На Курпиках
О, скоро лето - решено!
В его преддверии холодном
Готовит бортник решето,
Постукивает по колодам.
Будет, будет литься мёд,
Золотистый, цвета яхонта.
Боже мой, свете мой,
Можжевеловая ягодка.
В старой хате запах мёда,
Заготовлены колоды...
Травы сохнут у дверей
Для острастки злых шмелей.
А прокормит пчёл дубрава?
Ведь никто не знает, право,
О ты, горькая и яркая,
Можжевеловая ягодка.
Март пройдет с его проказами,
Станут лужицы сухи.
Выйдет солнышко прекрасное
И отдышит эти мхи.
Вот тяжко падает в траву
Пчела, как подобает пчёлам.
Она торопится к труду
В своем движении веселом
И возвращается домой.
О Боже мой, свете мой.
А в дикой пуще возле хаты
Звенят пчелиные рои,
Как будто чистые дукаты,
Дукаты, жалко, не мои.
О, если бы в мошне пустой
На похороны их оставить,
В последний раз себя прославить.
О Боже мой, свете мой!
Вот рой поднялся, и не сетуй,
Не сетуй, бортник, на труды.
Накрой серебряною сеткой
Его притихшие ряды.
А можжевельник снова, снова
В глазах маячит и качается.
О ягодка, так будь здорова!
Пусть это время не кончается.
А с веток нависают грозди.
Там, дальше бора и реки,
Так пахнут смолы, дышат грозы,
Так поднимаются дымки!
И даль в туманной дымке тонет...
Я пёрышком сгребаю рой -
И вот мешок гудит и стонет.
О Боже мой, свете мой!
Другой - он рой сметёт, обкурит,
И всё же рой его обдурит.
Нужна на это голова,
Нужны заветные слова.
И вот колдует он, седой,
Может, надо мне, может, велено.
О Боже мой, свете мой,
Ягода-можжевелина.
О пчёлы, вы покорны Богу,
И всё же, на исходе дня,
Летите вы обратно к бору,
Работаете на меня.
Гудите над моей главой,
Крылышками пошевеливая.
О Боже мой, свете мой,
Ягодка можжевеловая.
Дал Отец Небесный хлеба
Людям, чтоб кормиться им.
Нам же, курпам, капнул с неба
Мёдом чистым, золотым.
Не за плугом мне тащиться,
Не хлеба пахать мне загодя,
Сам я лёгкий, словно птица,
Можжевеловая ягода.
Брожу всё лето, дни и ночи,
Не зная горя и тоски...
И смотрят звёзды, словно очи,
На наши голые пески.
Ищу грибы, долблю колоду,
И всё не хочется домой,
Я в лес ушел, как рыба в воду, -
О Боже мой, свете мой.
Как поступь бора тяжела
По той земле, скупой, песчаной:
То шум вокруг, то тишина.
То тишина, то шум печальный.
Его покоя не нарушу я,
Проникнусь этой тишиной -
До петухов брожу и слушаю.
О Боже мой, свете мой!
Зимой вокруг бело, сугробы,
И волка тянет на жильё,
И курп под крышу лезет, чтобы
Достать старинное ружье.
На полку сыплет черный порох,
Он волка слышит чуткий шорох,
К прикладу прислонясь щекой.
О Боже мой, свете мой!
Олень мелькнет среди ветвей
Своею красноватой тенью.
О, лось, так лось, олень - олень,
Без промаха, без промедленья -
И не поможет зверю Бог,
Зверь никнет бедной головой,
А пуля - в лоб, а то и в бок.
О Боже мой, свете мой!
Метелью заметет костёл.
Всё канет глубоко, бесследно.
И вот разводит курп костёр,
И начинается беседа.
И льются песни и слова,
А где-то ухает сова
Над снегом и над темнотой,
О Боже мой, свете мой.
Не думайте, что курп простак.
Он книги умные читает
И разговоры начинает
Всё с толком, а не просто так.
Он знает всё на белом свете,
О Ченстохове, о комете...
Послушай сказ его живой.
О Боже мой, свете мой.
Кивает бортник головой,
Теснятся на печи овчины,
И тонкой струйкой голубой
Кончается огонь лучины.
Придет весна, польется мёд,
Золотистый, цвета яхонта,
Боже мой, свете мой,
Можжевеловая ягодка.
Перевод Беллы Ахмадулиной
Примечание: курпы, или пущане -- субэтническая группа в Польше, считаются людьми леса, достигшими огромных высот в охоте, рыболовстве и бортничестве.
Na Kurpikach
Zamodrzała puszcza świtem,
Postukuje bartnik sitem,
Postukuje w pszczelne kłody;
Będąż, będą lać się miody!
Stoi łąka w pierwszym kwiecie,
Szumi w młody liść dąbrowa,
- O reteczki, o mój świecie,
Jegódeczko jełowcowa!
