Mecz z Wyspami Owczymi

Mar 23, 2011 22:33


Taak, nie ma to jak totalna skleroza zmieszana ze stanem "nic mi się nie chce". Ech... Powinnam większą wagę przywiązywać do porad z książek Zafóna, odnośnie pisania...

Cóż - FF napisany jest na podstawie genialnego skeczu kabaretu Smile (http://www.youtube.com/watch?v=ZZoxuRmVgfM) oraz dzięki przedawkowaniu Eurosportu i czekolady. A to szkodzi. Bardzo.


Ptaszki wesoło ćwierkały, słonko świeciło, a Stadion Narodowy w Warszawie, ku zdumieniu wszystkich zainteresowanych, został ukończony na czas. Do Euro 2012 pozostał jeszcze miesiąc, po prostu idealnie. Problem był tylko jeden. Z kim zagrać mecz inauguracyjny, aby się kompletnie nie zbłaźnić? W Poznaniu nie wyszło, we Wrocławiu tak samo, w Gdańsku ledwo udało się zachować remis. Jeszcze tego Feliksowi brakowało, aby przegrać we własnej stolicy! Niestety. San Marino i Andora grzecznie odmówili, Islandia był zajęty, a Białoruś miała jego prośby centralnie gdzieś.
Ratunek nieoczekiwanie przyszedł ze strony Sørena, który gdy tylko usłyszał o problemie przyjaciela przywołał na twarzy jeden ze swoich najszerszych wyszczerzy. Doskonale wiedział czego, a raczej KOGO było potrzeba Feliksowi.
 - Dlaczego nie poprosisz Solli?
 - Kogo?- Polska zmarszczył brwi.- Totalnie nie kojarzę. To któraś z Azjatek?- Søren uderzył dłonią w czoło zapisując sobie w pamięci, aby wysłać Feliksa na jakiś porządny kurs z geografii. Najlepiej razem z Alfredem.
 - Wyspy Owcze. Mówi ci to coś?- Słowianin pokręcił głową. Mało to było wysp na świecie? Nie mógł wszystkich spamiętać! - Ech. Nieważne. Załatwię ci ten mecz. Uwierz mi. Z nią się nie da przegrać.- Feliks miał ochotę całować ziemię, po której stąpał Søren. Był uratowany! Teraz pokaże na co go stać! Strzeli tyle bramek, że nawet Antonio się schowa!
 - Dzięki, dzięki, dzięki!- Dania rozparł się wygodnie w fotelu pławiąc się w blasku uwielbienia. Miał tylko nadzieję, że Olav nie wścieknie się za wrobienie jego siostry w ten kabaret.

