraz na ospę czy inną dokuczliwą chorobę, którą przechodzi się szczęśliwie raz w tym właśnie wieku. Ichigo martwi się, rzecz jasna, o te szkraby - ale jest mu też niezbyt miło na myśl, że musi zawieść ich małego gościa, który czekał na wizytę w Świecie Żywych tak długo.
      Chad wie z opisu, jak wygląda Susumu - ale mim przeżywa lekkie zaskoczenie, gdy widzi malucha kapitana Komamury. Dzieciak wygląda faktycznie jak suma swoich rodziców - trochę tego, trochę tamtego, ciemna skóra i spiczaste uszy - oraz ogon.
"No to chodźmy" mówi, przywitawszy się wcześniej z Rukią. Żona Ichigo uśmiecha się i podaje chłopcu opakowane kolorowo bento:
- Bawcie się dobrze - żegna ich. - Dziękujemy - dodaje w imieniu swoim i Ichigo i odwraca głowę w stronę wnętrza domu. "Maaaaaaaaaaaaaaaaaaaama!" woła płaczliwie Masaki i na twarzy Rukii pojawia się niepokój, ale to normalne - myśli Chad - w takiej sytuacji.
Gdy drzwi się zamykają, Chad po raz kolejny patrzy na malucha Komamury i Tousena, który przygląda mu się z ogromnym zaciekawieniem:
- Jest pan tak wysoki jak Ken-chan - stwierdza wreszcie; z tonu głosu można wywnioskować, że mały postrzega to jako zaletę.
- Co chcesz zobaczyć? - pyta Chad, niepewny, jak zwracać się do pięciolatka.
- Wszystko! - ogłasza malec radośnie, a jego ogon wywija zamaszystego młyńca.
- Uhm - odpowiada lakonicznie Chad, zastanawiajac się, co z "wszystkiego" wybrać. - Do wesołego miasteczka?
- Z samymi wesołymi ludźmi? Chodźmy, chodźmy!

Nikt nie powiedział mu, ile ma trwać ten spacer, ale czas z Susumu mija nadspodziewanie prędko. Mały interesuje się wszystkim i biega od miejsca do miejsca, nie zwracając uwagi na zaciekawione - ale na ogół uśmiechnięte - spojrzenia mijanych ludzi. W wesołym miasteczku jest zresztą pełno przebierańców, dzieci w kostiumach i maskach i wszyscy biorą Susumu za jednego z takich właśnie maluchów.
- Jakiego ślicznego ma pan synka! - zachwyca się jakaś staruszka, patrząca, jak pomaga chłopcu wejść do jednego z tych zderzających się samochodzików.
      Południe płynnie przechodzi we wczesny wieczór i Chad z Susumu wracają do domu Kurosakich. Yasutora niesie dziecko na barana; mały trzyma w jednej łapce pęk kolorowych balonów i wodzi dookoła zachwyconym spojrzeniem:
- Tu nie ma prawie żadnych murów! - woła, patrząc na ogrodzone płotkami domki, a Chad dopiero po dłuższej chwili przypomina sobie betonowo-kamienny labirynt, który trzeba było przebyć, idąc w głąb Soul Society.
- Jakie ładne! - ekscytuje się teraz malec, wskazując na zapalające się właśnie w tej chwili neony. - Czy "Toshiba" to jest ktoś ważny?
- Tak - mówi Yasutora - bardzo ważny.
Z daleka widzą już dom Rukii i Ichigo. Kurosaki wychodzi na próg, rozpoznawszy widocznie wcześniej ich moc duchową.
- I jak się udała wyprawa? - woła, machając do zbliżającej się dwójki. Mały stawia do góry uszy:
- Było bardzo super!
- "Super", co? - mówi ciepło Ichigo, zdejmując chwilę później Susumu z Chadowych ramion. - Dzięki, stary! - uśmiecha się szeroko. - Dzieciak czekał całe tygodnie na tę wycieczkę.
- ...Uhm - kiwa głową Chad i odwraca się, nie widząc już momentu, gdy Susumu wyciąga łapkę, jakby chciał złapać coś między nim a Ichigo. Coś, czego nie powinno być.

I o czym szczęśliwie Ichigo nie ma zielonego pojęcia.

A tu akcja przenosi się w czasie: Ren i Hitsuji mają już ponad 20 lat...

Tytuł: Związki
Rating: PG-13
Pairing: Ren/Htisuji
A/N: zainspirowane tym obrazkiem bymarianek . Ren wie, że Hitsuji nie lubi zbyt stałych związków i boi się, że Kurosaki będzie chciał wkrótce od niego odejść...