W starej chacie pukłak stary,
W barci ulów nie do pary.
Obkurzonych ziół w kościele
Po wiechetku na złe trzmiele...
A czy puszcza rój wyżywi,
Czy umorzy - co my krzywi?
Boskać to w tym wszystkim głowa,
- Jegódeczko jełowcowa!
Będąż jeszcze tu kłopoty,
Nim marcowe miną psoty,
Nim się słonko udobrucha,
Nim borową pleśń odchucha.
Ale pszczoła, jak to pszczoła,
Leda czego je wesoła,
Leda wiatr ją w bór pomiecie...
- O reteczki! O mój świecie!...
Myszyniecka puszcza dzwoni,
Rój za rojem aż się goni.
Idą pszczoły na obloty,
Jak ten dukat brzęczą złoty.
Ot, jakbyś go miał w kalecie.
Gdzie na pogrzeb grosz się chowa...
- O reteczki! O mój świecie!
Jegódeczko jełowcowa!
Będzież jeszcze tu roboty,
Nim się rój uwiąże złoty,
Nim go w rosach, modrym świtem,
Przynakryją srebrnym sitem.
Tu jałowiec mi się kurzy,
Tu rój mały, tu znów duży
- Żebyś taka była zdrowa,
Jegódeczko jełowcowa!
U gałęzi gronem wiszą,
Liść nie szepnie ranną ciszą.
Pachną smółki gdzieś z gęstwiny,
Idzie w górę dymek siny.
Już rój garnę białym piórkiem,
Już mi brzęczy sak pod sznurkiem,
Jest i matka z rojem przecie...
- O reteczki! O mój świecie!
Drugi z rojem nie uradzi,
Choć obmiecie i obkadzi.
Trza znającej na to głowy,
Trza czas wiedzieć i zamowy...
Siwe dęby w puszczy siedzą,
Siwe ojce to tam wiedzą,
Jakie kiedy przerzec słowa
- Jegódeczko jełowcowa!
Oj, wy roje, pszczelne roje,
Najpierw boskie, potem moje!
Najpierw boskie służebniki,
Potem moje pracowniki!
Puszcza-matka żywi w lecie,
A ul-ociec zimą chowa!
- O reteczki! O mój świecie!
Jegódeczko jełowcowa!
Dał ci ludziom Ociec z nieba,
Co by wyżyć - tyle chleba,
A zaś Kurpiom, ode głodu,
Ukapnął ci z nieba miodu...
Ni ja z pługiem, ni ja z kosą,
Ni ja z sierpem jasną rosą,
Jak ptak, letka moja głowa
- Jegódeczko jełowcowa!
Chodzę, kroczę poza chatą,
Jak dzień długi, całe lato,
A i nocą, pod gwiazd blaski -
A co orać, kiej są piaski?
Zdybię grzyba, to jagodę,
Dłubię ule, wiążę siecie,
Kurpik w puszczę - ryba w wodę...
- O reteczki! O mój świecie!
Gdzie nie zajdę, na skróś słyszę
To szum puszczy, to znów ciszę,
Na skróś czuję, jak nią rusza
Jakaś wielka, mocna dusza...
Jak zasłucham się w tym szumie,
Jak tę cichość wyrozumie.
To i kury pieją trzecie...
- O reteczki! O mój świecie!
A zaś zimą wilk się włóczy,
Na kominie sośniak huczy,
Z kalenicy Kurp dobywa
Koziej nogi, co je krzywa.
Jak podsypie do panewki,
W sęk, to w sęka! Nie przelewki!
Broń od Szweda jeszcze chowa...
- Jegódeczko jełowcowa!
Miga rogacz rudym pasem,
To i puknie sobie czasem...
To znów chyłkiem się przymyka
Łoś - to w łosia, dzik - to w dzika!
Święty Boże nie pomoże,
Jak wygarnie, jak wymiecie!
Kulka w czole lub w komorze...
- O reteczki! O mój świecie!
Idą śniegi, idą tucze ,
Po boru się wicher tłucze,
U ogniska Kurp zasiada...
Nuże pieśnie! Nuże rada!
A wtem płomię wichr pomiecie,
Z kalenicy huknie sowa...
- O reteczki! O mój świecie!
Jegódeczko jełowcowa!
Choć schowany w borów szumie,
Na książce się Kurp rozumie.
Het, od dziada i pradziada,
Co wyczytał - rozpowiada:
To o wojnie, o komecie.
Jak się broni Częstochowa ...
- O reteczki! O mój świecie!
Jegódeczko jełowcowa!
Siwą głową bartnik kiwa,
Dziewki przędą u łuczywa,
Z cicha brzęczy rój ten boży,
Aż do pierwszej w niebie zorzy...
Stoją sosny na widecie,
Szepce puszcza ciche słowa.
- O reteczki! O mój świecie!
Jegódeczko jełowcowa!