Apr 02, 2010 00:29
Mam jakiś kryzys eldżejowy. Ani mi się czytać nie chce, ani pisać nie jest o czym. Moje życie stało się widać ostatecznie nudne. Potwierdzają to ostatnie trzy dni spędzone na youtube (niech mnie ktoś tam zbanuje). Ogólnie to powinnam sobie zaleźć pracę, bo mam dwa dni wolnego w tygodniu roboczym i straszne poczucie marnowanego czasu.
Od kiedy skończyłam 1s Torchwood mam straszna fazę na Barrowmana, postanowiłam obejrzeć odcinki z Jackiem w Doktorze, a potem dopiero zabrać się za 2s. No i obejrzałam kilka ostatnich epizodów 1s DW, a potem przyszedł Tennant, wiec sami rozumiecie, wsiąkłam. Wstyd mi. Jeszcze do niedawna przeszkadzały mi śmietniki i inne słabe efekty, ale obecnie przestałam je zauważać ewentualnie przewijam. To trochę jak z Buffy.
Moje święta zbliżają się prawie do ideału, czyli nie świętujemy. Niestety wiąże się to z tym, że Babcia nadal jest słaba, za słaba, żeby się martwić, co ze świętami, a cała reszta najchętniej zrezygnowałaby z tego dawno. Ciotka zaprosiła nas w niedzielę, a w poniedziałek pojedziemy do Mamy. Czyli generalnie sami nic nie robimy. Tylko ja piekę ciasta. Ale ciasta są fajną częścią świąt, więc mnie to cieszy.
Poza tym jak zwykle mam plan, co zrobić w święta, w tym roku nadzwyczaj luźny (tym gorzej - i tak połowy nie zrobię i będę miała poczucie zmarnowanego czasu, again)
Kończę słowotok., bo nikomu nie chcę się zapewne tego czytać.
Meme książkowe chętnie bym zrobiła, ale nie mam w domu moich ulubionych książek :(
kryzys,
ja,
seriale dw