Związki

Jego gigai jest idealne - pasuje na niego doskonale, perfekcyjnie odbiera każdy, nawet najlżejszy dotyk. Kark wciąż swędzi lekko od wyciśniętych godzinę temu malinek, plecy okrywa ciepły, ale szorstki koc; Ren czuje, że od podłogi ciągnie zimnem. Zawija się dokładniej w zielonkawe okrycie. Hitsuji śpi - jak zawsze, mocno i spokojnie, jego reitsu przybiera kształt pojedynczej, regularnej pręgi. Ren nie może zasnąć - zbyt wiele rzeczy go niepokoi, za dużo po wieczorze i nocy spędzonych z najlepszym przyjacielem i kochankiem. Tylko seks jest taki jak zawsze - pełen radości i pasji, świetnie nam ze sobą, jeszcze raz, jesteś niemożliwy.
To trwa już sporo czasu - te spotkania poza światem zmarłych. Ren nie ma z tym problemu, wie, że Hitsuji znacznie pewniej czuje się w swoim ciele i lubi dotykać to ciało - choćby poprzez gigai. Gdyby miał więcej czasu, przekonałby go, że jego duchowa postać jest tak samo atrakcyjna, jak ta, w której jest na Ziemi, że w świecie Rena też może czuć się, dobrze, naturalnie - tak jak teraz, zwinięty po kociemu przy jego boku. Czas się jednak kończy i Ren coraz częściej widzi, że Hitsuji zachowuje się inaczej, bardziej niespokojnie, jakby z większym dystansem. I tak to trwało długo - myśli Ren, starając się ułożyć to w głowie, pogodzić się z nieuniknionym. Kurosaki nie angażuje się po prostu w stałe związki, to nie dla niego i Ren wiedział to od dawna. Miał tego świadomość tej pierwszej spędzonej wspólnie nocy, choć na jakiś czas pozwolił sobie zapomnieć, nie pamiętać, że to kwestia tygodni lub miesięcy. Mija już prawie pół roku i nic nie dręczy Rena tak, jak ten zbliżający się jubileusz. On sam pamięta dokładnie datę - i myśli, że nie zapomni jej nigdy, tak jak dnia, kiedy to się wszystko skończy. Nagły lęk ściska go za gardło - strach przez utratą tej szczupłej, rudowłosej istoty, która śpi przy nim, na wyciągnięcie ręki.

Podnosi się lekko i okrywa Hitsujiego dokładniej, nie chcąc, by przeziębił się w tym chłodnym jak zwykle pokoju.
Hitsuji śpi. W jego snach jest Ren.

Nie mógłby sobie życzyć innych.

No a tu mamy znowu AU od AU - i chwilę tuż przed narodzeniem Kaoru:

Tytuł: Powrót
Rating: PG-13
Postacie: Renji, Byakuya, Unohana
Pairing: Renji/Byakuya
Ostrzeżenia: mpreg, AU (od AU XD)
A/N: W naszym storylinie przed narodzinami Kaoru Byakuya przebywa jakiś czas w domu Isshina (zostało to już opisane w fikach Kot na dobry dzień Marianka i moim - Trzecia). Zapomniałyśmy jednak ustalić, czy jest tam w postaci duchowej czy w gigai - i nim ustaliłyśmy, że jednak w duchowej, me wymyśliło sobie motyw, którego potem było mi szkoda. Tak więc ten drabl stanowi AU od naszego Bleachowego AU

Powrót

Ciało - ludzkie ciało - pulsuje mocnym, rwącym bólem.

- ...Szszsz... - mówi Renji, biorąc go w ramiona i odgarniając spocone włosy Byakuyi delikatnie, masując plecy, by powstrzymać coraz silniejsze dreszcze. - Już - szepcze wprost do ucha swojego męża, który zaciska zęby i zostawia to sztuczne ciało, które asekurujący im dwóm Isshin kładzie - już nieruchome - na łóżku. Nagle ziemskie zapachy znikają, zmysły związane z gigai usuwają się w bok, zacierają się, przestają być ważne. - Szszsz... - powtarza jeszcze raz Renji, choć przecież Byakuya nic nie mówi, skupiony teraz wyłącznie na ojcu swojego dziecka. RenjiRenjiRenji - myśli zapętlają się na krótką chwilę, gdy duchowa - prawdziwa - postać Byakuyi dochodzi z sobą do ładu. I pierwszym, co czuje Kuchiki, jest zapach skóry Renjiego, dotyk jego dłoni, przygarniających go, trzymających mocno, akceptujących wszystko

Wszystko.

Na szczęście nie trzeba przechodzić przez portal, brama ogarnia ich i zabiera do tamtego świata, w którym powinni być i w którym narodzi się ich dziecko. Byakuya nie dziwi się, gdy zjawiają się od razu w szpitalnej sali - w końcu takie rozwiązanie było nad wyraz logiczne. Czując obecność innych, Kuchiki wyswobadza się z ramion Renjiego i pozwala położyć się na leżankę. Przez ułamek sekundy ogarnia go lęk i panika - wszystko jest nagle nieprzyjemne i obce, zapach Renjiego zdaje się być - utraconym wlaśnie - powietrzem.
- Już czas - mówi kapitan Unohana, a Byakuya przybiera swoją najbardziej niewzruszoną i obojętną minę. W końcu jest Kuchikim, prawda?

Świat znika.

I ponieważ Marianiec się domagał, jeszcze małe omake:


                                                            Dobra opinia

-... Czy mam to podpisać własną krwią? - mówi cierpko Urahara, patrząc na leżące u jego stóp gigai.
- Byłoby miło - mruży oczy Hitsuji. - Nie ufam ci ani odrobinę.
- Dzisiejsza młodzież - wzdycha Kisuke i unosi do góry dłoń. - Słowo sprzedawcy: przysięgam, że nie ruszę go nawet palcem!

sandbox fic, sandbox society, au, bleach, ficlet

Previous post Next post
Up