she despises them utterly and forever

Dec 23, 2007 23:06

część 5/12
Bones + Veronica Mars
328 słów

Po godzinie od ogłoszenia przez Veronikę, że znalazła mordercę, i że ma na jego winę żelazne, chociaż niezdobyte zgodnie z literą prawa dowody, Booth w końcu przestaje krzyczeć i zaczyna mówić w miarę normalnym tonem. Co do doktor Brennan, to przez niemal całą, nieznośnie przedłużającą się scenę siedzi i, jakby wyłączona, przygląda się Boothowi i Veronice z uprzejmym zainteresowaniem.

Veronica czuje się - to głupie, ale skrzywdzona. Och, to prawda, wspominali jej w Akademii, że powinna zawsze mieć nakaz prokuratora, jeśli chce przeszukać jakieś pomiesczenie, ale czyż wyniki nie są ważniejsze niż środki?

- Jeżeli naprawdę to on zamordował Browna, to Caroline nas zniszczy - mówi w końcu Booth, zmęczony, a Veronica czuje się dodatkowo obrażona przez to jego "jeżeli".

- To nie on - mówi w przestrzeń doktor Brennan, a Booth i Veronica odwracają się ku niej z jednakowym zdumieniem.

- Słucham? - pyta Veronica.

- On nie jest naszym mordercą - mówi doktor Brennan, tym razem patrząc na Veronikę. - Według Hodginsa w tym kwasie siarkowym było coś, czego nie używa nikt w Waszyngtonie. Przykro mi.

Veronica zaciska zęby.

- Naprawdę? - ożywia się Booth. - To świetnie, Bones. Hodgins odkrył coś jeszcze?

- Miał mi dać listę laboratoriów, w których się używa tego składnika - odpowiada doktor Brennan. - Powinna już być gotowa.

- Świetnie. W takim razie zaraz ruszamy - mówi Booth, po czym spogląda na Veronikę i poważnieje. - Zostań tutaj. Nigdzie nie wychodź. Nie włamuj się ludziom do komputerów, domów, ani miejsc pracy. Jasne?

- Jasne - mówi Veronica, wciąż przez zaciśnięte zęby.

Kiedy wychodzą, doktor Brennan rzuca Veronice spojrzenie pełne współczucia i przez moment Veronica ma szczerą ochotę rzucić za nią - za obojgiem - krzesłem.

fanfiction: bones, fanfiction: veronica mars, crossover bones:vm, fanfiction, writing

Previous post Next post
Up