No i znowu zrobiło się piekiełko i znowu wyszłyśmy na „wojujące feministki”. Nie wiem czemu przymiotnik „wojująca” jest pierwszym skojarzeniem do rzeczownika feministka (a przynajmniej moim przypadku i mimo aktywnego feminizmu od kilku lat nie jestem w stanie tego wyrugować). Może dlatego, że niestety większość osób styka się z feminizmem w takich dyskusjach jak u ellen i mogdalith (nie tylko na lj, ale też w mediach - i tu winę zwalę na media, które w swoich programach zawsze obok feministki posadzą kogoś pokroju Korwina - Mikke, właśnie po to, żeby się zrobiła jatka, a nie rzeczowa dyskusja o problemie). Natomiast brak jest nam takich spokojnych, rzeczowych postów o feminizmie, takich jak teraz pojawiły się u
novin_ha ,
le_mru , i
noelia_g . Albo jak tekst Magdaleny Środy, który wg mnie zawiera świetną definicję feminizmu
http://wyborcza.pl/1,86116,6748175,Kto_sie_boi_feministek_.html polecam. nie ma w nim słowa aborcja
Dlatego też i ja napisze coś o moim feminizmie, co więcej postaram się co jakiś czas pisać o feminizmie ot tak, żeby coś wytłumaczyć laikom np. o co chodzi parytetami. A zamiast wkurzać się na to, co powiedział jakiś głupek w TV, wytknę co wypaczył. Any requests?
1. Jestem feministką i jestem z tego dumna. Jestem feministką od zawsze, ale nie od zawsze o tym wiedziałam (to jest chyba najczęstsza odpowiedź na pytanie - kiedy zostałaś feministką?). Na prawdę zawsze podziwiałam sufrażystki i lubiłam oglądać filmy o nich. „Praktykować” zaczęłam gdzieś w drugiej klasie liceum. Poczytałam wtedy trochę tekstów i zaczęłam zauważać różne prawidłowości i zastanawiać się nad nimi. Nie mówię, że z wszystkim się zgadzam, do niektórych poglądów mam naprawdę duży dystans (np. do lewicowo - ekonomicznych), ale naprawdę feminizm na tyle nurtów, że nie da się zgadzać ze wszystkim, za to zawsze znajdziesz coś co Ci odpowiada. A na studiach doszła jeszcze aktywność w organizacjach feministycznych i tak mi zostało.
2. Czemu jestem feministką? Bo jestem kobietą. Bo wiem, jak wygląda historia kobiet. Wiem, ile feminizmowi zawdzięczam. Wiem ile feminizmowi zawdzięcza świat (wyobraźcie sobie, w jakim momencie rozwoju byśmy byli, gdyby w naszej historii było dwa razy więcej Einsteinów, Newtonów, Wolterów, Pitagorasów, Platonów, Pascalów, Mickiewiczów, Michałów Aniołów, Picassów, Radbruchów itp.!). Bo mamy równouprawnienie na papierze, a ja chcę go w rzeczywistości. Bo wkurzają mnie podwójne standardy. Bo nie chcę, żeby moje możliwości były ograniczone tylko dlatego, że jestem kobietą. Bo wkurza mnie, że facetom dzieci nie przeszkadzają w byciu menagerami prezesami o robieniu kariery. Bo mogłabym tak pisać bez koca.
3. Czym jest dla mnie feminizm? Jest byciem sobą. Przede wszystkim. Robię to co chcę, a nie to co mi wypada. Mówię, co myślę. Staram się zmieniać to, co mi się nie podoba w świecie. Feminizm, to część tego, kim jestem. I wydaje mi się, ze feminizm też zakłada bycie choć odrobinę dumną z tego, że jest się feministką. Jest równouprawnieniem, z którym się nie da przesadzić, bo równość to równość (=), ani mniej (<) ani więcej(>) ani mniejszy równy ani większy równy. Jest czerpaniem z tego co wywalczyły pokolenia kobiet przede mną oraz pamiętaniem o pokoleniach kobiet, które będą po mnie.
4. Co mi daje feminizm? Więcej pewności siebie. Więcej możliwości wyboru, bo odpada ograniczenie, czy mi wypada. Większą szczerość wobec siebie. Większą świadomość tego jak społeczeństwo wpływa na moje życie (np. jeśli zgodnie z „przywilejem” kobiet przejdę na wcześniejszą emeryturę - będzie ona znacznie mniejsza). Nie katuję się co chwilę dietami, nie jestem nieszczęśliwa i zakompleksiona, bo czegoś brakuje mojemu ciału. Na prawdę lubię moje ciało. Daje mi 15 minut snu więcej z rana, bo wolę tyle więcej pospać niż zrobić sobie porządny makijaż (ale nie ma nic przeciwko temu, że ktoś woli wstać tych 15 muniu wcześniej). No i dał mi wiele wspaniałych przyjaciółek czy znajomych.
5. Czy można być katoliczką i feministką? Można, rzecz w tym, żeby nie narzucać katolickich standardów nie - katolikom. Żyj i pozwól żyć innym. My naprawdę tak uważamy.
6. Czemu mężczyźni powinni być feministami? Przecież to nie leży w ich interesie. A czemu biali nie powinni być w Kuk - Klux - Klanie? (poza tym równouprawnienie leży też w interesie facetów, zobacz chociaż punkt 2).
7. A propos łatki wojujące feministki i dumy z bycia feministką. Pisałam to już u Magdy. Wiecie czym się różni Polska Normalna Kobieta od polskiej feministki? Polska Normalna Kobieta mówi: „Nie jestem feministka, ale…” A polska feministka pomija te pierwszą część zdania.
8. Wstyd, ale zapomniałam o punkcie ósmym czyli Lubimy facetów. Można go przeczytać
tutaj.
noelię bardzo przepraszam za początkową pomyłkę w nicku.