***

Polska usadowił się wygodnie na swoim miejscu. Chłopcy grzecznie obiecali, że mecz wygrają, trener był pewien swego jak nigdy, więc czym tu się martwić? Może tylko liczbą obecnych. Sektor gości świecił pustkami, a i jego rodaków było jak na lekarstwo. Większość uznała, że nie ma sensu wydawać pieniędzy na mecz, którego rezultat był z góry przesądzony. I to jeszcze przed Mistrzostwami Europy!
 - Feliks, jak mniemam?- Odwrócił głowę. Stała przed nim białowłosa dziewczyna. Jej twarz kogoś mu nawet przypominała, ale za nic nie mógł skojarzyć kogo. Jedno było pewne. Brak skośnych oczu - wersja z Azjatką odpada.
 - Dokładnie! Feliks Łukasiewicz do usług.- Polska odgarnął włosy z czoła i wyszczerzył zęby. Naprawdę chciał być miły. Należało jej się za samą zgodę na ten mecz.
 - Søren i Patric wiele o tobie opowiadali! Bardzo mi miło! - Uśmiechnęła się szeroko.- Jesteś gotowy na grę?
 - Totalnie! Generalnie wybacz, ale moi chłopcy są w szczytowej formie!- Wzruszyła ramionami. Przecież on chyba nie sądzi, że przyjechała tu po wygraną.
 - To dobrze. Mam nadzieję na ciekawe spotkanie. Niestety, nie jestem zbyt dobra w piłce, ale liczę na dobrą zabawę.- Feliks miał ochotę skakać z radości. Po tych wszystkich wyczynach jego reprezentacji miał wreszcie wielkie szansę na wygraną. Nie czuł się tak od czasu ostatniego meczu z Guliem. Może dzisiaj znów uda się strzelić dziesięć bramek?
Niestety, rzeczywistość nie zawsze lubi zgadzać się z marzeniami. Zwłaszcza kogoś takiego jak Polska. Już w trzeciej minucie sędzia wyrzucił z boiska, oczywiście niesprawiedliwie, jednego z jego napastników. Jakby tego było mało, chociaż przez całe czterdzieści pięć minut piłka znalazła się na jego połowie góra trzy razy, to jego trener nie przewidział jednego. Wyspy Owcze co prawda były więcej niż tragiczne w ataku, jednakże co do obrony… Aż dziw brał, że kilku z tych chłopaków nie poprosiło o zmianę obywatelstwa na hiszpańskie lub, na ten mały przykład, polskie.
 - Wspaniała gra, prawda? Nie bawiłam się tak dobrze od meczu z Eduardem!- Feliks pokiwał głową zagryzając wargę. To nie tak! Powinien już przecież prowadzić co najmniej pięcioma punktami! Jak dobrze, że Søren w swoim ryzykanctwie kieruje się jakąś drobną logiką. W innym przypadku jeszcze by się nie daj Boże chciał założyć o wynik…
Przerwę spędził odpowiadając na uprzejme pytania Wysp odnośnie stadionu i taktyki, oraz wysyłając SMS za SMSem do trenera. Trzeba tą reprezentację jakoś zmotywować! Halo! Za miesiąc się mistrzostwa zaczynają, czas wstawać!
 - Wchodzą. Powodzenia.
 - Dzięki. Tak jakby tobie też.- Uścisnęli sobie dłonie. W sumie, niczego sobie panna. Gdyby tylko zdołał rozgryźć zagadkę jej pochodzenia.
Kwestie geograficzno-genealogiczne musiały jednak szybko odejść w cień. Trzy strzały na farerską bramkę zakończyły się fiaskiem, a w siedemdziesiątej minucie wydarzyło się coś, co nie śniło się nawet najstarszym góralom.
 - Marcin! Na tamtą bramkę! NA TAMTĄ!- Feliks poderwał się z miejsca, tak jakby miał nadzieję, że zawodnik go posłucha. Nie posłuchał. Jedno proste zagranie główką wystarczyło aby przez stadion przeszedł zbiorowy jęk. Samobój. Zupełnie bezsensowny samobój. Polska przeklął siarczyście.
 - To jakiś polski zwyczaj?- Solla uśmiechnęła się niepewnie. Oczywiście wiedziała, że piłka wlatywała czasem do nie tej bramki, co trzeba, ale w tym przypadku zawodnik ewidentnie chciał ją umieć w tej konkretnej siatce. Paranoja.
 - Muszę odpowiadać?- Pokręciła głową rumieniąc się. No tak. Głupie pytanie. Już chciała przeprosić, gdy Polska zerwał się z miejsca i podbiegł do barierki wymachując rękami.
 - Łukasz! Do bramki wracaj, a nie się z sędzią napier… Cholera jasna!- Żółta kartka dla bramkarza. Znowu. Czy ten facet nie rozumie, że z rządzącymi trzeba spokojnie? Miło, delikatnie… A nie po żołniersku! Trzeba było wystawić Dudka.
 - Spokojnie. Zostało jeszcze dwadzieścia minut. Jestem przekonana, że twoja drużyna jeszcze mnie zadziwi.- Feliks zerknął zdziwiony na dziewczynę. Ją to… bawi?
 - Niestety. Obawiam się, że masz rację.- Mruknął, zapadając się głębiej w siedzenie i zasłaniając oczy rękami. Może jeśli nie będzie patrzył, to chłopcy przestaną się stresować i zaczną grać. Wytrwał w tym stanie dobre piętnaście minut. Do czasu gdy poczuł, że ktoś kładzie mu rękę na ramieniu.
 - Em, Feliksie? Jesteś pewien, że tamta bramka jest moja?- Uniósł lekko powieki. Że hem? I wtedy to zobaczył. Dwie wielkie, czerwone cyferki. Zero i dwa. O nie…
 - Durnie! Durnie! Durnie!- Zaczął uderzać pięścią w czoło. Kto mu wpakował takich tępaków do reprezentacji?! Żeby nie wiedzieć nawet tego, że po przerwie następuje zamiana bramek!
 - Jeszcze czas…- Szepnęła niepewnie. Feliks pokręcił głową. Tak. Czas aby zaokrąglić wynik do trzech lub czterech punktów przewagi gości… On za taką ofertę serdecznie podziękuje.
Dokładnie trzynaście minut później rozbrzmiał gwizdek kończący mecz. Oba kraje siedziały chwilę w ciszy nadal nie wierząc w to co się stało.
 - Ekchem… Gratuluję.- Feliks pierwszy odzyskał głos. Komu na górze on tak strasznie podpadł?! Skoro nie umie wygrać z jakimś pseudo-azjatyckimi wyspami to Vargasowie, Søren i Lena wgniotą go w murawę! By to wszyscy diabli!
 - Nie za bardzo jest czego. Ale dziękuję. Mam nadzieję na rychły rewanż, Feliksie.
 - Patrząc na tych idiotów, których mam w reprezentacji będę totalnie wolny już po fazie grupowej. Generalnie podaj tylko miejsce i czas.

***

W tym samym czasie Søren z westchnieniem wyłączył telewizor. No to załatwił Polakowi wygraną, nie ma co. Wygraną w konkursie na najbardziej poniżający mecz w historii.
- To miłe, że Feliks dał jej wygrać.- Olav przeciągnął się mrucząc jak kot. Nie przepadał za oglądaniem piłki nożnej, ale ten mecz dostarczył niezłej rozrywki. Wątpił aby którykolwiek z tych, które będzie rozgrywał na mistrzostwach równie go ubawił.
 - Jesteś pewien, że to było specjalnie?
 - Søren. Żaden normalny człowiek nie strzeli dwóch samobójczych bramek pod rząd.- Duńczyk wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Norge albo zrobił się strasznie naiwny, albo zapomniał o kim rozmawiali.
 - Oli… Ale my tu mówimy o reprezentacji Feliksa!- Norweg zamrugał gwałtownie, poczym pokiwał głową. No tak. To był argument nie do przebicia.

oc, fan fiction, euro 2012, hetalia, faroe islands, poland

Previous post Next post
Up